6. Zakupy

444 18 2
                                    


Juliet

Szybko się umyłam, przebrałam i natychmiast wróciłam do pana, nie chciałam by stracił dobry humor czekając na mnie nie wiadomo jak długo. Niestety już stał przy drzwiach, choć nie wyglądał na zniecierpliwionego. Otworzył drzwi i przepuścił mnie przodem jak jakąś damę na co zrobiłam wielkie oczy. Gdy pan mocował się z zamkiem w drzwiach miałam chwilę by spojrzeć na ogród za dnia. Prezentował się wspaniale. Dostrzegłam coś rudego między drzewami. Wiewiórka? Po chwili wyskoczył z zarośli sycząc na mnie, aż się przestraszyłam.

-Juliet, poznaj Jaspera.

-To twój kot?

-Tego bym nie powiedział. Przybłąkał się tu i go dokarmiam, a on w zamian wyławia mi wszystkie myszy z okolicy. Taka symbioza.

-Będę mogła go pogłaskać?

-Powodzenia, jest zdziczały, nie pozwala do siebie podejść. Raz mi się udało, to tak mnie ukarał. Pan pokazał mi zadrapania na ręce.

-Chcesz siedzieć z przodu?

Spytał pan otwierając mi drzwi. Nigdy nie miałam okazji więc przystałam na tą propozycję. W siadłam i ruszyliśmy. Po piętnastu minutach zajechaliśmy pod galerię.

-Nie zachowuj się jak niewolnica. Idź obok mnie a nie za mną

-Jak sobie życzysz.

Weszliśmy do budynku. Pierwszym sklepem był obuwniczy.

-Jaki masz numer nogi?

-37

Pan postanowi kupić mi kilka par, na każdą porę roku. Buty zimowe, trampki adidasy, lakierki, a także klapki. Te które dostałam na aukcji nie były za dobre. Pan natychmiast je wyrzucił i kazał założyć nowo zakupione adidasy. Kupił mi także buty na koturnie i szpilki choć ostrzegałam, że nigdy w nich nie chodziłam i mogę się zabić próbując. Tylko się uśmiechnął. Podszedł do kasy a ja otworzyłam usta, gdy okazało się, że zapłacił za wszystko ponad 2 tysiące! Czytać nie umiałam, ale na wartości pieniądza się znałam. Dla niego to pewnie były grosze. Dla mnie ogromna suma której nigdy nie na oczy nie widziałam. Następny był sklep z bluzkami i spodniami. Pan pozwalał mi wybierać to co mi się podobało Wybrałam po dwie pary, nie śmiałam więcej ale pan nalegał. Ostatecznie znowu zapłacił ponad dwa tysiące. Ruszyliśmy dalej. Zatrzymaliśmy się pod sklepem z kurtkami. Pan kupił po dwie kurtki jesienno-wiosenne i zimowe. Tym razem to on wybierał, choć pytał czy mi się podobają. Były ładne, ale nawet gdyby tak nie było nie śmiałabym zaprzeczyć. Ostatnim sklepem był ten z bielizną.

-Tutaj nie wejdę. Nie żebym się wstydził. Ludzie by dziwnie na nas patrzyli. Wejdź i coś sobie wybierz. Zostanę przy kasie.

-Tak Panie.. Kurde, jak trudno się tego oduczyć!

-Spokojnie, masz czas. Przynajmniej 5 kompletów, i nie zapomnij o skarpetkach!

Ruszyłam niepewnie w stronę wieszaków. Oczywiście nie zamierzałam brać więcej niż minimum nakazane przez Pana. Wybrałam trzy komplety wygodnej białej bielizny, ale postanowiłam zaszaleć dwa ostatnie były seksowne. Jeden czarny, drugi czerwony. Za wiele to one nie zakrywały, ale stwierdziłam, że skoro pan wydał na mnie tyle pieniędzy, jest dla mnie miły, to ja też będę dla niego miła, także w łóżku. Byłam mu wdzięczna, że odpuścił mi pierwszego dnia, ale i jednocześnie zdawałam sobie sprawę po co tak naprawdę mnie kupił. Na koniec zgarnęłam jeszcze do koszyka kilka par skarpetek i ruszyłam do kasy. Chris spojrzał na moje zakupy i zrobił poważną minę.

-Zapomnieliśmy o piżamie!

-Mam już, ślicznie w niej wyglądam. Uśmiechnęłam się po raz drugi go cytując.

Z piekła do... nieba?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz