- Są brzydkie - Harry zmarszczył nos, patrząc na swoje ręce, które w końcu były wolne od jakichkolwiek opatrunków - Ale dzięki za słowa otuchy, Zayn i Irlandczyku.- Musisz używać dalej maści i je nawilżać, pewnie jakiś ślad zostanie, ale może najmniejszy jaki się da - Zayn starał się myśleć racjonalnie - Najważniejsze, że są sprawne.
- Tak, to prawda - zacisnął lekko swoje dłonie - Wiecie jak się cieszyłem, że tego dnia nie miałem na palcach sygnetów? Przecież to byłaby tragedia w połączeniu z ogniem.
- Aż mnie ciarki przeszły - wzdrygnął się Niall - Samo oparzenie brzmi źle, a co dopiero jeszcze to.
- Louis, tę poduszkę oddaję Zaynowi, nie chowaj jej do pudła - powstrzymał partnera, samemu łapiąc za kolejną taśmę, aby Niall mógł zamknąć pudło.
- Okej, okej - rzucił ją na kanapę jak najbliżej młodszego - Chyba nie mam już co więcej tu spakować.
- Z salonu na pewno nie, cała sypialnia została i szafa tam - celowo uniósł brew - Ale to chyba odpuścimy im - wskazał na swoich przyjaciół.
- I tak dużo nam pomogli - zamknął karon i przeciągnął się - Damy radę z resztą, mamy jeszcze trochę czasu.
- Nawet nie chciałbym przypadkowo trafić na twoje dziwne zabawki - Horan się wzdrygnął.
- Preferuję raczej wibratory, ale niech ci będzie, że się nie mylisz - machnął swoją dłonią.
- Nie potrzebowałem tego wiedzieć - powiedział dramatycznie Niall, Zayn tylko zaśmiał się w głos na to.
- Ja po prostu szczerze powiedziałem - wyszczerzył się.
- Za to ja chyba powinienem rozejrzeć się mocniej po twojej sypialni - skomentował Louis - Bo nie trafiłem na nic takiego wcześniej.
- Bo nie wiesz gdzie szukać - prychnął rozbawiony śmiechem - Ale dziękuję wam za pomoc w pakowaniu się, to kolejny spory krok w moim i Louisa życiu.
- Idziecie jak burza, tyle czasu Harry był sam i nie dawał się do nikogo przekonać, a to nagle przeprowadzka. Przyjaciel nam dorasta - Zayn położył dłoń na sercu.
- Po prostu poznałem miłość swojego życia i przy niej pozostaję - odpowiedział swobodnie, przechodząc ze swojego miejsca i dostając się w ramiona Louisa.
- Obaj czekaliśmy na odpowiednie osoby i mamy siebie - pocałował czoło bruneta i objął go mocniej.
Niall z Zaynem uśmiechnęli się do siebie. Jeszcze przez chwilę byli w domu Harry'ego, nim się zebrali, mając dość słodkości pochodzącej od pary. Za to Harry i Louis wrócili do pakowania się, chcąc jak najszybciej zebrać rzeczy i przewieźć do apartamentu. Louis też odwracał tym swoją uwagę od nadchodzących wydarzeń dotyczących jego pracy i kariery.
- Pod łóżkiem - zielonooki powiedział, widząc jak piosenkarz dyskretnie przeszukuje jego sypialnie, mało co przy tym pakując rzeczy.
- Pod łóżkiem? Spodziewałem się lepszej skrytki - wyraźnie się droczył, jednak schylił się i sięgnął dłonią po pudełko o którym mówił młodszy.
- To mimo wszystko moja sypialnia, gdzie raczej tylko ja śpię - odpowiedział, dokładając kolejne koszulki do walizki.
- Powinienem się bać na zawartość tego pudełka? - położył je na łóżku, nie otwierając go.
- Wątpię, raczej ci się spodoba - nie miał co do tego wątpliwości, trochę już swoje wiedząc.
- Taki jesteś pewny? Może lepiej zostawimy to pudełko jak będziemy u mnie, bo inaczej nie spakujemy się dziś - przygryzł swoją wargę.
CZYTASZ
Saved by a stranger || Larry
FanfictionW życiu popełnia się wiele błędów, ale one uczą nas jak żyć. Najważniejsze, aby ich nie powtarzać w przyszłości i działać z rozwagą. Opowiadanie inspirowane piosenką Saved by a stranger.