- Aww.. Bądź trochę milszy, debilu - powiedziałam, pochylając się tak, że pomiędzy kratami, widziałam jego twarz po środku.
- Albo spierdolisz stąd, albo po tych 5 latach, odwiedzę cię na pogrzebie - warknął chłodno.
- Prędzej to ty. Pamiętasz jak Gabriel postrzelił cię w-... - przerwał mi.
- No dobra! Przepraszam kochana ciociu, ale czy możesz się przymknąć i stąd wypierdolić? - Spytał ze sztucznym uśmiechem.
- A czy ty kochany, robiłeś badania DNA?
- Nie, po jakiego chuja?
- Bo widać że nie masz mózgu - odpowiedziałam, sztucznym uśmiechem.
- Jesteś pizdą
- A ty zasranym gówniarzem - odpowiedziałam, znowu sztucznym uśmiechem.
James, westchnął i odepchnął się od krat. Wywrócił oczami. Był ubrany w białym podkoszulku, i beżowych spodniach z czarnym paskiem. Jego blond włosy, były od dołu ciemniejsze, krótkie i rozczochrane. Wyglądały jakby użył kilka warst lakieru. Nagle mój wzrok napotkała, butelka koloru różowo-fioletowego i białego. Podszedł do tych krat, i był niebezpiecznie blisko mojego nosa. Jego niebieskie oczy, błyszczały w świetle słońca. Złapał moje policzki, rękoma.
- Przepraszam królewno - wyszeptał. Nagle pocałował mnie. Wybałuszyłam oczy i zmarszczyłam brwi, a on zamknął powieki.
Złapałam rękoma za jego policzki, i wyrwałam jego wargi od moich.
- James! My jesteśmy rodziną! - krzyknęłam, i oddaliłam się od krat, jednak on złapał mnie za rękę. Odwrócił mnie w jego stronę.
- Ale wiesz że nie jesteśmy spokrewnieni?
- Ale ty wiesz że ja mam kurwa chłopaka?! - krzyknęłam, i przeprosiłam go. Wyszłam stąd cała czerwona. Podeszłam do Maxa, chwyciłam go za rękę i poszliśmy na bok, wcześniej informując resztę.
- Max... - urwałam
- Co się stało? - spytał zmartwiony. Złapał mnie za barki.
- James mnie pocałował
- CO KURW-... - chciał krzyknąć ale mu przerwałam, przykrywając jego usta ręką.
- on jest adoptowany - odpowiedziałam gorączkowym szeptem.
- Ale on cię okłamał! Emily przefarbowała włosy na brązowo. Ona jest blondynką! - odkrzyknął. Nachlał się, by jego twarz była po środku mojego wzroku.
- Nie wiem już Max... Czuje się jakbym cały czas była okłamywana, przez was! Wiesz jak to... To jest ciężkie?! Ciągle mam wrażenie jakbym nie należała do rodziny, albo że to jest sen i ja zaraz się... - Przerwał mi
- „Nie należała do rodziny"?! Amy kochamy cię i należysz do naszej rodziny! Co prawda sytuacje z Jamesem i inne są pojebane, ale i tak należysz do rodziny, a my ciężar z twoich barek odbierzemy na siebie! Kochamy cię - krzyczał Max. Nagle szarpnął mną, i przytulił mnie do siebie. Uniósł swoją brodę, by moja głowa w ogóle przytuliła się do jego klatki piersiowej. Odwróciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam, że reszta na nas patrzy.
- Nie patrz na nich - powiedział chłodno Max, trochę jak Gabriel. Kiwnęłam głową i odwróciłam ją w prawą stronę. Spokojne bicie serca jego klatki piersiowej, mnie uspokajało. Zawiesiłam się na jego szyji i nie puszczałam. Na reszcie poczułam, że mam kogoś komu mogę ufać. Nagle Max odsunął mnie od siebie, i teraz trzymał ręce na moich barkach.
- Amy, nawet jeżeli byśmy byli blondynami, to i tak jesteś naszą rodziną, i pamiętaj że najważniejsze jest to by ją mieć. Whit'ami jest się z krwi i kości, a nie z ciała i włosów. Zapamiętaj to, że jesteś naszą siostrą, brylantem, emeraldem, i nawet kurwa diamentem z milionów takich, ty jesteś wyjątkowym.
CZYTASZ
Stay with me 2
Teen FictionKiedyś: zagubiona dziewczyna razem z dyszącą na karku Agatą Bohnach. Nie czująca się pewnie by zagadać do tej osoby. Teraz: Pewna siebie, razem z 5 rodzeństwa którzy oddali by za nią życie. Razem z tą sobą żyje w jednym domu. Bogata willa, szkoła...