Obudziłam się. Była godzina 7:30. Wstałam, zrzucając z siebie koc, założyłam różowe kapcie, i zeszłam na dół. W kuchni, obok kanapy zastałam, Gabriela. Robił sobie kawę, gdy nagle zamachnął ręką, sycząc z bólu, ale po chwili umilkł. Odwrócił głowę w moją stronę, i posłał mi witający uśmiech. Usiadłam do białego, stołu barowego, czekając na jedzenie. Max siedział po mojej lewej stronie, do czasu gdy zapukały, drewniane drzwi. Max przebiegł lekki maraton by dojść do drzwi, a po chwili wrócił z dziewczyną. Miała czarne włosy, ubrana w czarno niebieskie sportowe, spodnie oraz jasno niebieski top, który był czarny od krótkich rękawków, do szyji. Zmarszczyłam brwi, a moje oczy błyszczały wrogością. Ona popatrzyła w bok, i usiadła obok mnie.
To..... Isana. Odwróciłam się do niej plecami, i zaczęłam gadać do Maxa, który nawet nie patrzył na mnie, a na kawę, którą mieszał. Isana złapała mnie lekko za ramie, ale ja się wyrwałam. Odwróciłam do niej głowę i zmarszczyłam brwi, licząc że se pójdzie. Ona popatrzyła w dół smutnym wzrokiem, takim że aż żal mi się jej zrobiło, dlatego ją przytuliłam. Ona objęła mnie też, i zaczęła szlochać głośno. Masowałam jej plecy ręką, a ona położyła policzek na moim lewym barku. Oderwaliśmy się od siebie, a Max podszedł do Isany i zaprowadził ją do pokoju. Moja brudna wyobraźnia aktywowała się, gdy uslyszałam jęki, dochodzące z tego pokoju, a ja uśmiechnęłam się złowieszczo. Oderwałam się od patrzenia na ten pokój i uśmiechu, gdy Gabriel postawił przede mną płatki z mlekiem, które zjadłam szybko, i poszłam na górę do łazienki. Ubrałam obcisłą sukienkę, która była ze śliskiej skóry jak buty Katy, oraz z guzikami od piersi, do dołu, oraz buty ze śliskiej skóry, podobnych do butów Katy. Poszłam do pokoju, gdzie był Charlie. Otworzyłam drzwi, i oparłam się, o lewą stronę, futryny. Charlie obejrzał mnie od góry do dołu, wystawił ręce zgięte przed siebie, i zmrużył powieki. Miał już otwierać usta by odmówić, gdy spojrzał na mnie, a potem na piersi, i guziki. Machnął ręka, z kamienną twarzą, gestem przywołującym mnie do niego. Stałam na przeciwko jego, a on pociągnął za sukienkę, i zaczynał zajmować się guzikami. Uśmiechał się złowieszczo gdy szedł wyżej. W końcu guzikami się pozbył, i teraz stałam tylko w staniku i majtkach. Nagle pociągnął mnie za talie, tak że siedziałam teraz mu na kolanach. Zaczynał całować mnie w szyje, co w powolnymi krokami było coraz bardziej przyjemniejsze. Dotknęłam go za szyje, a i tak ręką mi się powoli ześlizgnęła. Otworzyłam lekko usta, opierałam teraz kark, o jego prawy bark, i odchyliłem głowę do tyłu. Nadal dotykałam go za szyje, a po chwili lekko zacisnęłam go moimi jasno niebieskimi, paznokciami. Przyciągnął mnie bardziej do siebie, a ja syknęłam z bólu, bo zabolał mnie kark, ale po chwili przestał, co pomogło mi nadal utrzymywać pozycje.
- Kocham cię Charlie.... Ah - odezwałam się po chwili ciszy. Właśnie tego potrzebowałam, po tylu kłótniach. A na dodatek miałam dużo stresu, i niebezpiecznych sytuacji, które wywołały mi jeszcze więcej nerwów niż wcześniej. Wiedziałam że Charlie to nie tylko ratunek, ale też i relaks, który potrzebowałam bardzo. I to bardzo... Siedziałam nadal na kolanach Charliego, z czerwonymi policzkami. Oddychałam nie spokojnie przez otwarte usta, które się w ogóle nie zamykały, a serce nie spokojnie biło. Charlie przeniósł swoje ręce. Teraz miał je pod moimi piersiami. Wzięłam palec do buzi, który przygryzłam lekko przednimi zębami, patrzyłam do góry, a policzki były tak czerwone, że czułam jak paliły.
Czułam przyjemne ssanie na mojej szyji, które z każda chwilą było przyjemniejsze. W końcu oderwał wargi od mojej szyji, i zaczął całować. Jęknęłam z przyjemności, za każdym razem gdy mocno poczułam przyjemność. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja spanikowałam. Zeszłam z Charliego, i zaczęłam zapinać guziki, podnosząc głowę, by patrzeć na drzwi, czy ktoś już nie wszedł. Na szczęście nie, bo zdążyłam. Wszedł Gabriel, ze zmarszczonymi brwiami. Trzymał jedną ręką, klamkę, i lekko wychylał się w naszym kierunku. Patrzył na nas z czarnymi jak noc oczami, a Charliego obejrzał od stóp do głów, i wyszedł. Odetchnęliśmy z ulgą. Charlie zbliżył się do mnie, i zaczynał znowu rozpinać guziki, ale odmówiłam mu. On spojrzał na mnie, z lekko zmarszczonymi brwiami, i lekko wybałuszonymi oczami.
- Dlaczego? - spytał trzymając jeden guzik, który po chwili przez przypadek rozpiął.
- Bo nie. Straciłam ochotę, Charlie będziemy tutaj cały czas delikatnie się kochać bo moi bracia tu będą wchodzić. A ja będę miała schizę czy tutaj nie wejdą. Charlie nie, ja wychodzę może innym razem - odpowiedziałam. Nie odsunął się, tylko patrzył na mnie nadal.
- Tęsknie za tamtymi czasami. Wtedy mogliśmy się kochać do upadłego - zaśmiał się lekko pod koniec. Odsunął się, a ja podeszłam do drzwi.
- Charlie... - westchnęłam - Ja też tęsknie za tamtymi czasami. Ale dzięki że chociaż trochę mnie zrelaksowałeś. Udało ci się, czułam się jak w siódmym niebie - odpowiedziałam, i nacisnęłam na klamkę, i wyszłam.
CZYTASZ
Stay with me 2
Teen FictionKiedyś: zagubiona dziewczyna razem z dyszącą na karku Agatą Bohnach. Nie czująca się pewnie by zagadać do tej osoby. Teraz: Pewna siebie, razem z 5 rodzeństwa którzy oddali by za nią życie. Razem z tą sobą żyje w jednym domu. Bogata willa, szkoła...