* wspomnienie *
Albert
Zgubiłem się.
Chciałem pobyć sam ale się zgubiłem.
Zobaczyłem zamarznięte jezioro i usiadłem na środku. Tuż obok dziury w lodzie gdzie była woda.
W pewnym momencie kawałek lodu na którym siedziałem zaczął się odłamywać a ja nie zdołałem zareagować.
Utknąłem.
Aby było mi cieplej wziąłem kolana pod brodę i zamknąłem oczy.
Płatki śniegu padały na moją twarz i włosy. Już prawie zamarzłem, gdy usłyszałemznajomy krzyk:
- Albert!!!
To była Ada.
- Zgubiłem się... - powiedziałem płaczliwym tonem.
- Nic nie rób - rozkazała - na pewno zaraz ktoś tu przyjdzie i ci pomoże... POMOCY!!!
Cisza.
Nikt jej nie usłyszał.
- Na pewno cię jakoś z tąd wyciągnę... Podaj mi rękę!
Spróbowałem wstać ale...
Kra na której siedziałem się obróciła i wpadłem do wody.
Woda była strasznie zimna.
Po mimo tego jeszcze nie utonąłem. Wynurzyłem się i złapałem krę.
Gdybym miał siłę, podpłynął bym do brzegu.
Ale jej nie miałem.
Pozostało mi jedynie trzymać się brzegu, chodź wiedziałem, że i tak zaraz się puszczę.
- Byłaś moją jedyną przyjaciółką. - powiedziałem.
- Albert przestań! - płakała.
- Dzięki tobie przestałem być dziwadłem...
- Albert nie mów tak!... Zaśpiewaj mi coś.
Zdziwiła mnie tą prośbą.
- Ale... Ja nie potrafię śpiewać... - zaprotestowałem.
- Potrafisz!
Zaśpiewaj mi tą piosenkę którą nuciłeś w Akademii kiedy się poznaliśmy.
Chwilę się wahałem ale postanowiłem, że to zrobię.
Dla Ady.
- W pochmurny dzień... - zacząłem - Gdy szary cień...
Było mi coraz zimniej i słabiej ale śpiewałem dalej.
- Przysłoni barwy świata nam... Odezwij się, przywołaj mnie... Tak bardzo nie chcę zostać sam...
Puściłem się.
Nastała ciemność.
Obudziłem się.
Ledwo rozumiałem co się dzieję ale wiedziałem jedno:
Żyję.
Nie rozumiałem jakim cudem ale żyłem.
Po pięciu minutach gdy w pełni odzyskałem świadomość zauważyłem jedną rzecz...
Byłem robotem!!!
Byłem podłączony do jakiś kabelków a na brzuchu miałem dziurę przez którą było widać co mam w środku.
Zobaczyłem jeszcze coś. A raczej kogoś.
W rogu pokoju stał mężczyzna z idealnie przyciętymi włosami i brodą.
- Witaj Albercie - powiedział do mnie - Długo spałeś.
- Dzień dobry...
- Filipie.
- Dzień dobry Filipie, ile spałem?
- 10 miesięcy.
Ile?! Nie mogłem w to uwierzyć.
- J-jak to się stało?
- Po tym jak Ada, Kleks i te wszystkie dzieciaki pokonały Wilkusy miałem za zadanie przeszukać inne bajki i tak właśnie Cię znalazłem.
- A jakim cudem jestem robotem?
- Przeprowadziłem na tobie bardzo skomplikowaną operację i teraz jesteś po prostu robotem z wyglądem człowieka.
- Bardzo Panu dziękuje.
- Proszę bardzo.
W tamtej chwili myślałem, że to człowiek o cudownym sercu. Jak bardzo się pomyliłem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!!!!
Jak kolejny rozdział???
Mam nadzieję, że się podobał.
W ogóle chcę powiedzieć, że niezbyt pamiętałam scenę tonięcia więc pewne rzeczy mogą być pozmieniane 😉
Miłego dnia/nocy!
💕💕💕💕
CZYTASZ
Akademia pana Kleksa Ada x Albert
AdventureKontynuacja przygód Ady i Alberta. Mogą być błędy ;)