36. Zdrada

546 23 5
                                    

Życie przeleciało mi przed oczami. Czy to był mój koniec? Zapewne. Przynajmniej miałam taką nadzieję, bo marzyłam, by to wszystko się już skończyło. Nie pierwszy raz coś idzie nie po mojej myśli. Nieświadomie wplątałam się w świat niebezpiecznych ludzi i musiałam z tym żyć lub zniknąć. Zrobiłabym wszystko by zakończyć to wszystko.

-Czego ode mnie chcesz Lance?

-Ooo, zdradzili ci moje imię. Cudownie. Powiedzieli ci już o wszystkim czy ciągle najlepsze smaczki zachowują dla siebie?

-Wiem o wszystkim- powiedziałam twardo.

-Czyżby?- Przyglądał mi się pewny siebie.- Powiedz mi Aloro. Chcesz wrócić do domu cała i zdrowa?

Co to za pytanie? Tylko głupi by zaprzeczył. Każdy zdrowo na umyśle chciałby wrócić do swojego pokoju, rodziny, przyjaciół, a ten staruch pyta się mnie czy chcę zostać skrzywdzona.

-Odpowiedź jest oczywista, nie sądzisz?

-No tak.- Zaśmiał się cicho.- W takim razie daje ci wybór. Zaczniesz robić, co ci powiem, a dzięki temu nikomu się nic nie stanie.

Z kieszeni wyciągnął telefon Nicole. Zesztywniałam. Skąd on go miał? Teraz przypomniało mi się, że to ona wyciągnęła mnie z domu na prośbę pomocy Ianowi.

-Co tym jej zrobiłeś- spytałam wściekła. Spojrzałam na jego tęczówki.

-Jest bezpieczna jak na razie. Wybór należy do ciebie. Możesz wrócić do domu wraz ze swoimi towarzyszami albo i nie.

-Wypuść ją. To do mnie coś masz, a nie do moich znajomych.- Mężczyzna nie odpowiedział. Czekał na odpowiedź, która była oczywista.- Zgadzam się. Czego ode mnie oczekujesz?

-O wszystkim przekonasz się w najbliższym czasie, a teraz mam dla ciebie jedno zadanie. Zapytaj się swoich rodziców, co wiedzą o Atticusie Villainie. Wyciągnij od nich wszystko, aż do ostatniej nitki. Masz dobę.

Co to kurwa za imię? Pojebane. Kim on była i co go to interesuje?

-Dobrze.

Byłam zła, ale robiłam to tylko i wyłącznie dla dobra moich znajomych. Dla nich potrafiłam się poświęcić i oddać całe swoje dotychczasowe życie by nic im nie było. Tylko oni się dla mnie liczyli.

-Twoi znajomi zostali odwiezieni do domu. Uważaj Aloro. Nie kombinuj niczego. Jeden zły ruch, a twoi znajomi będą wąchać kwiatki od spodu. Nasze spotkanie ma zostać tajemnicą. Rozumiemy się?- Kiwnęłam głową jako potwierdzenie.- Powiedz to!

Wykrzyczał, a ja podskoczyłam i przymknęłam oczy. Bałam się. Nie o siebie, a o moich bliskich.

-Rozumiem.

-W takim razie dziękuję za rozmowę.- Spojrzałam, że staliśmy już pod moim domem. Jakiś mężczyzna wyszedł z auta i otworzył drzwi. Gdy miałam już wychodzić, zatrzymał mnie głos Lance. Mężczyzny co kilka miesięcy temu porwał mnie i torturował.- Do zobaczenia jutro, Aloro.

Opuściłam samochód i pobiegłam do domu sprawdzić, czy na pewno wszyscy byli już w środku. Wbiegłam do pokoju, a w nim ujrzałam najebaną w trzy dupy Nicole.

-Gdzieś ty byłaś?- spytała lekko rozweselona.

-Poszłam pobiegać.

-No tak, fit Davis. Nie zmieniło się to. Czaisz jaka akcja? Jakieś ludzie wyjebali nas z klubu i przywieźli tu- zaczęła bełkotać coś pijacko.- Chyba zgubiłam telefon, nie mogę go nigdzie znaleźć.

-Tutaj jest.- Podeszłam do szafki i udawałam, że go stamtąd biorę i jej podaje, a w rzeczywistości wyciągnęłam go z mojej kieszeni.

-A, no to beka.

Time Of Dark Truth [#1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz