22. Żałujesz czegoś w swoim życiu?

419 80 0
                                    


- Okej, mamy auta dla całego teamu, żeby zawieźć ich do hotelu, dobieracie się po cztery osoby i zajmujcie je po kolei - Dan starał się ogarnąć wszystko, kiedy zostali po locie zaprowadzeni ponownie do prywatnej przestrzeni - Louis auto dla ciebie podstawione już pod wejście tu.

- Harry chodź, będziesz jechał ze mną - Crystal dorwała bruneta, z szerokim uśmiechem na ustach, wyraźnie szczęśliwa że już byli na ziemi.

- Ja, umm - brunet wyraźnie nie wiedział co powiedzieć, więc spojrzał tylko na swojego chłopaka.

- Nie Crystal, Harry będzie ze mną jechał akurat - powiedział bardzo spokojnie Tomlinson.

- Louis, kradniesz mi go - zmarszczyła nos, niechętnie puszczając ramienia Stylesa.

- Kolejna - przewrócił oczami, pamiętając jak dziewczyny z Little Mix go męczyły - Po prostu jedzie ze mną, taki był plan od samego początku.

- Przepraszam - zielonooki uśmiechnął się lekko, biorąc torby na swoje ramiona i podążając za swoim partnerem.

- Walizki będą od razu w aucie - skierował swoje słowa do bruneta, kiedy podążali do wyjścia.

- Reszta naszych rzeczy - pokiwał głową, rozglądając się lekko, kiedy podążał za Louisem.

Dostali się do pojazdu, gdzie zostawili jeszcze w bagażniku podręczne rzeczy i zajęli tylne miejsca.

- Nie jedziemy do hotelu - Louis czuł, że to moment w którym musi poinformować Harry'ego.

- Jak to? - po zapięciu pasów, spojrzał w niebieskie oczy - To gdzie będziemy spać przez kolejne dni?

- Jesteśmy w Los Angeles, a tak się składa, że twój chłopak ma tutaj dom. A mój asystent i przyjaciel jednocześnie, przyleciał wcześniej, żeby go ogarnąć zanim przyjedziemy - spojrzał w zielone oczy.

- Masz tutaj dom? - uchylił wargi, które zaraz zamykał i później znowu otwierał - Jak, jak te wszystkie gwiazdy? W prywatnej dzielnicy, jedynie z wpływowymi sąsiadami i widocznym napisem Hollywood?

- Opisujesz jakbyś jednak wiedział o nim - zaśmiał się w głos - Tak, mam taki dom. Ale służy tylko do pracy w LA. Nie mieszkam tu na co dzień, ani nie przylatuje tak sobie. Jak mnie nie ma to jest wynajmowany, żeby kasa się zgadzała - wyjaśnił - A jak jest potrzebny to mam do niego odpowiednio dostęp.

- Po prostu przeważnie gwiazdy mają takie luksusy - wzruszył delikatnie ramionami i zagryzł dolną wargę, widząc że są odgrodzeni od kierowcy - Wiesz, zawsze mi się marzył namiętny seks na dużej wyspie kuchennej, będzie mi bardzo smutno, jak się okaże że jej nie masz.

- Twoim szczęśliwym trafem mam wyspę kuchenną i to całkiem sporą - ledwie powstrzymywał uśmiech na swoich wargach - Typowo amerykańska kuchnia, nie może bez niej istnieć. Prawda?

- Duża prawda - zielone oczy błysnęły psotliwie, jednak zaraz podskoczył przez nagłe zwiększenie prędkości i przez chwilę jego serce mocniej zabiło, widząc że jadą po prawej stronie ulicy.

- Hej, wszystko jest w porządku. Ulice LA potrafią być gorsze niż te Londyńskie. Kierowca korzysta jeśli ma światła czy mocniej pustą drogę - sięgnął do dłoni partnera i przyciągnął ją do swoich warg.

- Po prostu chyba złapał mnie pierwszy szok - wypuścił mocno oddech przez nos i spojrzał na starszego.

- To w porządku, przed nami jeszcze jet lag, zobaczymy jak twój organizm to zniesie - splątał ich palce i opuścił dłonie - Mamy kilka dni na aklimatyzację, a potem promocję płyty jeszcze i dopiero zacznie się prawdziwa praca.

Saved by a stranger || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz