Louis musiał zostawić Harry'ego samego na chwilę, mając spotkanie ze swoim managerem. Mieli porozmawiać o rzeczach technicznych w związku z pożarem w studio oraz o najbliższym czasie. Ku jego szczęściu, pożar niczego nie zmienił w ich planach, a informacja o trasie miała już wyjść na dniach. To dało ogromną ulgę Louisowi, jak się okazało też budynek był dobrze ubezpieczony i już trwały prace nad odbudową, ponieważ za pożar było odpowiedzialne ogromne zwarcie starego okablowania.- Jeszcze masz zaproszenia do Los Angeles na promocję płyty - manager spojrzał w skrzynkę mailową - I do Nowego Jorku też.
- Na kiedy? - uniósł lekko brew, czując się dziwnie w domu swojego managera, słysząc w tle jego dzieci i żonę.
- Trzy dni po premierze płyty - odpowiedział prosto - Najpierw do Los Angeles, a dwa dni później Nowy Jork. Potem powrót do Anglii i przygotowania do trasy.
- Nie mogę, nie w tej dacie - powiedział stanowczo - Nie ma na to mowy.
- Czemu? To dobra promocja dla ciebie - zmarszczył czoło - Plus Stany, dawno cię tam nie było.
- Uch - wypuścił ciężko powietrze przez nos - Zajmuję się moim chłopakiem, który ucierpiał w pożarze.
- Chłopakiem? - spojrzał zaskoczony - W pożarze? To ktoś ze studia? Kto? Louis... Szanuje twoją prywatność, ale ja powinienem wiedzieć, żeby w razie co reagować. Pamiętasz, że nie jesteś ujawniony?
- Po prostu nie czułem potrzeby jeszcze powiedzenia - mówił pod nosem, jak niezadowolone dziecko - Harry, Harry Styles.
- Harry Styles? Sugerowany przez ciebie nauczyciel śpiewu? - oparł się mocniej na swoim fotelu, patrząc prosto w oczy swojego podopiecznego.
- Wypraszam sobie - oburzył się wyraźnie - To ty go miałeś drugiego na liście i proponowałeś, ja się pokornie zgodziłem.
- Ostatnio sam mi o nim przypomniałeś - przewrócił oczami - A wiesz, że kontaktowałem się z nim przed naszym spotkaniem?
- Tak? - zmarszczył lekko brwi, nic na ten temat nie wiedząc, ale zaraz ukrył swoje zaskoczenie.
- Tak, dość zdecydowany chłopak. Od razu podjął decyzję. Wie czego chce - wyraźnie droczył się z Tomlinsonem.
- Och - niebieskie oczy błysnęły - Czyli Harry jedzie z nami... Cóż, um, zaoszczędzisz trochę na hotelach? To chyba plusy, nie?
- Nie powiedziałem ci, że się zgodził - uniósł brew - Chyba, że już wcześniej z nim ustaliłeś decyzje.
- A nie zgodził się? - jego żołądek aż się zacisnął ze stresu. Harry nie chciał z nim jechać w trasę?
- Oddychaj, bo zrobiłeś się blady jak ściana... - poprosił - Zgodził się, jedzie z nami na całą trasę łącznie ze Stanami i Australią. Może zahaczymy o Azje jak mi odpiszą z aren.
- Jesteś dupkiem. Bawisz się moimi emocjami - ułożył dłonie na klatce piersiowej - Tak się ze mną cholera bawić.
- To za to, że mi nie powiedziałeś wcześniej - wzruszył ramionami - Dopytam, czy nie można jakoś przełożyć tych wywiadów na czas trasy. O ile będą chcieli.
Manager zapisał sobie przypomnienie dotyczące tego, jemu naprawdę zależało na karierze Louisa. Wiadomo, że miał z tego korzyści, ale jednocześnie nie wpychał go w nieprzyjemne sytuacje i czuwał nad dobrym wizerunkiem.
- Harry jest osobą z mojego singla - ze zmrużonymi oczyma dodał, aby jeszcze bardziej zagrać na emocjach Dana.
- Harry jest nieznajomym? - tutaj manager uchylił usta zaskoczony - Mówisz poważnie?
CZYTASZ
Saved by a stranger || Larry
FanfictionW życiu popełnia się wiele błędów, ale one uczą nas jak żyć. Najważniejsze, aby ich nie powtarzać w przyszłości i działać z rozwagą. Opowiadanie inspirowane piosenką Saved by a stranger.