-7-

100 6 0
                                    

Park Jay.

Obudziłem się ledwo co o godzinie 8:50.
Lekcje zaczynały się na godzinę 10:00 więc miałem dużo czasu na ogarnięcie się.
Dzisiejsze lekcje miały trwać do 17:10 więc jakoś dam rade.
Wstałem powoli z łóżka i poszedłem się ogarnąć, a ja sam nie miałem dzisiaj jakoś humoru na wyzywanie czy po prostu odzywanie się.
Po wczoraj poczułem się jakoś, dziwnie.
Słowa Jake'a nie mogą jakoś do mnie dotrzeć, a sam widok Jungwon'a, który się uśmiechał czy śmiał lub opowiadał o sobie zmienił mi poczucie nastroju.
Jakoś tak inaczej odkąd pojawił się w szkole.
Może faktycznie powinienem nastawić do niego nastawienie? Wtf Jay co ty pierdolisz. Tak bardzo go nie lubisz, a teraz zmieniasz zdanie? Chyba mnie musi ktoś mocno pierdolnąć w łeb.
O godzinie 9:45 byłem już w szkole.
Sunghoon po mnie przyszedł jak zwykle za szybko, więc siedzieliśmy w naszym ulubionym miejscu za szkołą i paliliśmy jakieś skrętny jego ojca. Sunghoon strasznie lubił podpierdalać fajki swojemu ojcu, w szczególności gdy się źle czuł.
Po nim można rozpoznać, kiedy coś jest źle, a co nie.
Po paru minutach doszła do nas reszta, lecz bez Jungwon'a.
Siedzieliśmy i paliliśmy kolejne fajki od Sunghoon'a gdy nagle telefon Sunoo zadzwonił.
Chłopak odszedł i przez jakąś chwilę rozmawiał, po czym wrócił.
Nie wyglądał na zadowolonego, więc żaden z nas nie wypytywał o szczegóły.

𝓭𝓪𝓻𝓵𝓲𝓷𝓰 // 𝓙𝓪𝔂𝔀𝓸𝓷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz