Kolejne tygodnie mijały tak samo. Co dzień musiałam coś tam uzgadniać. Minął jakoś miesiąc a po Vincencie śladu nie ma. Ostatnio "moja" armia znalazła radar. Leżał na ziemi rozwalony i cały we krwi. Znaleźli to w krainie śniegu w okół radaru była wielka plama krwii. I odcisk wilkusa najprawdopodobniej Vincenta. Armia zaczęła podążać za zapachem jednak zgubiła go po kilku kilometrach. Bo zapach rozmył sie w powietrzu. Nie mam pojęcia gdzie on może być.
Tego ranka postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce. Ubrałam się u ciepłą zbroję i wyszłam z pokoju. Po zjedzeniu śniadania poszłam do kapitana wilkusów.
-Dzień dobry.-Powiedzialam.
-Dzień dobry pani, koń gotowy a oto radar aby wyrazie czego mogła nas pani zawiadomić że mamy tak jechać albo że coś się stało.-Powiedział wilkus a ja skinełam głową na znak że rozumiem. Wyszłam przed zamek, stałam przed bramą i wtedy podszedł do mnie jakiś wilkus z czarnym koniem na którego od razu wsiadłam. Pożegnałam się z wilkusami i wyruszyłam. Jechałam przed siebie wiedząc że zamek dalej jest w dobrych rękach. Bo na ten czas to Nela miała pilaniwać porządku jako moja zastępszczyni. Jechałam przez las wilkusów strasznie długo. Potem nagle przeniosłam się do innej krainy. Wszystkie krainy to jeden połączony świat. Teraz tak tutaj jest. Jechałam przez kilka krain. Po kilkunastu godzinach byłam padnięta. Zatrzymałam się przy dziwnie znajomym domku do którego zapukałam. Po chwili drzwi się uchyliły a w nich stał nik inny jak Tarant Kapelusznik. Na mój widok chyba się wystraszył.
-Oj, oj ja nic nie zrobiłem.-Powiedział szybko.
-Nic nie zamierzam ci zrobić.-Odpowiedziałam.
-Jesteś od wilkusów?-Zapytał.
- Ich książę zaginął, jestem zastępcą a teraz wyjechałam go szukać. Nastał wieczór więc szukam miejsca gdzie mogłabym przenocować.-Powiedziałam.
-Dobrze skoro tak to zapraszam.-Powiedział a ja posłusznie weszłam do domu. Ściągnełam buty s Tarant zaprowadził mnie do salonu gdzie o dziwno był królik z zegarkiem, królik ten drugi, mysz, Alicja i kot.
-Przyjaciele, dzisiaj z nami będzie jeszcze jedna osoba.-Powiedział Tarant.- A właśnie jak masz na imię,?
-Jesteś Ada.-Powiedziałam.
Okazało się że u Taranta mieli nicować dzisiaj jego przyjaciele. Przedstawiłam się im i naprawdę się dobrze dogadywaliśmy. Mojego konia Kapelusznik nakramił i schował aby nie zmarzł. Naprawdę miło spędziłam z nimi wtedy ten czas.
Poszliśmy spać około 2:10. Rano wstaliśmy zjedliśmy śniadanie i niestety musiałam już dalej jechać.
-Pamiętaj Ado, zawsze możesz do nas wpadać.-Powiedział Tarant.
-Dobrze będe pamiętać, dziękuje za gościne i spowrotem na pewno się tu jeszcze zatrzymam.-Powiedziałam i wyszłam. Tarant oddał mojego konia, na którego wsiadłam i ruszyłam dalej. W jego domku zrobiłam sobie kilka kanapek i herbatę do termosu. Po jakoś kilku godzinach mój koń był zmęczony. Była to kraina zimna. Zatrzymałam się pod drzewem, zeszłam z konia i zobaczyłam że ten jest strasznie gorący. Koń położył się po drzewem. Od kapelusznika wyjechałam jakoś około godziny 16:40 a teraz jest 23:50. W okół nie było ani jednego domku ani nic. Środek lasu. Wszędzie śnieg. Usiadłam sobok konia i zaczęłam jeść kanapki oraz pić herbetę. Przypięłam konia do drzewa aby napewo w nocy nie uciekł. Położyłam się i zasnęłam. W nocy nie mogłam spać. Było mi strasznie zimno. Spojrzałam na zegarek i była już 2:50 a ja się przebudziłam. Wtedy usłyszalam skomlenie najpewniej jakiś małych szczeniąt .Postanowiłam przejśc się po okolicy. Nic nie znalazłam. Po jakoś 30 minutach wracałam do siebie. Widziałam już z daleka konia. Szłam sobie spokojnie kiedy nagle poczułam pod sobą coś innego niż trawę i śnieg. Nie miałam pojęcia co to. Kucnęłam na śnieg który zaczełam odkopywać.
Po chwili kopania zobaczyłam że niedawno stałam na jakiejś postaci. Powoli slońce wychodziło a ja nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...
CZYTASZ
Akademia Pana Kleksa Po Latach(Zakończone)
Werewolf15-letniej Adzie Niezgódzce śni się dziwny sen. Opowiada o nim swojej mamie a ta odpowiada iż to znaczy że Pan Kleks wzywa ją spowrotem do swojej Akademii. Dziewczyna bardzo się cieszy jednak kiedy przypomina sobie co się stało ostatnim razem, boi...