26. Fontanna

529 27 8
                                    

Czy powinnam się przejmować tym, co się dzieje tu i teraz? Co się stało, to się nie odstanie, dlatego może lepiej zacząć kontrolować własne decyzje? Lepiej by było, gdybyśmy zastanawiali się, jakie mogą nas dopaść konsekwencje. Nas lub innych. Swoimi decyzjami możemy zranić kogoś z naszych znajomych lub rodziny. Czasem tajemnice utrudniają podejmowanie poprawnych wyborów. Wtedy to już nie jest nasza wina, kiedy uprzykrzymy komuś życie przez ich sekrety. Może jednak wina byłaby po naszej stronie?

Zdecydowanie za mało wiedziałam i za dużo chciałam wiedzieć. Pieprzona ciekawość nie dawała mi żyć. Co oni mieli stracić przez przegranie wyścigu z Hadesem? Przecież Finn jako jedyny z nich wszystkich się ściga, więc jakim cudem miało skończyć się to źle dla nich? Za dużo pytań za mało odpowiedzi. Nie podobało mi się to ani trochę. Nie chciałam naciskać. Stało się to dla mnie nierozwiązaną zagadką. Jeżeli zdecydują się ukazać mi, choć rąbek tej całej sytuacji, wytłumaczyć mi cokolwiek, będę najszczęśliwszą osobą na całej planecie. Nic na siłę. Nie jestem taka, choć moja ciekawość już tak.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Wściekła na osobę, która zakłóciła mi moją drzemkę, złapałam za telefon i przyłożyłam go do ucha, nie patrząc, kto dzwoni.

-No?

-Musimy się spotkać.

Po tych słowach zerwałam się dosiadu. Co to za głos? Nie poznaję go i nie rozumiem, po co dzwoni. Może ktoś pomylił numery?

-Kto mówi?

-Twoja taryfa ulgowa- wycedził mężczyzna.- Za pół godziny w Waterfront Park koło fontanny charleston. Będę czekać. Przyjdź sama. Nie pożałujesz.

Połączenie się urwało, zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek. Nie wiem kto to, jakie ma intencje co do mnie. Siedziałam na łóżku w szoku. Spojrzałam na godzinę. Chwilę po szóstej. Jest kurwa sobota, a ktoś sobie zażyczył, bym do niego przybiegła na jego rozkaz? Weszłam w konwersację z tym numerem i napisałam krótką wiadomość o treści ,,pierdol się". Mam nadzieję, że adresat zrozumiał przekaz, gdyż następnie zablokowałam jego numer, nie dając zadać mu żadnych pytań, ani dać szansy na odpowiedź tak samo, jak to on zrobił przed chwilą. Wyciszyłam telefon, by sytuacja się nie powtórzyła i nic sobie nie robiąc z tego, położyłam się z powrotem do spania.

Obudziłam się trzy godziny później. Mimo że się wyspałam, to nie miałam ochoty opuszczać łóżka. Nie pozwolił mi na to głód, który uporczywie dawał o sobie znać. Postanowiłam nie przebierać się w normalne ciuchy i skierowałam się do kuchni. Panowała jak zwykle cisza. Nie oznaczało to, że jestem sama w domu, bo już wielokrotnie mogłam się przekonać o tym, jak Westman potrafi być cichy. Ian wręcz przeciwnie.

Złapałam za moje ulubione płatki miodowe i czekoladowe, mieszając je ze sobą. W garnku zagotowałam mleko, mimo że nie jem zazwyczaj ich na ciepło, to dziś naszła mnie taka ochota. Wrzątek wlałam do miski i od razu umyłam garnek, by nie zostawić po sobie bałaganu. Kiedy odwróciłam się wraz z moim jedzeniem, by skierować się do stołu, podskoczyłam w miejscu. Przede mną ukazał się nie kto inny jak Aiden.

-Ja pierdole pukaj, co?- powiedziałam, łapiąc się za serce.

Chłopak zmierzył wzrokiem moją skąpą piżamkę. Poczułam jak dreszcze przechodzą przez kręgosłup, a podbrzusze boleśnie zapulsowało. Spojrzał z powrotem mi w oczy. Jezu jakie on ma piękne...

-Mam pukać wchodząc do kuchni?

-Najlepiej zacznij chodzić z dzwoneczkiem przywiązanym do ciebie tak, że gdy będziesz się zbliżać, usłyszę cię na kilometr.

-Bujną masz wyobraźnię- prychnął chłopak.

Uśmiechnęłam się gorzko i udałam się stołu. Chwilę później dołączył się do mnie z kanapkami, które wyglądały tak przepysznie, że straciłam ochotę na swoje płatki. Jego jedzenie wyglądało tak cudownie, jakby było przygotowane na jakąś wystawę. To zwykłe kanapki, co ty pierdolisz! Odwróciłam wzrok, kontynuując przeżuwanie z mniejszą radością niż wcześniej, a to wszystko wina jego... Zrobił mi smaka.

Time Of Dark Truth [#1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz