12. Pod choinką

352 14 1
                                    


Juliet

W połowie grudnia śnieg na dobre przykrył ziemię. Jaspera musiałam teraz karmić codziennie bo myszy pochowały się po swoich norach. Teraz pozwalał mi się już trzymać i nie uciekał po kilku sekundach jak wtedy gdy stłukł wazę. Na Chrisa jednak nadal syczał czego ten nie mógł przeboleć nazywając nas "sektą rudzielców" co niezmiernie mnie bawiło. Pewnego dnia Chris wtargał do domu wielką sosnę.

-Jak ci się podoba?

-Co to?

-No jak to co? Choinka przecież!

-Nigdy nie miałam choinki. Jest bardzo ładna.

U Hudsona o choince czy świętach mogliśmy jedynie pomarzyć. Tego dnia jedynie życzyłyśmy sobie z mamą żeby jakimś cudem wyrwać się z tego piekła. Mnie się udało jej niestety nie. Chris zajął się mocowaniem choinki na stelarzu a mnie wysłał na strych po ozdoby choinkowe i lampki. Trochę musiałam się natrudzić by je znaleźć i gdy wróciłam drzewko czekało już na to by je udekorować. Bawiliśmy się przednio dekorując choinkę przez bite 2 godziny, bombki różnego koloru i kształtu, łańcuchy i oczywiście kolorowe światełka. Drzewko prezentowało się okazale. Nie była może tak piękna jak ta słynna znajdująca się na Rockefeller Center w Nowym Jorku ale i tak bardzo ładna.

-Ostatnia ozdoba!

Chris wyjął z pudełka śliczną gwiazdę i wcisnął mi do dłoni. Domyśliłam się , że mam ją umieścić na szczycie choinki.

-Przecież nie dam rady jestem za niska.

Nagle mnie odwrócił i złapał od tyłu za pachy a potem gwałtownym ruchem narzucił mnie na swoje barki tak że miał głowę między moimi nogami.

-Teraz sięgniesz!

Z trudem udało mi się zamocować ozdobę. Chris zbliżył się do kanapy i bezceremonialnie zrzucił mnie na nią aż krzyknęłam ze strachu.

-Poczekaj zapalę lampki. I jak?

-Jest przepiękna!

Zawołałam z zachwytem a z oczu poleciały mi łzy. Widząc to Chris podszedł i mnie przytulił.

-Co się stało?

-Nic po prostu się wzruszyłam

Posadził mnie na kolana i przez dłuższy czas wpatrywaliśmy się w nasze dzieło. Zaczął mi opowiadać o świątecznych tradycjach w jego domu rodzinnym. Okazało się, że jego dziadkowie pochodzą z Polski skąd uciekli tuż po wybuchu wojny. Dlatego też na w święta na stole zażyczył sobie polskich potraw. Zastanawiałam się czy zdołam podołać temu zadaniu. Nic nie wiedziałam o polskiej kuchni. Na szczęście wydrukował mi przepisy więc dwa dni przed świętami zabrałam się do roboty. Nie było łatwo ale chyba dałam radę. Na stole pojawił się pstrąg(jak twierdził Chris tradycyjnego karpia ciężko w tym kraju dostać) pierogi z kapustą i barszcz z uszkami. Były też amerykańskie dania indyk i pieczona szynka. Chris wymusił na mnie bym założyła piękną czerwoną suknie którą dla mnie kupił z tej okazji. Założenia szpilek jednak stanowczo odmówiłam. Nie po to tak się trudziłam, żeby świąteczny wieczór spędzić w szpitalu ze złamaną bądź zwichniętą nogą. Przed posiłkiem złożyliśmy sobie świąteczne życzenia. Takie kurtuazyjne typu "spełnienia marzeń". Pomyślałam że moje marzenie o wolności się zmieniło. Teraz marzyłam by zostać z Chrisem już na zawsze. Musiałam to w końcu przed sobą przyznać. Byłam w nim beznadziejnie zakochana.

Potrawy przygotowane przeze mnie smakowały znakomicie za co dostałam pochwałę. Przez chwilę chciałam mu powiedzieć co do niego czuję, ale stchórzyłam. Za bardzo bałam się, że mnie odtrąci i nie daj boże sprzeda gdy mu to wyznam. Po kolacji oczywiście wylądowaliśmy w łóżku. Seks był nieziemski, nie wiem czy to ta atmosfera świąteczna tak na to wpłynęła ale wydawało mi się że nalejeprzy w życiu. Rankiem obudził mnie pocałunkiem.

-Byłaś grzeczną dziewczynką?

Nie załapałam o co chodzi.

-Zasłużyłaś na prezent czy na rózgę?

-Masz dla mnie prezent?

-Oczywiście! Są święta.

Posmutniałam.

-Ja nic dla ciebie nie mam, przepraszam. Gdybym wiedziała...

-Cii...

Uciszył mnie przykładając mi palec do ust a następnie podniósł z łóżka przytulił mnie do swojej klatki piersiowej ja oplotłam nogami jego biodra i w ten sposób ruszyliśmy w stronę choinki. Był tam tylko jeden prezent co mnie ucieszyło, bałam się, że będzie tego więcej i będę się czuć jeszcze gorzej z tym że nic dla niego nie mam. Chris sięgnął po prezent wręczył mi go i wróciliśmy do łóżka. Nadal siedziałam na jego kolanach przodem do niego.

-Na co czekasz. Otwieraj!

Rozpakowałam papier.

-Książka! Dziękuję! Krzyknęłam z zachwytem i w podziękowaniu pocałowałam go.

-To opowieść o takim zadziornym rudzielcu jak ty! Akcja rozgrywa się w dziewiętnastym wieku.

-"Ania z Zielonego Wzgórza". Przeczytałam tytuł

-Ostrzegam, że jak mi rozbijesz tabliczkę na głowie to cię zleję!

-Coo???

-Powiedz mi jak dotrzesz do tego fragmentu.

-Mogę zacząć czytać teraz?

-Jasne, ja sobie pogram.

Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać a Chris włączył sobie konsolę i grał w jakąś przygodówkę. Moje umiejętności czytania były już całkiem niezłe. Czytałam już w miarę płynnie. Problemy miałam tylko z najdłuższymi wyrazami. Koniecznie chciałam dotrzeć do tego fragmentu o którym wspomniał Chris. Niestety nie wiedziałam w której części książki jest ta historia. Modliłam się, żeby nie na końcu, bo wtedy siedziałabym nad książką do rana. Tak się zaczytałam że nawet nie zauważyłam, że na dworze zrobiło się szaro. Z transu wyrwał mnie Chris który podgrzał wczorajszego indyka i zawołał do kuchni. Oczywiście poszłam tam z książką i czytałam jedząc. Chris patrzał na mnie i się uśmiechał, ale to zignorowałam. Koniecznie chciałam dotrzeć do tego fragmentu. I Wreszcie się udało! Okazało się, że jakiś chłopak o imieniu Gilbert pociągnął główną bohaterkę za warkoczyki za co ona w zemście rozbiła mu tą tabliczkę o głowę. Chris mówił że bohaterka jest podobna do mnie, ale ja zachowałabym się zupełnie inaczej. Przecież od razu widać że on na nią leci.

-Doszłam!

-Czytając??? Spytał zdezorientowany.

-Nie! Doszłam, znaczy dotarłam do tego fragmentu o którym wspomniałeś.

-Aha. I jak? Książka się podoba?

-Bardzo! Ale to zachowanie Ani mnie zdziwiło.

-Dlaczego?

-Gdybyś ty mnie pociągnął za włosy to ja odwróciłabym się, ściągnęła ci spodnie wskoczyła na twojego kutasa i ujeżdżała go aż byś się we mnie spuścił.

Spojrzał na mnie z szelmowskim uśmiechem.

-Odłóż książkę, idziemy do łóżka.

-Jak tylko pociągniesz mnie za włosy!


______________________


Rozdziały ponumerowane

Z piekła do... nieba?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz