Czas szybko leciał i zanim zdążyłam się obejrzeć- w szczęściu, co należy podkreślić- minęły nam dwie wiosny. Ukończyłam liceum z wyróżnieniem i dostąpiłam tego zaszczytu, że z łatwością dostałam się na studia. Wybrałam najbardziej oczywisty dla mnie kierunek na świecie- historię.
Dla wielu studentów pierwszy rok jest najbardziej stresujący, ale ja miałam nad nimi jedną wielką przewagę: Mojego Profesora. Przeprowadziłam się na stałe do Małej Wielkiej Brytanii i mogłam codziennie cieszyć się jego towarzystwem oraz dobrą radą. Poświęcaliśmy często nasze wspólne wieczory na rozmowy o omawianych na zajęciach okresach i cywilizacjach. Wszystko wydawał się fascynować mnie dużo bardziej, kiedy było mi to wpajane przez Fransa.
Frans dalej nauczał w ,,Wyjątku", a więc oficjalnie przestał być moim nauczycielem i został już po prostu moim narzeczonym. Wciąż jednak upierałam się przy nazywaniu go ,,Moim profesorem". Taki nawyk. Nie czułam się z tym dziwnie, ponieważ Patricia również pozostawała przy tytule naukowym w stosunku do Katherine. Chyba tylko nasi partnerzy widzieli w tym problem.
Na wakacje przed studiami zdecydowaliśmy się wyjechać gdzieś w czwórkę. Padło na wyjazd nad jezioro i wynajęcie wspólnego domku. Tam właśnie udało nam się usłyszeć, jak bardzo przeciwni są ich przydomkom ,,Nasi Profesorzy"...
- Czy tylko ja czuję się stary, kiedy nazywa się mnie ,,profesorem"? Szczęście, że Ali nazywa mnie chociaż swoim...
- Bądź cicho. ,,Pani profesor"? Dobrze, że wciąż częściej mówi mi Kate...
Katherine i Frans siedzieli na kanapie i wspólnie rozpracowywali czwartą już butelkę czerwonego wina. Wcześniej tego wieczoru, wygnałyśmy ich wspólnie z Patricią do innego pomieszczenia, ponieważ chciałyśmy porozmawiać tylko we dwie, ale najwidoczniej przyczyniłyśmy się tym do ich smutnego wieczoru i pocieszania się dobrym winem.
Chciałam przyczaić się niedaleko i dalej przysłuchiwać się ich rozmowie, ale Pat miała inne plany i zaraz wparowała do pomieszczenia.
- Panienko Katie, proszę przywitać twoją profesor Patricię, bo inaczej dostaniesz uwagę!- Zawołała poważnym głosem, chociaż nie miałam pojęcia, jak zdobyła się na tą powagę.
Pani Katherine spojrzała na nią spode łba, ale chyba nawet nie miała pojęcia, jak komicznie to wyglądało. Jej policzki były całe czerwone od nadmiaru alkoholu, koszula pognieciona i nie do końca zapięta, włosy w nieładzie. Osobiście powstrzymałam śmiech, ale Pat leżała na podłodze- praktycznie się dusząc. Czułam na sobie palące spojrzenie Fransa i wiedziałam, czego ode mnie oczekiwał, ale nie miał na co liczyć. W życiu nie nazwę się ,,profesor Alice" i nie zwrócę się do niego z wyższością! To było dla mnie nie do pomyślenia!
Kathrine i Patricia postanowiły tak jak my zamieszkać razem. Kupiły wspólne mieszkanie tuż przy budynku uczelni, na którą dostała się Pat, ale niestety znajdowała się ona w innym mieście- dość daleko położonym od mojego domu rodzinnego. Nie miałyśmy już możliwości częstego spotykania się- wciąż jednak utrzymywałyśmy kontakt.
Patricia wybrała uniwersytet, na którym uczyła się Katherine. Powiedziała mi, że nie mogła wybrać innego, ponieważ bardzo chce iść po już przetartej przez Kate ścieżce i uwielbiać każdy jej pozostawiony ślad i zwierzyła się z tej myśli z taką miłością, że mogłam być stuprocentowo pewna, że zostaną razem do końca życia, nawet jeśli wciąż nie podjęły żadnych kroków w celu formalnego przypieczętowania ich relacji.
Ja i Frans nie spieszyliśmy się. Postanowiłam najpierw na spokojnie skończyć studia i znaleźć pracę- dopiero później pozwolić sobie na myśl o ślubie. Odmienne stanowisko zajęła Pani Phantom, która naciskała na Fransa, twierdząc, że nie może pozwolić ,,takiej idealnej dziewczynie" wyślizgnąć mu się z objęć i powinien, jak najszybciej zaprowadzić mnie przed ołtarz. Państwo Phantom byli w tym bardzo niezgodni, ponieważ pan Phantom po cichu podpowiadał mi sposoby na porzucenie ,,tego nieogarniętego pajaca" i znalezienie ,,kogoś lepszego".
- Panie Victorze, ale to pan powiedział kiedyś, że powinnam być z nim już do końca życia- przypomniałam mu raz.
- ...- Przez chwilę nie mógł się wysłowić, ale dość szybko mu minęło.- To było zanim cię duchowo zaadoptowałem! Zasługujesz na kogoś lepszego!
Jeszcze długo później śmiałam się z jego słów. Na całym świecie nie ma nikogo lepszego niż Frans Phantom. Byłam o tym przekonana- szczególnie wtedy, kiedy tulił się do mnie i podstawiał głowę pod moją rękę, licząc na to, że go pogłaszczę. Oczywiście było tego więcej- kochałam i podziwiałam każdą jego stronę, czy to zimnego, ale bardzo mądrego nauczyciela, czy tego rozpieszczonego kochanka, który nie potrafił odejść ode mnie na krok.
- Kocham cię Ali.- Mówił.
- Kocham cię Frans.- Odpowiadałam mu z uśmiechem.
----------
Dziękuję za dotrwanie do końca ,,I want you to be here" <3
Droga @Asimarek bardzo Ci dziękuję za wspieranie mojej książki, żywe komentowanie i czytanie <3 Cieszę się, że mogłam przeprowadzić Cię przez życiowe szlaki Alice i Fransa oraz Patricii i Kate!
CZYTASZ
I want you to be here
RomanceAlice pojawia się w szkole po raz pierwszy od roku. Udało jej się w końcu ułożyć sobie życie na nowo i myślała, że jest w stanie zmierzyć się ze szkolną rzeczywistością oraz goniącymi ją duchami przeszłości. Na jej nieszczęście- nie tylko ona wraca...