4. Nowy dom

480 20 0
                                    


Juliet

Z dwójki panów którzy mnie licytowali wygrał ten młodszy. Cieszyłam się, że nie ten starszy, źle mu z oczu patrzyło. Oczy młodszego były raczej obojętne, ciężko było coś z nich wyczytać. Poszłam za ćwierć miliona. Nie spodziewałam się, że jestem tyle warta, co więcej obawiałam się, że nikt mnie nie będzie chciał i wrócę do Hudsona. Przy tych wszystkich pięknych dziewczynach wyglądałam blado.

-Nie będzie ci u mnie źle, obiecuję. Powiedział pan

-Tak Panie

Zaskoczona odpowiedziałam wyrytą formułką. Mam nadzieję, że sobie nie drwi i u nowego pana czeka mnie choć trochę lepsze życie. Dostałam jakąś bluzkę i spodnie, oraz klapki na nogi.

-Za mną!

Zawołał pan stojąc już przy drzwiach. Ruszyłam czym prędzej by go nie zdenerwować. Na parkingu pan zbliżył się do swojego samochodu. Nie miałam wątpliwości, że jest człowiekiem zamożnym. Nie znam się na autach, ale podejrzewam, że był wart znacznie więcej niż przed chwilą za mnie zapłacił. Pan kazał wsiąść na tylne siedzenie i zapiąć pasy co posłusznie wykonałam, choć trochę szamotałam się z zapięciem.

-Udało się? Spytał pan.

-Tak panie.

-To dobrze, bezpieczeństwo przede wszystkim. Zdrzemnij się, będziemy jechać dłuższą chwilę.

Obawiałam się, że tego rozkazu nie będę w stanie wykonać. Byłam zbyt rozemocjonowana dzisiejszymi wydarzeniami, w dodatku pan włączył radio. Niezbyt głośno, ale byłam przyzwyczajona do spania w absolutnej ciszy. Zamknęłam oczy i próbowałam myśleć o czymś uspokajającym ale nic z tego. Liczenie baranów też nie pomagało. Jestem beznadziejna, ledwie trzeci rozkaz, a ja już nie byłam w stanie go wykonać. Na pewno mnie za to ukarze mam tylko nadzieję, że nie bije zbyt mocno. Mogłabym wprawdzie skłamać, ale co jeśli cały czas mnie obserwuje w lusterku. Nie byłam zbyt dobrą aktorką i na pewno by się domyśli. Okłamanie pana to było jedno z największych przewinień jakiego mogła dopuścić się niewolnica. Skalkulowałam, że kara za niewykonanie rozkazu zaśnięcia będzie lżejsza niż potencjalna za kłamstwo. Po jakiejś godzinie droga się zmieniła, teraz była bardziej wyboista. Obawiałam się, że jesteśmy już blisko. I rzeczywiście po kilku minutach pan się zatrzymał. Cała nadzieja w tym, że się nie zorientuje.

-Pobudka! Dojechaliśmy.

Otworzyłam oczy

-Wyspałaś się?

O nie, już po mnie.

-Nie udało mi się zasnąć... przepraszam. Postanowiłam , że wezmę go na litość.

-Ale za co przepraszasz?

-Za niewykonanie rozkazu.

-To nie był rozkaz kruszynko, tylko sugestia. Chodźmy już.

Kruszynko? Chyba się przesłyszałam! Byłam przyzwyczajona raczej do inwektyw typu "zdzira", "dziwka" czy "szmata". Tak pięknie nie nazwał mnie nikt oprócz mamy. Ona jednak mówiła do mnie "skarbie". Pan otworzył mi drzwi co mnie jeszcze bardziej zszokowało. Pospiesznie wysiadłam i moim oczom ukazał się piękny duży dwupiętrowy dom z podziemnym garażem, do którego jednak pan dziś nie wjechał. Obok domu znajdował się basen który jednak w październiku był opróżniony i zabezpieczony. Przed domem znajdował się piękny ogród z dużą ilością drzew i zasychajnącymi już o tej porze roku kwiatami. Wokół posesji biegł wysoki ceglany mur, który przedzielała wielka żelazna brama, którą pan właśnie zamykał automatycznym pilotem.

-Długo mam na ciebie czekać?

Krzyknął pan stojąc już przy drzwiach. Oczywiście musiałam się za długo rozglądać. Teraz to już na pewno mnie ukarze. Pospiesznie ruszyłam w kierunku drzwi by go jeszcze bardziej nie rozgniewać. Po przekroczeniu progu znalazłam się w przedpokoju. Pan zdjął płaszcz i buty, a ja klapki.

Z piekła do... nieba?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz