Są jak drzewa.
Rosną tylko obok.
Ja szukam zmian.
A widzę tylko sztorm.
Boję się utopić.
Wokół tylko las rąk.
Leci tyle kropli.
Gdzie jest prąd?
Bo jest potrzebny wstrząs.
Jakby spadło niebo.
Chmury grzmią.
Czekam, aż poleci smok.
Bo wszystko tak realne.
Mieszam życie z fikcją.
Jakby to był senny bieg.
Świat przy tym iskrzy.
Chcę otworzyć oczy.
Tylko ich nie zamykałem.
Widzę ten świat mroczny.
Chociaż nie umarłem.
Idę jak do zakazanego lasu.
Tam poczuję się jak w domu.
Już nie szukam znaków.
Tak jak nie podpalam stosów.
Liczy się już samorozwój.
Przecież to tak ważne.
Nie wiem, gdzie jest klucz.
Chcę już oglądać seans z pierwszych miejsc.
Chociaż tam jest słaba perspektywa.
Kłamię, że patrzę z tej dalekiej.
Wciąż szukam emocji ukrytych.
Choć nie przejmuję się tłem.
Po prostu wyrosło za dużo drzew.
Dzisiaj jest tylko cień.
Ja czekam na zmierzch.
Wtedy usłyszymy ten ostatni śpiew.
CZYTASZ
W lesie
PoetryWszyscy żyjemy w otaczającym nas lesie, który tworzą ludzie. Czasami mamy ochotę z niego uciec, ale czy jest to możliwe? #NowaEra Gatunek: poezja Okładka: @Elusive_Soul Korekta: @LegasowK ©BARTEK 2024