~ Rozdział 7 ~

109 8 6
                                    

                                                                                           Ada

Ten dzień zaczął jak każdy inny.

Wstałam, odbyłam poranną toaletkę i zjadłam śniadanie.

Około godziny 13.40 gdy grałam z Albertem w planszówki, mama wparowała do mojego pokoju. Była blada co trochę mnie zaniepokoiło.

- Ada! - powiedziała roztrzęsiona.

- Co się stało mamo?

- Aleks... Tata...

Również pobladłam i znieruchomiałam.

-... się znalazł...

- C-co...? - poderwałam się - Gdzie jest?!

- Znaleziono go w nieprzytomnego. Przetransportowano go do szpitala, któy znajduję sie godzinę drogi od naszego miasteczka. 

- O matko...

Nie widziałam taty od 8 roku życia. Nie mogłam uwierzyć, że znów go zobaczę...

W tedy zdałam sobie sprawę, że w mieszkaniu znajduję się jeszcze jedna osoba. 

Przygryzłam wargę i spojrzałam na Alberta.

- Jeśli musicie jechać to jedźcie - powiedział - Ja nie chcę robić problemów.

- Nie czekaj... - odpowiedziałam mu - Możesz pojechać z nami.

Chyba

Spojrzałam pytająco na mamę, ale ona chyba zgodziła by się zabrać nawet żyrafę do auta tylko abyśmy mogli już pojechać do taty.

10 minut później byliśmy już w aucie.

Ja i Albert siedzieliśmy z tyłu, ponieważ chcieliśmy być jak najbliżej siebie.

Bardzo się stresowałam a on chyba to zauwarzył bo wziął moją lewą rękę w swoją i lekko ścisnął.

Popatrzyłam się na niego a on lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.

Po godzinie która strasznie się dłużyła dotarliśmy na miejsce.

Drżącą ręką otworzyłam drzwi auta i wysiadłam z niego.

Weszliśmy do szpitala i podeszliśmy do recepcjii.

Mama chwilę pogadała z recepcjonistką po czym podeszłą do nas.

- Sala 1307.

Weszliśmy na odpowiednie piętro i stanęliśmy przed salą.

Mama niepewnie zapukała i weszła.

- Ja zostanę tutaj. - powiedział Albert.

Kiwnęłam głową. Rozumiałam go. Czuł się tu nie pewnie. W końcu to nasze sprawy rodzinne.

Weszłam do sali i zamknęłam drzwi.

Gdy zobaczyłam tatę łzy stanęły mi w oczach.

Nie wiedziałam czy to przez wzruszenie, że wreszcie go widzę czy przez smutek, że nie mogę z nim porozmawiać.

Lekarz poinformował nas o tym, że tata jest w małej śpiączce i możliwe, że już nie długo się wybudzi. 

W tym czasie gdy czekaliśmy na to aż się obudzi zjedliśmy obiad w szpitalnej stołówce i... No dobry to nie był ( od autorki: uwierzcie mi, że jedzenie szpitalne jest serio nie dobre ). Ale oprócz tego, że każdy martwił się o stan taty, ten dzień spędziliśmy nawet miło. Albert i mama lepiej się poznali z czego bardzo się cieszyłam.

Wreszcie około godziny 22 z sali taty wyszedł lekarz i podszedł do nas. 

- Pani Niezgódka tak? - zapytał mojej mamy.

- Tak...

- Pani mąż się wybudził.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Nikt się tego nie spodziewał!!!!

Mam nadzieję, że rozdział nie był nudny.

Mega przepraszam, że tyle nie było rozdziału ale ostatni mam mega dużo nauki. Teraz będzie przerwa Wielkanocna to może coś wstawię. 

Jak myślicie, czego dotyczy numer sali w której leż tata Ady?

Jakbyście mieli gorszy humorek to tutaj mój kotełek kradnący mi loda śmietankowego:

Jakbyście mieli gorszy humorek to tutaj mój kotełek kradnący mi loda śmietankowego:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miłego dnia/nocy!!!

💗💗💗💗💗💗

( 463 słowa )     

Akademia pana Kleksa Ada x AlbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz