5. Naprawdę mnie uratowałeś Harry.

602 91 60
                                    



- Ziemia do Harry'ego - Niall pomachał przed twarzą bruneta - Najpierw ciężko dobić się na spotkanie z tobą, a jak już się udało to jesteś gdzieś daleko od nas.

Niall, Zayn i Harry spotkali się u bruneta w domu, bo jak to powiedzieli, nie było szans inaczej na spotkanie z nim, ponieważ ten był ciągle poza domem.

- Sorry - wzdrygnął się - Już was słucham - obiecał.

- Coś się dzieje Harry? - Zayn chciał się upewnić - Wiesz, że możesz nam powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi.

- Nic złego - musiał im to obiecać - Nie macie się czym martwić, a co do twojej propozycji Niall... Nie pójdę z twoim znajomym na randkę.

- Czemu? - wydął dolną wargę - To tylko randka, nic zobowiązującego. Wyjdziecie coś zjeść, pogadać. A co dalej to już po wasza decyzja.

- Ponieważ chcę sam znaleźć sobie faceta, koniec tematu - zaznaczył, sięgając po swój kieliszek, kiedy jego telefon zawibrował na stoliku.

- Chcemy dla ciebie dobrze Harry, po prostu jesteś tu, a nie słyszeliśmy żebyś wyszedł chociaż na randkę - powiedział spokojnie Zayn - To tylko propozycja.

- Mhm, dajcie mi chwilę - podniósł się z miejsca i odebrał połączenie - I zero umawiania mnie na randki ze swoimi znajomymi - pogroził przyjaciołom, nim przyłożył słuchawkę do ucha - Louis?

- Uh, hej. Przeszkadzam? - glos Tomlinsona brzmiał mocno niepewnie.

- Nie masz czym się martwić, to moi durni przyjaciele i ich głupie pomysły - zamknął się w swojej sypialni - Dobrze cię słyszeć, serio.

- Ciebie też. Mam jutro wolne popołudnie i wieczór w zasadzie, pomyślałem że moglibyśmy się spotkać na spokojnie, o ile masz czas.

- Akurat ci się trafiło, ponieważ jestem cały dzień wolny - wyszczerzył się, a jego serce mocniej zabiło.

- Wpadniesz do mnie? Wyjście na miasto nie jest zbyt dobrym pomysłem w moim przypadku, a nie chce ci robić problemów - zaoferował ze swojej strony.

- Nie mam z tym problemu, nawet dla mnie lepiej - ostatnio tłoki mocno go męczył- cala otoczka Londynu, a jednocześnie było coś magicznego w tym miejscu.

- Wyślę ci adres w wiadomości, co powiesz na osiemnastą? Zjemy coś razem i spędzimy trochę czasu - chciał jeszcze doprecyzować.

- Zanotowane, umiesz gotować czy stawiasz na dostawę? - z jakiegoś powodu chciał się dopytać.

- Zamierzałem zamówić - przyznał się od razu - Gotowanie to nie moja rzecz, co najwyżej umiem usmażyć naleśniki.

- A dasz mi zawładnąć twoją kuchnią? Myślę, że całkiem dobrze sobie z tym radzę - potarł swoją brodę.

- Jasne, możesz mi podesłać listę składników jakie byś potrzebował, bo nie wiem jak będzie z zaopatrzeniem mojej kuchni - chrząknął - To daj znać i leć do znajomych, nie będę wam przeszkadzał.

- Lubię z tobą rozmawiać, ale masz rację, te pijawki zaraz nie dadzą mi żyć - spojrzał na drzwi od swojej sypialni - Nie mogę się doczekać jutra Lou, wyślę ci później listę.

- Ja podeślę ci adres i wskazówki - obiecał - Do jutra Harry, też nie mogę się doczekać.

Zielonooki wrócił do salonu, odkładając urządzenie bezpiecznie na stolik i tym razem złapał za kieliszek wina, czując na sobie palące spojrzenia.

Saved by a stranger || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz