Welcome Everyone! Thank you for your purchase!
Nie no, nie będę się popisywać. Po prostu jestem BAAARDZO SZCZĘŚLIWA, że jesteśmy już przy 6 rozdziale. Od razu też przepraszam za długą przerwę, ale można powiedzieć, że mam pewne problemy ze snem! I nie chodzi o to, że nie mogę spać, tylko o to, że caaały czas śpię... Wracając np.: ze szkoło o 10:30 potrafię spać do 15:30, a potem od 16:00 do 19:30 znowu spać i jeszcze normalnie w nocy spać. (Pomiędzy 15:30 a 16:00 jest przerwa na jedzenie)
Dobra, więcej nie przeciągam! Zapraszam do czytania!!!Leon:
- ...i tak nastał ranek! - nie mogę w to uwierzyć... To nie mogło się stać! Przecież. Ja. Ja tylko brałem kąpiel i, i... i co potem??? Ciemność... NIE WIERZE!!! Ja naprawdę się przegrzałem?!? - H..? Leon? Ws...tko ..ej? To n......e .ie b... ..ś .......ego, w... ... p.....j, do...e? - nie słyszę nic, oprócz swojego imienia. Masakra... Niewiem czemu, ale... ja trochę żałuję, że do niczego większego nie doszło... I to jest powodem mojego osłupienia i szoku. Nawet panikować nie mogę... *śmiech* - Leonardzie!!! C.. .y .. r..z.y zwa.....łeś?!? - Nie wierze!!! *śmiech* PRZECIEŻ TO NIEMOŻLIWE!!! JA NIE MOGŁEM ZAKOCHAĆ SIĘ W TAKIM... TAKIM... TAKIM KIMŚ KIM JEST DORIAN!!! *śmiech* CHYBA ZARAZ WYPLUJĘ SOBIE PŁUCA!!! - LEON!!! - wow, niewiem czy krzyczy z przerażenia, czy z troski, czy z czego innego, ale takiego wyrazu twarzy nie widzi się na codzień.
- Przepraszam, już wszystko okej. Trochę się przeraziłem własną myślą, ale sądzę, że mi przeszło. - wydaje się trochę zbity z tropu, ale co tam.***
Dorian:
Po dziwnym początku dnia zwanego czwartkiem wygramoliliśmy się z przyspieszeniem dźwiękowym z łóżka i widząc godzinę 6:10 w dwie minuty wyszykowaliśmy się do wyjścia. W moim przypadku nie było to takie trudne, ale gdy spojżało się na Leona miało się wrażenie, że zaraz upadnie i zabiję się rozłożoną parasolką, tak jak to było w anime „Onother", które oglądałem z Katie - moją przyjaciółką z dzieciństwa. Szczerze? Nie chce mi się o niej myśleć, gdyż zawsze kończy się na tym, że dwa tygodnie po tym jak ją wspominałem dłużej niż 5 minut ona się pojawia, a nie chce żeby mi wstydu narobiła... Już mamy wychodzić za drzwi, gdy coś mnie pokusiło żeby spojrzeć jeszcze raz na łóżko. W tym momencie wszystkie wspomnienia związane z dzisiejszym rankiem wróciły.
- ...i tak nastał ranek! - rozbawiony i zadowolony z reakcji bruneta patrzyłem jak z szoku wchodzi w panikę, a potem w zagubienie i olśnienie. Gdyby skupił się na moich oczach na pewniaka zobaczyłby iskierki jak u bachora, który patrzy na dorosłego z twarzą w kiblu. No dobra, nie chce wprowadzić go w taką panikę, że znowu straci kontrolę.
- Hej? Leon? Wszystko okej? To naprawdę nie było nic strasznego, więc nie panikuj, dobrze? - krzty skupienia nie widzę w tym chłopaku... *śmiech* ... On zaczął się śmiać... Czy to już czas, w którym na psychikę mu padło? Czy to już? Czy to już ten czas na dojrzewanie? - Leonardzie!!! Czy ty do reszty zwariowałeś?!? - *śmiech* Boże on serio postradał zmysły... Czy to przeze mnie?!? *śmiech* O nie. Muszę go powstrzymać! - LEON!!! - dobra zamknął się, ale to chyba nie przez to, że tak krzyknąłem, gdyż jego zdziwienie to potwierdza. Coś mi się wydaję, że walnąłem strasznego paszteta zamiast opanowanej, albo przynajmniej zatroskanej miny...
- Przepraszam, już wszystko okej. Trochę się przeraziłem własną myślą, ale sądzę, że mi przeszło. - ...załóżmy...
Nie był to jeden z pięknie różowych poranków, ale przynajmniej dowiedziałem się trochę więcej o moim (dziwnym) współlokatorze.
- Hej? Dorian? Co tak stoisz? Idziemy? - tak *btw to on ma słodki głos...
- Tak, tak. Już idziemy. - NAWET JEŻELI STRZELISZ MI PROSTO W SERCĘ TĄ SŁODKO PYTAJĄCĄ BUŹKĄ TO NIC CI NIE POWIEM!!! KUMANDO?!?
- No okej. - dał sobie spokój. Okej. Okej.
- Tak btw Leon, która jest godzina? - wyciągnąwszy swój zegarek zamarzł i z przerażeniem spojżał mi w oczy (co WCALE nie było stymulujące, nic a nic...)
- J-Jest 6:26... - że ku*wa co?!?
- Okej, nie panikuj. Musimy wyrobić się w cztery minuty, więc plan jest taki: biegniemy do teleportu i myślimy o tym budynku - wyciągnąłem kartkę ze zdjęciem naszego budynku do zajęć z magii i pokazałem Leonowi. - potem zostaną nam 2 minuty i 30 sekund, więc rzucamy się biegiem na tyły budowli do szklarni. Tam odbywają się zajęcia z botaniki. Łapiesz? - śmiesznie wyglądał tak patrząc z determinacją w oczach i na twarzy, ale już nie komentowałem. Nie mieliśmy na to czasu.
- OKEJ!!! Mam!!! - ile entuzjazmu...
- Dobra! To biegiem!!! - i tak nasz plan wszedł w życie.***
btw - jakby ktoś nie wiedział to znaczy by the way - z innej beczki

CZYTASZ
To niemożliwe
FantasyYaoi z elementami yuri Nie odrazu to wszystko się pojawi (yaoi, yuri), muszę najpierw to rozkręcić. Wiadooomooo trochę tu, trochę tam, a nie od razu romansik... Dorian x Leon Pierwszy raz cokolwiek piszę, więc przepraszam za błędy w... praktycznie w...