Następnego dnia obudził mnie niesamowity ból głowy, który przeszywał całe moje ciało na wskroś. Każdy nawet pojedynczy ruch powodował niemiłosierne pulsowanie oraz potężny szum w uszach, który uniemożliwiał mi jakiekolwiek normalne funkcjonowanie. Przesunęłam się w kierunku krawędzi łóżka delikatnie masując obolałe miejsce, niestety bez dodatkowych wspomagaczy nie przewidywałam pozytywnego rezultatu.
Ze wszystkich sił starałam się nie cofać wspomnieniami do poprzedniego wieczoru, ale niestety wracały do mnie co chwilę jak bumerang, z tego powodu całą poprzednią noc spędziłam na rozmyślaniu, nie mrużąc nawet na chwilę oka. Najbardziej przerażała mnie myśl o zniknięciu Travisa, faktycznie czasem zdażało się mu znikać bez słowa, ale nigdy nie do tego stopnia, żeby nie dawać o sobie chociażby znaku życia. Próbowałam się do niego dodzwonić, napisałam chyba z milion sms, ale cały czas w odpowiedzi otrzymywałam jedynie głupie:
,, Abonent czasowo niedostępny zadzwoń później, lub zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału''
Za pierwszym razem myślałam, że to jakiś nie śmieszny żart. Za drugim, że to na pewno jakaś pomyłka, ale kiedy za trzecim razem mój telefon ciągle powtarzał tą samą cholerną frazę miałam ochotę wyrzucić go przez okno.
Zrezygnowana podniosłam się z łóżka z zamiarem udania się do łazienki. W momencie, kiedy moje stopy dotknęły zimnych paneli, ciałem momentalnie wstrząsnął niekontrolowany dreszcz.
- Nie dramatyzuj to tylko zimna podłoga- mruknęłam pod nosem, a następnie pewnym krokiem udałam się w kierunku toalety.
Zaczęłam zdejmować z siebie ubrania, starając się powstrzymać, drżenie ciała, które co i rusz domagało się cieplejszej temperatury. Uchyliłam drzwi kabiny prysznicowej, wchodząc pod gorący strumyk wody. Ciało momentalnie zaczęło się rozluźniać poddając się błogiemu uczuciu. Sięgnęłam szybkim ruchem po swój ukochany waniliowy płyn i zaczęłam go okrężnymi ruchami wmasowywać w obolałe ciało. Starałam się dokładnie umyć nawet najdrobniejszy fragment skóry, czułam się po prostu brudna, jakby wydarzenia dnia poprzedniego przylegały do mnie niczym druga skóra. Zwinęłam ręcznik w dłoniach, sięgając po niego tam, gdzie wcześniej niedbale zawisł na uchwycie. Przesunęłam nim po mokrej skórze, lecz zamiast oczekiwanej miękkości poczułam zaskakującą szorstkość. Miękki puch, do którego przywykłam, zdawał się nagle przemienić w chropowaty papier ścierny, drażniący moją skórę i wywołujący nieprzyjemne mrowienie.
W momencie, kiedy miałam już opuszczać łazienkę, moje spojrzenie mimowolnie zatrzymało się na odbiciu w lustrze. To co ujrzałam, pozostawiało sporo do życzenia. Włosy wyraźnie wymagały odświeżenia. Dotychczas czarny jak smoła kolor, zastąpił lekko brązowy, przypominający o tym, że farba od dłuższego czasu nie została nałożona. Krwista czerwień pasemek przeszła w niemrawy róż, pozbawiony energii i daleki od pierwotnego blasku. Na twarzy natomiast widniał znacznie widoczny rumieniec spowodowany gorącą temperaturą. Oczy natomiast pozostały bez zmian, zimne i bez żadnych uczuć. Travis porównywał je często, do lasu nocą uważał, że ciemność i mrok, która w nich widnieje, zawsze lekko zostaje przebita przez zieleń, która otacza las dookoła. I muszę szczerze przyznać, że bardzo lubiłam to porównanie.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierania się drzwi wejściowych. Ruszyłam czym prędzej w stronę odgłosu, zakładając na siebie jedynie szlafrok. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że mógł to być naprawdę każdy, zważając na to, że poprzedniego wieczoru nie zamknęłam drzwi na zamek, za co w myślach obecnie się przeklinałam.
Moim oczom ukazała się postać z kapturem na głowie, przez co momentalnie cofnęłam się o krok. Przerażona, śledziłam rozwój sytuacji rozgrywającej się tuż przede mną. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w tej dzielnicy mogłam spodziewać się tak naprawdę wszystkiego. Kradzieże, były tutaj na porządku dziennym, a stróże prawa obawiając się o własne życie niezbyt chętnie interweniowali w takich sytuacjach. W mojej głowie zaczęły pojawiać się coraz to gorsze scenariusze. Nie miałam pojęcia, kto mógłby uraczyć mnie wizytą, wykluczając włamywaczy, przez myśl przemknął mi nawet zamaskowany mężczyzna, z którym miałam w ostatnim czasie styczność, ale nawet pojawienie się Czarnej Maski w moim domu było mniej absurdalne, niż sytuacja w której obecnie się znalazłam. Nagle usłyszałam kroki, które zaczęły podążać centralnie w moim kierunku.
CZYTASZ
The Miracle Of Hell
RomantizmŻycie lubi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. Zazwyczaj krzyżuje nasze drogi umyślnie, mając określony na nas szczegółowy plan. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nić podobieństwa potrafi zaważyć nad naszym losem jeszcze w momencie poz...