4 ~ ZOSTAW MNIE!~ (Ostrzeżenie! Rozdział zawiera próbę gwałtu!)

3 0 0
                                    

- Charlie.... - urwałam, zamykając powieki.
- Mów! - krzyknął, szarpiąc mną.
- Najpierw mną nie szarp! - krzyknęłam, marszcząc brwi.
- Przepraszam.. - powiedział cicho, patrząc w bok. Odwrócił głowę i popatrzył na mnie.
- Max i Alex - odpowiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy, które spływały po moich policzkach. Charlie gwałtownie szarpną mną do siebie, i przytulił. Mój policzek znalazł się na jego klatce piersiowej. Zacisnęłam palce na jego barkach, i zaczęłam szlochać. Charlie głaskał mnie po plecach, co mnie uspokajało. Następnie, ruszył w kierunku kuchni schodząc po schodach. Poszłam do pokoju, i zamknęłam drzwi, oddychając z ulgą. Podeszłam do biurka, i ze stojaka wzięłam słuchawki, które później sparowałam z telefonem. Włączyłam Spotify, i posłuchałam muzykę, którą kocham. Chodziłam powoli po pokoju, trzymając telefon w lewej dłoni. W końcu usiadłam, poprawiając moją białą sukienkę, która lekko się pogniotła, lecz udało mi się ją wyprostować. Nagle napisał mój kolega, byśmy spotkali się w parku. Zdziwiłam się.
Jack 🤣
Hejo, możemy spotkać się w tym parku z dzieciństwa? Bardzo mi zależy  🫵🏻

Encyklopedia 🥱
Ok możemy, ale po co? 🤨

Jack 🤣
Proszę...Wynagrodzę ci to jakoś! Pls 🥹

Encyklopedia 🥱
Dobra, widzimy się o 17, tylko powiem braciom Ok?

Jack 🤣
Jakim braci... - Nie! Lepiej ich nie informować prawda? Oni popsują ci plany, pamiętaj.

Encyklopedia 🥱
Ok nie informuje ich. To pa!

Jack 🤣
Nara Encyklopedio

Oczywiście że skłamałam. Zeszłam na dół, i podeszłam do Gabriela.
- Gabriel bo idę do parku spotkać się z Jackiem. Jadę o 17 - powiedziałam, ściskając palce na jego czarnym garniturze.
- Dobrze, a i chce ci coś powiedzieć kochana, że bracia kłócili się pomiędzy sobą o ciebie. Co prawda postąpili idiotycznie, ale zamontowaliśmy czujnik w twoim telefonie, który wykrywa gdzie jesteś - powiedział ze spokojem. Wybałuszyłam oczy, jednak odetchnęłam z ulgą i podeszłam do wieszaka, obok schodów, i założyłam bezrękawnik, i wyszłam. Wzięłam torebkę czarną w puszyste kwadraty, a w środku miałam telefon, gotówkę i klucz od drzwi.
(W parku)
- Cieszę się że jesteś - powiedział Jack, obejmując mnie w pasie. Pocałowałam go w policzek koleżeńsko, a on złapał za mój nadgarstek, delikatnie i zabrał do auta. Usiadłam obok niego. Był po mojej lewej stronie. Zapięłam pasy, i pojechaliśmy, gdy Jack odpalił silnik i zapiął pasy.
Jack co chwila zerkał w moją stronie, i posyłał złowieszczy uśmiech. W pewnej chwili, położył rękę na moim lewym udzie. Poczułam się niekomfortowo, gdy ześlizgnęła mu się pomiędzy moje nogi. Zacisnęłam powieki, na chwilkę, i zmarszczyłam brwi, patrząc na Jacka. Jechał szybciej, szybciej, szybciej, aż nagle przechyliłam się na chwilę do tyłu. Dojechaliśmy. Byliśmy w lesie, a po środku obcięte drzewo, a raczej dolna kora drzewa. Jack, odpiął mi pasy, chwycił za nadgarstki i pociągnął w stronę obciętego drzewa. Usadził mnie tam. Zmarszczyłam brwi.
- I masz być cicho rozumiesz?! - wyszeptał gorączkowo, marszcząc brwi, poprawiając swoje blond włosy, i rozejrzał się od lewej do prawej strony. To nie był Jack z dzieciństwa.. To był gwałciciel! Zorientowałam się, i zaczęłam krzyczeć: ZOSTAW MNIE!, ale Jack najpierw dla mi plaskacza, a potem przyłożył swoją wielką rękę do moich ust. Kopałam go po nogach moimi szpilkami, ale nic to nie dawało... Byłam w pułapce. Ktoś z tyłu podszedł do mnie i chwycił mnie, za ramiona, i zaciągnął do szarego, małego domu. Położono mnie na pobrudzonej niebieskim flamastrem, materacu. Jack chwycił z tyłu moją sukienkę, i chciał ją podwinąć, gdy nagle coś łupnęło. Otworzyły się drzwi, a tam ukazali się bracia.
- Ty.... Jack! - krzyknął Max, i przebiegł przez stertę zabawek. Należały one do mnie i Jacka.
Max uderzył Jacka w oko, i potem kopnęłam go w przyrodzenie. Jack opadł na ziemie jęcząc, a ja wyszarpałam się z uścisku mężczyzny, i kopnęłam go też, a Max uderzył go pięścią mocno w policzek, i oko, aż do krwi. Charlie podszedł do mnie z Maxem, Alex'em, Katy, Mią, i Gabrielem. Zabrali mnie do czarnego lamborghini. Zabrali mnie do Rezydencji White. To było wielgaśne! Ogród po lewej i prawej stronie, był wjazd, a po środku fontanna a z tyłu fontanny, dwu piętrowy dom, z ciemno niebieskim dachem, i balkonem na górnym pietrze, po środku, i pełno było okien w których świeciło się światło. Z lewej strony wyżej na trawie, był garaż, a raczej 7 garaży! To był cud!

Stay with me 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz