~ Rozdział 14 ~

89 5 3
                                    

                                                                                            Albert

Ten plan nie może się udać...

To było pierwsze co pomyślałem gdy Ada przedstawiła mi plan. 

- Rozumiesz wszystko?  - Spytała dziewczyna.

- To... To się nie uda...

Wiedziałem, że się nie uda bo to ja miałem zagrać główną rolę.

- Uda się! Wiem, że się stresujesz ale dasz radę! - Złapała mnie za ręce i popatrzyła w oczy. - Wierzę w ciebie.

Nie odezwałem się.

- Chodź. Musimy wrócić na teren Akademii.

Zeskoczyliśmy z drzewa i popędziliśmy w tamtą stronę.

                                                                                   ***

To co zobaczyłem sprawiło, że zrobiło mi się słabo.

Uczniowie byli przywiązanie do latarni a sam pan Kleks był w metalowej klatce.

- Mam deja vu. - Szepnęła Ada.

Wiedziałem o czym mówi bo opowiadała mi o walce z Wilkusami.

Oprócz tego, że wszyscy byli uwięzieni, to jakieś roboty stały na drabinach i malowały mury Akademii na szaro.

Nagle z głośników usłyszeliśmy głos... Głos Golarza Filipa.

- Witajcie Ado i Albercie! Skąd takie złe humory? Nie podobają wam się nowe kolory? A może to, że wasi przyjaciele są związani? Jeśli się poddacie wypuszczę ich oraz ciebie Ado do domu. Ty Albercie zostaniesz ze mną. Będziemy razem służyć Akademią.

- Nie poddamy się! - Krzyknęła Ada.

- Tak? Alojzy, Anatol! 

Zobaczyłem, że jakiś robot bierze Adę za ramiona a drugi związuję ją i przywiązuje do latarni.

- I co Albercie? Zostałeś sam! 

Stałem nie ruchomo. Nie wiedziałem co mam robić.

- Dołącz do mnie a nikomu nie stanie się krzywda...

Popatrzyłem na Adę. Napotkałem jej przerażony wzrok.

- Masz minutę na zastanowienie... Tik tak, tik tak...

- Zgadzam się! - Krzyknąłem.

- Tak myślałem.

- Albert nie! - Usłyszałem zrozpaczony Ady.

Poczułem jak dwa roboty łamię mnie za ramiona  prowadzą do przodu.

Zaprowadziły mnie do biura Pana Kleksa i posadziły na krześle. Zobaczyłem przy oknie ciemną sylwetkę Golarza.

- Chyba nie myślałeś, że naprawdę będziemy razem służyć Akademią... - Odwrócił się do mnie i podszedł wolnym krokiem. - Głupi, naiwny robot... 

Patrzyłem na niego przerażonym wzrokiem.

- Teraz sprawimy, że naprawdę będziesz zły i nie zmienisz już zdania. 

Podszedł do mnie po czym wbił mi jakiś kabel i straciłem przytomność.


//////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Ja żyjeeeeeeee!!!

Wreszcie coś wstawiłam 😳

Sorry, że tak dawno nie było rozdziału i, że taki krótki ale nie miałam weny i też wciągnęłam się w różne Fanfiki.

Kolejny rozdział wleci pewnie za tydzień ale nie obiecuje.

Może dziś jak mi się uda to napiszę jeszcze coś w drugiej książce. 

( 375 słów ) 

Miłego dnia/nocy!

Akademia pana Kleksa Ada x AlbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz