Dopada mnie bór.
Nie wiem, czy otacza mnie rzeczywistość.
Chyba przez chwilę byłem jak król.
Był za duży sztorm.
Byłem przez chwilę upadłym poetą.
Przecież miałem nie wstać.
Prawie popłynąłem z rzeką.
Zniszczyłem piękną baśń.
Prawie wszystko spaliłem.
Widziałem tylko popiół.
Ognia nie zgasiło kilka łez.
Jakbym wpadł w dół.
Leciało za dużo ziemi.
Wstałem już zakopany.
Widziałem już tylko kilka widm.
Widziałem smutku kilka wydm.
Były tak wysokie.
Takie nie do przeskoczenia.
Dzisiaj nie chcę wracać do tamtych miejsc.
Dzisiaj za dużo odcieni szarości znam.
Te jaskrawe kolory tak oślepiają.
Są tak inne.
Już nie wiedziałem, gdzie jest ląd.
Potem wyrosło dużo drzew.
Ja prawie odleciałem.
Spadłem z hukiem.
Wszystko było takie mdłe.
Ty nawet nie patrzysz, co jesz.
To takie smutne.
Wszystko już takie niezdrowe.
Ja przez chwilę czułem się jak wieszcz.
A chciałem już tylko w cień zejść.
CZYTASZ
W lesie
PoetryWszyscy żyjemy w otaczającym nas lesie, który tworzą ludzie. Czasami mamy ochotę z niego uciec, ale czy jest to możliwe? #NowaEra Gatunek: poezja Okładka: @Elusive_Soul Korekta: @LegasowK ©BARTEK 2024