"Wyspałaś się..."

512 22 2
                                    

Vincent siedział obok mnie dzięki czemu czułam się dużo bardziej bezpiecznie. Byłam zmęczona i to strasznie. Słuchałam jak wilkusy coś tam po swojemu gadają. Vincent cały czas siedział cicho i przysłuchiwał się ich rozmową.
-D. Vincentius, quid mali cum hac virgine?**-Zapytał jeden z wilkusów patrząc się na mnie.
- A co ty się tak interesujesz?-Zapytał Vincent.
-To nawet nic o tej pięknej dziewczynie nie można powiedzieć?-Odpowiedział wilkus wstając i przybliżając się do mnie.
Vincent cały czas siedział w miejscu obserwując mnie i jego na zmianę.
-Taka dziewczyna, może i jestem wilkusem ale tyle rzeczy bym robił.-Powiedział z przerażającym i był wtedy strasznie blisko mnie. Ze strachu cała się trzęsłam co Vincent zauważył bo się odezwał.
-Wziąść go.-Powiedział i dwóch inny wilkusów wstało i wzieło go spowrotem na jego siedzenie.-Głuchy byłeś czy spałeś kiedy mówiłem że nikt z was nie ma prawa się do niej odzywać ani zbliżać.-Warknął Vincent i niestety znowu miał czerwone oczy.
Odwrócił wzrok w moją stronę i automatycznie jego oczy spowrotem przybrały barwę złotą. Uśmiechnął się do mnie delikatnie. Po czym zaczął rozmawiać z wilkusami. O tym co z jakąś Luną.
Strasznie chciało mi się spać i nie wiem kiedy zasnełam. Obudziłam się oparta o Vincenta a jego płaszcz mnie okrywał. Wszystkie wilkusy łącznie z nim rozmawiały cicho tak jakby nie chcieli abym się obódziła. Byłam zdziwiona tym że Vincent pozwolił abym spała na jego ramieniu i jeszcze sam okrył mnie swoim płaszczem i najwyraźniej kazał wilkusąbyć cicho aby mnie nie obudzili. Nagle wóz się zatrzymał i wilkusy zaczeły wysiadać. Vincent spojrzał na mnie.
-Wyspałaś się?-Zapytał.-Dalej chcesz spać?-Zapytał najwyraźniej rozbawiony.
-Tak strasznie chce mi się spać.-Odpowiedziałam a Vincent się zaśmiał.
-Chodź już dojechaliśmy.-Powiedział a ja pokiwałam przecząco głową. Vincent pomógł mi wstać i wyszliśmy z wozu. Byliśmy w jakiejś krainie gdzie każde drzewo było czarne. Przed nami była wielka góra z małymi jak by oknami. To był pewnie zamek i miejsce ich mieszkania. To samo widziałam w śnie. Weszliśmy do korytarza i szliśmy przed siebie aż w końcu Vincent otworzył drzwi od jakiegoś pokoju. Było w nim łóżko, biurko, szafa drzwi od łazienki, półki to wszystko było w kolorze czarnym.
Vincent wszedł ze mną i posadził mnie na łóżku. Byłam totalnie nie przytomna i strasznie chciało mi się spać.
-Możesz się teraz iść umyć jeśli masz siłę a jeśli nie to połóż się spać. I najważniejsze dwie rzeczy od 3 w nocy do 4 nie wychodź z pokoju,oraz jeśli o budzisz się później niż zwykle to spokojnie wilkusy chodzą spać bardzo późno i późno wstają,ja też.-Powiedział Vincent a ja od razu opadłam na łóżku.
Vincent uśmiechnął się lekko, okrył mnie kołdrą po czym wyszedł.
-Dobranoc. -Powiedział cicho wychodzą.
Nie miałam siły mu odpowiedzieć bo momentalnie zasnełam.

Sen

Leżałam w moim pokoju kiedy nagle wbiegł do niego wściekły Vincent.
-Idź się ubierz w tej chwili!-Wykrzyczał do mnie a ja od razu bez słowa poszłam. Ubrałam się i wyszłam. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić przez korytarz po drodze mieliśmy jego ciotkę która miała być zamknięta.Zaprowadził mnie na dzieciniec i zastawił. Dwóch strażników związało mi ręcę, nogi i twarz. Przywiązali mnie do jakiegoś słupa i zaczęli biczować. Vincent przyglądał stronę temu z uśmiechem tak jak jego ciotka. Wszystkie wilkusy się śmiały. Na sam koniec kiedy już ledwo wszystko widziałam podszedł do mnie Vincent.
-Obcym się nie ufa. Źle dla ciebie że tu przyjechałaś.- Powiedział i wbił we mnie nóż.
Wtedy mój sen się urwał.

Obudziłam się w środku nocy przerażona i cała mokra spojrzałam na zegarek była godzina 4:30 czyli mogłam już wyjść. Wstałam szybko i poszłam tylko szybko się umyć z tego co wiem ściany sá tu dźwiękoszczelne. Umyłam się samą wodą. Włosów nie moczyłam. Ubrałam się u czarne dresy bo nie dało się tu wyczarować nic co by miało inny kolor. Włosy dalej miałam spięte w kitkę. Nawet nie miałabym czasu poprawić musiałam stąd uciekać.  A jeślu ten sen to była przepowiednia. Wolę nawet tak nie myśleć. Drzwi od pokoju były otwarte. Wybiegłam z nim w miarę pamiętam jak szłam z Vincentem dlatego kierowałam się tą drogą. Po chwili byłam już poza terenem zamku. Biegłam przez las nie mam pojęcia ile czasu mineło dużo czy mało wiem tylko że byłam zmęczona. Stałam obok krawędzi z daleka było widać zamek to tutaj koło tej krawędzi śniło mi się spotkanie z Vincentem. Wtedy usłyszałam strasznie głośne wycie wilkusów. Napewno już wiedzą że uciekłam. Będą na pewno wściekli. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że nie mam jak z tąd uciec. Usiadłam na krawędzi, na prawdę było mi wszystko jedno czy to się zarwie czy nie. Byle te wilkusy mnie nie znalazły.
Zaczełam nucić kawałek piosenki.

Pośród wyblakłych przeźroczy

Zobaczysz właśnie mnie

Jestem twoją bajką

Jestem twoją bajką

Jestem bajką Twego snu.

-Coś się stało że przyszłaś tu w środku nocy i siedzisz na krawędzi?-Usłyszałam za sobą głos Vincenta. Nie obróciłam się bo w oczach miałam łzy.
Podszedł do mnie i też usiadł. Była akurat pełnia. Patrzyliśmy na okrągły, jasny księżyc na tle czarnego nieba.
-Zabijcie mnie?-Zapytałam patrząc na niego.
-Co!?-Zapytał zszokowany.-Nie! Co ci przyszło do głowy?-Zapytał.
-Miałam okropny sen.- Wyznałam cicho.
- Byłem w nim?-Zapytał.
-Tak, na sam koniec mnie zabiłeś.-Powiedzialam powoli.
-Słuchaj Ado, w Akademi sny się głównie spełniają ale tutaj nigdy.-Powiedział.
-Naprawdę?-Zapytałam.
-Tak.-Odpowiedział.
Lekko się do niego przybliżyłam. Cała się trzęsłam bo było mi zimno. Vincent okrył mnie swoim płaczem. I jednocześnie tak jakby przytulił.
-Co robisz w środku nocy w lesie?-Zapytałam go.
-Eeee że tak powiem czasami zwiedzam las.-Powiedział z z przerwami.
-Ale po co- Zapytałam.-Przecież ktoś nieświadomie może Cię zabić.
-No właśnie.- Powiedział powoli.-Na to czekam...-Wyznał
-Co!? Dlaczego!?-Zapytałam go zszokowana.
-Moja ciotka psuje mi psyche. Zamienia każdego z mojej armia w złego. I jeszcze w dodatku muszę się za jakiś czas ożenić z taką dziewczyną. Której kurde nawet nie lubie!-Powiedział powoli Vincent.
-Przykro mi. Ale spójrz na to z drugiej strony.-Powiedziałam ale się zatrzymałam.
-No właśnie problem w tym że nie ma dobrej strony!-Powiedział.
-Ale jesteś ich szefem. Twoja ciotka siedzi w więzieniu. Nikt cię nie zmusi do ślubu to ty tu żądzisz.-Powiedziałam.
-Masz racje.-Odpowiedział mi.
-Zimno tu... -Powiedziałam.
-Wracamy?-Zapytał na co kiwnełam głową z uśmiechem.
Tylko jak? -Zapytałam go.
Nagle podbiegł do nas czarny koń ubrany też na czarno.
Vincent pomóg mi wsiąść a sam zajął miejsce z tyłu. Jego ramiona mnie oplatały bo inaczej nie mógł by trzymać konia. Nawet nie wiem kiedy znowu zasnełam.
Obudziłam się u siebie w łóżku. Spojrzałam na zegarek była już 14:30!!  Strasznie późno! Ale wtedy przypomniały mi się słowa Vincenta "oraz jeśli o budzisz się później niż zwykle to spokojnie wilkusy chodzą spać bardzo późno i późno wstają,ja też." pomyślałam . Ale czy to już nie za późno? Wstałam i poszłam wziąść tym razem porządny prysznic. Ubrałam na siebie czarne jeansy, czarny top, czarne trampki i związałam włosy w kitkę czarną gumką.


Tłumaczenie:

**Panie Vincencie co z tą dziewczyną.

Akademia Pana Kleksa Po Latach(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz