Od rana ślęczył nad aktami swoich „starych spraw". Wiedział, że jeżeli ich nie zamknie do końca czerwca to Lewandowska nie pozwoli mu skupić się na sprawie Burskiego. A to miało dla niego fundamentalne znaczenie. Miał gówniarza w areszcie. Jednak to nie gwarantowało jeszcze pełnego sukcesu. Do jego osiągnięcia była jeszcze daleka droga. Śledztwo wymagało jeszcze sporo „obróbek procesowych", tak aby wszystko miało ręce oraz nogi a młody zwyrodnialec nie szybko ujrzał światło dzienne. To znaczy mógł je oglądać tylko przez grube więzienne kraty.
Więc siedział i kombinował w myśl zasady „umórz śledztwo a jak złożą na nie zażalenie to dopiero będziemy myśleć". Zawieś postepowanie. Schowaj akta do magazynu. Potem zobaczymy. Wrócimy do niego jak przyjdzie odpowiednia pora. Tylko lepiej aby nie przyszła za szybko. Wyślij akt oskarżenia w niedorobionej sprawie, a sąd sam sobie wyjaśni wszelkie wątpliwości. Nieważne, że sędzia wyrobi sobie złe zdanie o prokuratorze. Najważniejsze to dobro firmy, a jego wyznacznikiem jest idealna statystyka.
Odebrał telefon.
- Liljewski, słucham.
- Panie prokuratorze dzwonią z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie – usłyszał głos sekretarki.
- Dobrze niech pani łączy – westchnął głośno.
Po chwili w słuchawce usłyszał twardy donośny głos.
- Dzień dobry. Nazywał się Albert Romański. Jestem prokuratorem z Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Przez głowę Antoniego przeleciało szereg myśli. Niestety większość z nich była negatywna. Nie codziennie odbiera się telefon z Prokuratury Okręgowej. Pewnie zaraz zostanie poinformowany, że w związku z śledztwem dotyczącym syna senatora wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne.
- Witam w czym mogę pomóc ?
- Panie prokuratorze wykonał pan kawał dobrej roboty w sprawie dotyczącej Macieja Burskiego. Prokurator Okręgowy jest niezmiernie zadowolony z pańskiej pracy.
Spodziewał się wszystkiego tylko nie tego. Dzwonią, aby go pochwalić za ostre przepychanki z senatorem Rzeczypospolitej. Do tej pory był święcie przekonany, że w swojej pracy widział i słyszał już wszystko. A tu coś takiego. Nie dość, że góra nie jest wściekła, to jeszcze prawi mu komplementy. Przez krótką chwilę w jego świadomości rozbłysła mała świeczka nadziei, że w końcu coś drgnęło w tej skostniałej strukturze. Kogoś przygniotło własne sumienie. Tylko, że jak to mówią „nadzieja umiera ostatnia". I właśnie teraz umarła.
- Jak pan doskonale wie, przedmiotowa sprawa ma wyraźny kontekst polityczny. Z tego powodu Prokurator Okręgowy polecił mi przejęcie tego śledztwa do dalszego prowadzenia. Chcemy wykluczyć wszelkie wątpliwości dotyczące bezstronności Prokuratury. Postępowanie karne takiego kalibru nie powinno być prowadzone przez jednostkę z miejscowości, w której mieszka tak wysoki urzędnik państwowy jakim jest senator Burski. Opinia społeczna patrzy nam na ręce. Nie chcemy zawieść oczekiwań ludzi, którzy wierzą w dobro wymiaru sprawiedliwości.
- Co to za propagandowe pierdolenie? To jakiś tani jarmarczny bełkot – pomyślał.
- Zgadza się pan ze mną ? – mężczyzna powtórzył pytanie.
Nie padła żadna odpowiedź. Głowa Antoniego była pełna sprzecznych myśli. Panował w niej istny kocioł. I to grzejący się na wszystkich palnikach na raz.
- Panie prokuratorze słyszy mnie pan ?
- Tak, słyszę – odparł w końcu.
Głos ugrzązł mu w gardle. Wiedział, że nie dyskutuje się z poleceniami Prokuratury Okręgowej. Wynikało to z zasady hierarchicznego podporządkowania. Co nadrzędny każe, to podrzędny robi. Krótko i na temat. Musiał jednak spróbować. Gdyby tego nie zrobił nie byłby sobą. Nie mógłby nazywać się Antoni Liljewski.
- Cieszę się – zaczął zdecydowanym głosem. - Że Prokuratura Okręgowa doceniła moją pracę. Zapewniam, że nie musicie się obawiać o jakieś kumoterstwo. Doskonale pan wie, że zostałem tu przeniesiony z Warszawy. Nie jestem uczestnikiem żadnych miejscowych układów. Poza tym to ja najlepiej znam przedmiotową sprawę. Pan będzie musiał poświęcić sporo czasu, aby zapoznać się z nią. Po co tracić na to czas? Na pewno macie tam sporo innych ważniejszych śledztw. Koniec końców postepowanie nie dotyczy przecież samego senatora, a jedynie jego syna.
- Tak ma pan rację – przerwał mu urzędnik. - Tylko tyle, że ta decyzja zapadła wyżej. Obaj musimy się jej podporządkować. Wysłałem już stosowne pismo do waszej jednostki. Dzisiaj przyjedzie kierowca z naszej prokuratury aby zabrać całość materiałów. Proszę mu wszystko przekazać. Naprawdę dobra robota. Przyjrzę się osobiście tej sprawie. Ma pan jeszcze jakieś pytania ?
- Oczywiście, że kurwa mać je mam – pomyślał przygryzając dolną wargę.
Miał ich cały szereg. Tylko po co je zadawać skoro to i tak już nic nie zmieni. Odebrali mu śledztwo. Tyle w temacie. Nic na to nie poradzi. Poczuł jak żołądek podchodzi mu do gardła. Jak zasycha mu w ustach. Gorycz porażki zaczęła rozlewać się po całym jego ciele.
- Nie mam żadnych pytań – rzucił krótko. – Ale uważam, że postępujecie nierozsądnie. – dodał aroganckim głosem. – Bardzo źle – dodał.
- To dobrze, że nie ma pan żadnych pytań.
Prokurator Romański zignorował ostatnie dwa zdania Antoniego.
- Zapomniałem o jednym – dodał mężczyzna. - W ramach uznania Prokurator Okręgowy przyznał panu premię i to stosunkowo wysoką. W sprawie odbioru tej gratyfikacji pieniężnej skontaktuje się z panem nasza księgowa.
- Wsadź sobie te pieniądze w dupę - tego oczywiście nie mógł powiedzieć.
- To wszystko z mojej strony. Do widzenia.
Nawet nie zdążył odpowiedzieć. W słuchawce zapanowała przejmująca cisza.
- A może w istocie to była dobra wiadomość ? – zapytał sam siebie. - Sprawa trafi do kogoś kto nie będzie musiał użerać się z prokurator Lewandowską. Owszem w śledztwie jest jeszcze dużo do zrobienia. Jednak solidne fundamenty zostały już wylane – analizował dalej. - Maciej Burski siedzi w areszcie. Nie da się już tego zamieść pod dywan. Nadto dla niego samego takie rozwiązanie też jest lepsze. O wiele bezpieczniejsze. Teraz ojciec Burskiego skieruje całe swoje zabiegi wobec kogoś innego. W sumie same plusy – przekonywał sam siebie.
Jednak gdzieś w dolnych warstwach jego świadomości rodził się jakiś dziwny niepokój. Obawa o dalszy los tego postepowania.
Postanowił zignorować te przekonanie.
- Trzeba je zdusić w samym zarodku – mruknął pod nosem.
Sięgnął do dolnej półki biurka. Wyciągnął z niej butelkę whisky. Już po chwili cierpka ciecz delikatnie spłynęła po ściankach gardła, rozgrzewając zaciśnięty żołądek. Po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz.
- Trzeba to powtórzyć – pomyślał uzupełniając bursztynowym płynem pustą szklankę.
CZYTASZ
Prokurator
Bí ẩn / Giật gânDoświadczony śledczy, prokurator z Warszawy w wyniku zawirowań życiowych zostaje dyscyplinarnie przeniesiony do prokuratury w Ełku. Na miejscu musi zmierzyć się z panującymi realiami śledczymi. Całkowicie zmienić swój dotychczasowy styl pracy. Dosto...