11. Jesteśmy szczęśliwi.

441 92 1
                                    


- Dzień dobry przystojny - Harry wymruczał, budząc się przy boku piosenkarza i lekko krzywiąc się, przez ból odczuwalny przy większym poruszeniu się na łóżku.

- Dzień dobry słodki - odpowiedział zadowolony - Spało mi się nadwyraz dobrze, a jak ty się czujesz?

- Obolały, ale naprawdę szczęśliwy - przysunął się mocniej do szatyna - Czuję, że tej nocy zbliżyliśmy się do siebie jak jeszcze nigdy dotąd.

- Też tak czuje, to nas przeniosło na kolejny poziom tego związku - pocałował czoło młodszego.

- A ty? Jak się masz po tym wszystkim? - przejechał palcem po linii "v" szatyna.

- Bardzo dobrze, jakbym miał z pięć lat mniej - zaśmiał się - Jestem szczęśliwy, to przede wszystkim.

- Jesteśmy szczęśliwi - poprawił mężczyznę, uśmiechając się pod nosem - Dopiąłem też swojego planu wczoraj.

- Planowałeś mnie uwieść, ja to wiedziałem - nie ukrywał rozbawienia - Poddałem się temu, bez buntu.

- I tak długo wytrzymałem, nie robiąc tych ruchów. Jesteś przystojny, cholernie przystojny - uniósł tak głowę, aby móc się zassać obok ucha Louisa.

- A ty uroczy i kuszący jednocześnie. Nie byłem się w stanie oprzeć tobie wczoraj - mruczał na miłe uczucie.

- I nie powinieneś tego robić - po spojrzeniu na swoje dzieło, mruknął niezwykle zadowolony - Kąpiel?

- W ogóle, którą mamy godzinę? - spytał, kompletnie będąc w swoim świecie.

- Dochodzi ósma rano - spojrzał kątem oka na zegarek - Jest wcześnie.

- Całe szczęście - odetchnął - W takim razie kąpiel, mam jeszcze na to czas.

Szatyn jak się okazało, musiał pomóc Harry'emu wstać, przez co było mu odrobinę głupio i za każdym razem się upewniał, czy młodszy nie żałuje ich zbliżenia i nie zmienił zdania co do ich sytuacji. Oblała go zwyczajna panika.

- Ale na pewno nie zrobiłem ci krzywdy? - kolejny raz spytał, kiedy stali już pod prysznicem razem, a Harry skrzywił się na pierwsze zetknięcie jego wrażliwej skóry z wodą.

- Nie, po prostu pierwsze razy są najgorsze z bólem, jednak bardzo mi się podobało, nie będę rezygnować z bliskości z tobą Lou - złapał za gąbkę i wycisnął na nią odrobinę waniliowego płynu.

- Okej w porządku - odetchnął - Chce dla ciebie dobrze, nie chcę żeby cię bolało czy żebyś cierpiał.

Brunet uśmiechnął się jedynie, zaczynając namydlać ciało Louisa, nie przerywając ich kontaktu wzrokowego. Szedł na wyczucie, co doskonale mu wychodziło. Louis przyjmował każdy dotyk, ciesząc się nim i potem sam przejął gąbkę, aby delikatnie umyć ciało bruneta. Miał naprawdę duże szczęście mając Harry'ego swoim.

Zjedli nawet wspólne śniadanie, a Harry dał jedną ze swoich ulubionych koszulek vintage Louisowi i jakieś spodnie, które niebieskookiemu podpasowały.

- Wciąż wyglądasz jak po dobrym seksie - Harry zaśmiał się lekko, kiedy przyglądał się jak Louis zakładał buty - Ta cała otoczka...

- Jestem wykapany i w czystych rzeczach, jak to możliwe? - uśmiech igrał na jego ustach, poprawiając sobie brzeg buta.

- Chyba magia - oparł się bokiem o ścianę - Ale przynajmniej nikt nie będzie do ciebie zarywać.

- Tak? A skąd masz taką pewność? - uniósł brew - W studio można spotkać dużo różnych osób.

Saved by a stranger || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz