34. Na zawsze

585 30 15
                                    

Leżałam na łóżku, wyczekując na odbieranie połączenia ze strony Nicole. Nie odbierała. Mój oddech był nierównomierny. Czułam, że lada moment i zabraknie mi tlenu. Wykonywałam już chyba z piętnasty telefon do mojej przyjaciółki. Nagle po drugiej stronie usłyszałam damski głos. W myślach zrobiłam fikołka. Nie. Ja zrobiłam rundaka i zakończyłam go saltem.

-Halo?

-Ile można do ciebie dzwonić?! Gorzej niż do prezydenta.

-O boże, Liliana. Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Jezu, jak ja się o ciebie martwiłam...

-Bywało gorzej. Jak ty się czujesz, powiedz mi. Coś się stało?

-Oprócz tego, że moja najlepsza przyjaciółka była przytrzymywana na jakimś zadupiu przez kilka dni, to nie.

-To dobrze. A tak w ogóle...- Nie zdążyłam dokończyć, gdyż brunetkami przerwała.

-Mam dla ciebie niespodziankę.- Zdziwiłam się na jej słowa.

-Jaką?

-Tajemnica.

-No weź! Nie robi się tak!- W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.- Poczekaj chwilkę. Kogoś do mnie przywiało.

-Mhm- powiedziała swoim słodkim głosem.

Wstałam z łóżka i po drodze spojrzałam w lustro. Na mordzie już rany się prawie zagoiły, a poza tym to i tak brzydal. Wzruszyłam na to ramionami, bo już się przyzwyczaiłam do tego. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

-Niespodzianka!- Stałam jak kołek, nie dowierzając w to, co widzę, a w zasadzie kogo.

-O boże! Nicole!- rzuciłam się w ramiona przyjaciółki.

Ten zapach, ciągle ten sam. Przypominał mi dom. W moim życiu non stop następują zmiany, ale ona jest cały czas ta sama. Zawsze miałam ją u boku, odkąd poznałyśmy się w przedszkolu i cały czas ją miałam. Moją śliczną brunetkę. Ona należała do mnie, a ja cała do niej.

-Co ty tu robisz?- powiedziałam przez łzy.

-No jak to co? Przyjechałam na święta i sylwestra!

Zastanawiałam się przez chwilę, bo totalnie zapomniałam, jaki dziś dzień. Spojrzałam na datę i wyszczerzyłam oczy.

-Przecież jest prawie koniec stycznia!

-Wiem, ale przez tych świrów ominęła cię gwiazdka i biba na cały świat. Trzeba to nadrobić, nie sądzisz?

Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Ominęło mnie to wszystko. Gdy inni zajadali się potrawami i odpakowywali prezenty, ja leżałam półprzytomna w ciemnym pokoju. W oczach kolejny raz stanęły mi łzy. Tym razem nie były ze szczęścia, a z żalu. Zamrugałam kilka razy, pozbywając się ich. Udawaj, że jest wszystko dobrze. Nic się nie stało przecież.

-Liana kochanie...

-Jest dobrze. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Wejdź, zapraszam. Rozgość się jak u siebie.

Dziewczyna popatrzyła na mnie niepewnie i weszła do środka mojego pokoju. Dopiero teraz ujrzałam, że w ręku trzyma wino. Nasze ulubione Carlo Rossi brzoskwiniowe. Był to pierwszy alkohol, który wypiłyśmy wspólnie z Danielem na nocce i dotąd jest naszą tradycją. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, kiedy to ja i brunetka w taki sposób się upoiliśmy. Rodzice Nicole nie wiedzieli, co jest z nami nie tak, a my po prostu byliśmy szczęśliwymi, pijanymi gówniarzami ze słabą głową, które zaczynały wchodzić w ścieżkę alkoholizacji.

-Do kiedy zostajesz?- zapytałam, wyrywając się z przemyśleń. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko do mnie, przechylając lekko głowę w bok.

-Już na zawsze.

Time Of Dark Truth [#1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz