11. Expecto Patronum!!!

359 16 2
                                    


Chris

Nie chciałem zostawiać kruszynki samej, ale obowiązki to obowiązki. To była rutynowa kontrola, którą przeprowadzałem raz na kwartał, nie wykazała zresztą żadnych nieprawidłowości co mnie ucieszyło bo musiałbym zostać dłużej. Miałem zarezerwowany nocleg i wyruszyć w sobotę rano, ale tak za nią tęskniłem, że po kolacji wsiadłem w samochód i ruszyłem w drogę powrotną. Pod domem byłem o 3 w nocy. Samochód zostawiłem na podjeździe nie chcąc jej budzić bo garaż znajdował się nad jej pokojem gdzie jak sądziłem spała. Jasper jak zwykle przywitał mnie syknięciem. Wchodząc do domu zauważyłem jednak nocną lampkę delikatni świecącą się w salonie. Juliet nigdy nie zasypiała w całkowitej ciemności więc z pewnością była właśnie tam co się potwierdziło. Chyba też za mną tęskniła skoro położyła się tam gdzie zwykle. Leżała wtulona w poduszki przykryta kołdrą aż po szyję. Cóż za uroczy widok! Usiadłem w w fotelu obok nie mogąc oderwać od niej wzroku. Minuty mijały i zaczęło świtać. W końcu się obudziła. Spojrzała na mnie i coś mi się nie zgadzało. Była przerażona. Czyżby bała się, że ją ukarzę za samotne spanie w moim łóżku?

-Dzień dobry kruszynko jak się spało w moim łóżku samej?

-Panie błagam o wybaczenie!

-Przecież nie jestem zły. A więc naprawdę o to jej chodziło?

-Nie, ja nie o tym! Stało się coś strasznego...ja.. nie domknęłam drzwi i Jasper... on wbiegł do domu i .. i wskoczył na komodę ... i ta chińska waza spadła. T..tak bardzo mi przykro...

Wydukała zalewając się łzami. Rozejrzałem się. Rzeczywiście waza zniknęła z komody. Była noc więc wcześniej tego nie zauważyłem a potem wpatrywałem się tylko w nią.

-Zrozumiem jeśli będziesz chciał się mnie pozbyć Panie...

-Skoro to Jasper szturchnął wazę to może powinienem pozbyć się jego? Zadzwonię do schroniska by go złapali.

-Nie! To tylko zwierzę. Uśpią go tam! To ja nie domknęłam drzwi. To moja wina i powinieneś ukarać tylko mnie, tylko błagam cię Panie nie sprzedawaj mnie.

Cała złość momentalnie mi przeszła. Chroniła tego zwierzaka własnym kosztem. Oczywiście nawet przez myśl mi nie przeszło by ją sprzedać. Może i waza była droga, ale to tylko rzecz. Stała sobie, pięknie wyglądała budziła zazdrość gości i tyle. Juliet była znacznie cenniejsza.

-Spokojnie kruszynko, nie zamierzam cię sprzedawać. Przestała płakać i spojrzała na mnie.

-Dziękuję ci Panie.

-Dziękuję Chris. Poprawiłem

-Fakt jest jednak taki, że przez twoją nieostrożność straciłem cenną rzecz wartą około pięćdziesięciu tysięcy.

-Mam się położyć na twoich kolanach?

-Tak. Zrobiła to bezzwłocznie.

-Jak sądzisz ile klapsów powinienem ci wymierzyć za tak ciężkie przewinienie?

-Skoro była warta pięćdziesiąt tysięcy to może ... pięćdziesiąt?

Spojrzała na mnie z nadzieją. Bała się że kara będzie surowsza? Postanowiłem się z nią podroczyć.

-Myślałem o dziesięciu, ale skoro wolisz pięćdziesiąt...

-Co? Nie, nie wolę...

Zacząłem masować jej tyłeczek. Chętnie bym go wypieprzył w ramach tej kary, ale zapewne odwykła od analu i ból mógłby być zbyt duży.

-Twoje 50 plus moje 10 to 60, podzielić to przez dwa wychodzi 30. Myślę że to odpowiednia kara.

-Tak Panie, dziękuję za łaskę

Z piekła do... nieba?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz