"Ada?"

171 12 1
                                    

Obudziłam się u Vincenta w łóżku, on jeszcze spał. "To był tylko zły sen" pomyślałam. Od czasu kiedy Vincent mi się oświadczył minęło pół roku. (Ostatni rozdział był snem) Nie miałam syna.
Pewnego dnia gdy wstałam, ubrałam się i spięłam włosy postanowiłam odwiedzić Kapelusznika i jego przyjaciół. Poinformowałam o tym Vinca. I wsiadłam na konia. W miarę pamiętałam drogę ,dawno ich też nie odwiedziałam. Ogólnie ich domek jest w innej krainie ale da się tam też dojechać. Po kilku godzinach drogi zobaczyłam dom Kapelusznika. Podjechałam pod niego,zeszłam z konia i zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył Tarant.
-Ada?-Zapytał z niedowierzaniem.
-Tak to ja.-Powiedziałam z uśmiechem.
-Jak miło że wpadłaś, właśnie jest mnie Alicja, królkiki i mysz. Zapraszam.-Powiddział a ja weszłam do jego domu. Poszłam do salonu i przywitałam się z resztą.
-Dawno sie nie widzieliśmy.-Powiedziała Alicja.
-Tak to prawda. Przyjechałam zaprosić was na mój ślub z Vincentem.-Powiedziałam wesoła.
-O jeju jak super.-Powiedziała Alicja.
Siedziałam u nich dwa dni. Postawiłam się już zbierać. Pozegnałam się z nimi i wsiadłam na konia.
Jechałam z niecałą godzinkę gdy nagle usłyszłam okropny wrzask mojego konia, króry po chwili się wywrócił a w ciele miał czarną kulę od broni. Leżałam wywrócona obok konia. Nie widziałam co się dzieje. Nie miałam siły wstać. Strasznie bolała mnie ręka. Zaczęłam rozglądać się na boki ale nikogo nie widziałam. Po chwili odzyskałam kilka sił i wstałam. Nie miałam pojęcia jak wróce do domu. A pieszo do Kapelusznika jest z 3 godziny. Gdy stałam nagle poczułam mocne uderzenie w ramię, gdy na nie spojrzałam okazało się że jest we krwi "Ktoś w mnie strzela" pomyślałam. Po chwili zza drzew wyłonił się...
Nikodem a za nim jego wielką armia.
-Pojmać ją.-Powiedział a jego służba wykonała jego polecenie.
Wpakowali mnie do jakiegoś wozu i gdzieś jechaliśmy. Ramię strasznie mnie bolało i było mi słabo. Wtedy przypomniałam sobie o moim jedynym ratunku. Wciskąć guzik aby zawiadomić Vincenta. Od razu by mnie namierzyli i pomogli. Gdy nikt nie patrzył właśnie to zrobiłam. Ostatnio w królestwie wilkusów nie dzieje się dobrze. Jest chora i prawie każdy strażnik jest chory, więc nadzieję na pomoc znikały. Jechaliśmy krotko. Gdy się zatrzymaliśmy, rozstawili namioty i dostałam swój. Od mojego porwania minęło już z cztery godziny. Połozyłam się w moim namiocie i czekałam aż wszyscy zasną. W tym czasie na guziki pokazało mi że Vincent. Jest już niedaleko. Jednak möj guzik się rozładował.
Minęły jeszcze z dwie godziny. Wszyscy już zasnęli. Nie czekając długo wybiegłam cicho z namiotu i zaczełam uciekać. Biegłam ile sił miałam w nogach. Po kilkunastu minutach zobaczyłam w oddali postać. Zorientowałam się że to Vincent. Od razu do niego podbiegłam i go przytuliłam. Okazało się że jego koń leży niedaleko stąd prawie odwodniony. Obecnie byliśmy w kraninie śniegu i zimy a jego koń był w słonecznej krainie.
Po chwili uslyszeliąmy krzyki. Najpewniej się skapneli że znikłam.
-Vincent?--Powiezialam cicho.
-Tak?-Zapytał.
-Kto to Nikodem Noble?-Zapytałam.
-To on cię goni?-zapytał.
-Tak.-Odpowiedziałam.
-To jest... Mój brat od innej matki.-Powiedział.
-Jak to?-Zapytałam ale nie zdolałam nic dodać bo ujrzałam Nikodema ale jego armia została w obozie.
-Kocham cię Ado. Będzie dobrze.-Powiedział.
Nikodem zaczął strzelać w nas a my zaczeliśmy uciekać. Ja dostałam w nogę i się wywróciłam. Vincent zobaczył że z niedaleka jedzie jego znajomy ten który kiedyś nas ocalił. Od razu gdy ten się zatrzymał Vincent wrzucił mnie na jego sanie, w tym momencie Nikodem trafił w Vinca kulą w sam środek ciała.
-Vince.-Powiedział jego znajomy .
-Zabierz ją do zamku. Już!-Powiedział, i to były jego ostatnie słowa. Połozyłam się w wielkich saniach i tylko usłyszałam okropny psychopatyczny śmiech Nikodema.

Jeszcze kilka ostatnich rozdziałów przed nami !!

Akademia Pana Kleksa Po Latach(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz