~ Rozdział 17 ~

62 3 2
                                    

                                                                                               Albert

Pędziłem ulicami Nowego Yorku. 

Nie znałem tego miasta ale wiedziałem jak trafić do domu mojej przyjaciółki.

Co prawda zajęło mi to dwa razy dłużej niż powinno ale udało mi się tam dotrzeć. 

Drzwi otworzyła mi mama Ady.

- Albert?

- Jest może Ada?  - Zapytałem.

- Tak. Już ją wołam.

Chwilę później w drzwiach stanęła moja przyjaciółka.

- Albert! - Ucieszyła się po czym mnie przytuliła. 

Lekko się spiąłem ale udało mi się rozluźnić.

- Jak to się stało, że znowu jesteś sobą? - Zapytała.

- Książe Vincent mnie odczarował. 

Uśmiechnęła się.   

- Cieszę się, że znów cię widzę. A no i wejdź.

Wszedłem do środka. 

Usiedliśmy w salonie. 

- Ada opowiadała mi co się wydarzyło z Akademii. - Odezwała się mama mojej przyjaciółki - Czy macie już jakiś pomysł jak pokonać Golarza Filipa?

- Tak. - odpowiedziała Ada.

Ja nie odzywałem się, ponieważ chciałem poznać jej plan.

- Pomyślałam aby pójść do Doktora Pai Chi Wo [ idk jak się pisze ]  on powinien wiedzieć co robić.

Nie wiedziałem kto to ten Doktor Pai Chi Wo ale skoro Ada chciała do niego pójść po radę to raczej był dobry.

- W takim razie nie zwlekajcie. - Powiedziała mama Ady.

- Masz rację mamo. - Odwróciła się w moją stronę - Chodź Albert. 

Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się do wyjścia. 

- Kto to ten Doktor? - Spytałem.

- To mój sąsiad. Mieszka piętro wyżej i jest powiązany z bajką Pana Kleksa... - Zamyśliła się. - Choć nie mam pojęcia jak...

Weszliśmy na wyższe piętro i Ada zapukała do drzwi. 

- Proszę. - Usłyszeliśmy stłumiony głos. 

 Weszliśmy a ja rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było bardzo ładne i urządzone w takim trochę starszym stylu. Miało bardzo przyjemny klimat a pachniało w nim papierem. 

W salonie znajdowała się kanapa i stolik kawowy, biurko, dwa duże regały na których było mnóstwo książek i pianino. 

- Witajcie Ado i Albercie. - Odezwał się spokojny głos staruszka. 

Obróciłem się w jego stronę. 

- Dzień dobry - Powiedziała Ada.

- Dzień dobry - Powtórzyłem.

- Z jaką sprawą do mnie przyszliście? - Zapytał staruszek.

Ada zaczęła tłumaczyć:

- W Akademii znowu rozpętała się bitwa.

- Czy to znów przez Wilkusy?

- Nie. Wilkusy nam pomagają. To przez Golarza Filipa. Słyszał pan o nim?

- Tak słyszałem... - Obrócił się z moją stronę - To on przywrócił cię do żywych?

- Tak... - Odpowiedziałem niepewnie.

- Skąd pan wie? - Zdziwiła się Ada.

Staruszek poprawił się na fotelu.

- Jesteście jeszcze za młodzi aby to pojąć. 

Nagle moja przyjaciółka przypomniała sobie po co tu właściwie przyszliśmy.

- No. Ale wracając: Golarz i jego armia robotów pokonała Wilkusy. A ja i Albert zdołaliśmy uciec tutaj. Chcemy tam wrócić ale nie mamy pomysłu jak ich pokonać.

Doktor Pai Chi Wo zamyślił się po czym powiedział:

- Jest jedna moc aby pokonać Golarza Filipa i jego armie. I jest nią moc przyjaźni.

Ada się zdziwiła.

- Jak to? Jak aktywować tą moc? 

- Do tego musicie sami dojść... Tylko tyle mogę wam powiedzieć. 

- Dobrze... No więc do widzenia! - Powiedziała dziewczyna.

- Do widzenia! - Znów za nią powtórzyłem. 

Wyszliśmy. 

A ja w głowie miałem tylko jedno pytanie: Jaka siła przyjaźni? Jestem głupim robotem... Ja nie umiem okazywać uczuć... 


//////////////////////////////////////////////////////////////////////

507 słów!!

W tym tygodniu będzie jeszcze jeden rozdział jakby co.

Nie wiem co bym tu jeszcze mogła napiszać więc po prostu widzimy się w następnym rozdziale!

Miłego dnia/nocy!

🫶💕✨💅



Akademia pana Kleksa Ada x AlbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz