*dzyń dzyń*
Pan Robitaka jak zwykle przeciągnął nam lekcję, gdyż "Przerwa jest dla nauczycieli, więc kiedy ja nie chce mieć przerwy to wy też nie chce jej mieć." - co oznacza, że następna laska go rzuciła jak wiadrem z czerwonym moczem. Biedny facet, ale na nasze szczęście nie skapnął się, iż jest to przerwa lunchowa, więc dziesięć minut jeszcze mieliśmy dla siebie.
- Hej, Dorian? - a no tak, zapomniałem, że jem sobie moje bento z Leosiem <3
- Co jest (kotku)? - jak ja bym chciał tak powiedzieć na głos, a nie dorabiać te "kotku" sobie w myślach...
- Masz czasem tak, że gadasz do siebie, ale... że no wiesz... no tak jakby tam, znaczy w twojej głowie dużo osób było i ty do nich: „Wiedzieliście, że blablabla" - o tak. - pffff *śmiech* - C-Co??? No nie śmiej się!!! Ja tu serio, a ty mnie wyśmiewasz!!! Idź sobie!!! SIO!!! - *śmiech* - SIIIK!!! SIIIK!!! - nie mogę
- Co ja *śmiech* pies?!? *śmiech* - to było fajne - No już. Nie dąsaj się już! - jaki słodziak
- Phi, już cie nie będę pytać o takie rzeczy! - oooo, mówi do mnie mniej formalnie <3
- Dobra, dobra. Tak na serio to tak. Zdarza mi się takie coś i widzę, że nie jestem jedynym, który ma coś nie tak z głową *chichot* - ciekawe czy wszyscy magowie tak mają...
- *głośny wydech* Czyli to normalne u magów? - widzę, że myślimy tym samym torem
- Patrząc na Panią Szałwię? Tak. To najzwyczajniejsza rzecz w "naszym świecie". - pośmialiśmy się jeszcze trochę i ruszyliśmy na następną lekcję - technikę, mechanikę z WERBLE PROSZĘ!!! Panem Robitaką!!!***
Coś wyjątkowo Pan Robitaka zlitował się nad nami i zarządził lekcje samodzielnego uczenia, więc drzwi zostają otwarte, gdyż nauczielom nie chce się potem czekać na ich otwarcie, dlatego że wychodzą wcześniej z takich zajęć. Oni to mają humorki... Jak im się chce prowadzić lekcje (no może nie chce, ale są od górnie zmuszeni do tego) to nikt nie wyjdzie aż do dzwonka, ale na zastępstwach, albo kiedy jesteśmy jeden temat do przodu to tylko "wolna lekcja i spadam 20 minut przed końcem lekcji, a wy oczywiście musicie się tu kisić całe 50 minut!". No ale cóż. Korzystając z okazji przysiadłem się do Leosia.
- To co Leonie. Uczymy się poprzedniej lekcji, tak? - spojrzał na mnie błagalnie i widząc, iż się nie ugnę teatralnie zapłakał po czym wzniósł swój wzrok prosto w moje oczy.
- Nie zlitujesz się, prawda? - jeszcze pytasz?
- (Kotku) to dla twojego dobra, a poza tym, dzięki uczeniu cię mam darmowe i porządne résumé. - zwężył oczy jak lis i po dłuższej chwili dotarła do niego epoka oświecenia.
- Podsumowanie!!! - brawo kochanie
- Tak! Gratulacje, zdałeś właśnie podstawę podstawy podstawowego języka Francuskiego... - to chyba było pierwsze zdanie w moim życiu, które tak ociekąło sarkazmem.
- No wiesz co!!! Nie najlepszy jestem z języków, a zwłaszcza z łaciny! Kto uczy w tych czasach łaciny!!! - czas na to!
- Pani Bemben zdaje się. - cięto riposto yōkoso!!!
- Ugh... DORIAN!!! - ...słodziak :3***
Leon:
Ale on mnie wkurza!!! Dosyć, po prostu DOSYĆ!!! Nie będę się do niego odzywał. Y-y. Nie. No. Nein. No. Īe. Vie.
- Dobra Leonardzie. Skup się proszę, bo, jak dobrze wiesz, drugi raz nie powtórzę! - wiem, wiem. To jest nasza jedyna zasada przy tych dodatkowych lekcjach... - Słyszysz mnie czy już odpłynąłeś? - słyszę no! Ale przecież mam się do ciebie nie odzywać!!! - Wiesz, że jeżeli nie będziesz się do mnie odzywać to nie będziesz mógł zadać pytania. Mi to tam rybka, ale z tego co pamiętam zawsze masz trochę wątów i wielu rzeczy nierozumiesz, więc radziłbym Ci nie zachowywać się jak pierwotniak, oraz zacząć brać na poważnie tę szkołę! - brzmi jak prawdziwy nauczyciel, ale ma rację. Wiem! Nie będę się do niego odzywać prywatnie, ale na naszych lekcjach moja buzia po prostu nie będzie się zamykać! Mam szczerą nadzieję, iż nie będę mu tym przeszkadzał... A jeżeli mnie znienawidzi za to, że tak ujadam?!? Ale przecież będę z nim spekulować na szkolne tematy!!! Ale on może sobie pomyśleć, że ja go wykorzystuję!!! - Dobrze się czujesz Leo? Zrobiłeś taką dziwną minę jakbyś chciał płakać czy coś. Chyba nie zacząłeś panikować, co?!? - CHCE MÓJ KREEEM DO RĄĄĄK!!! *chlip* chyba zaraz zacznę płakać *chlip*Dorian:
*chlip* BOŻE ON PŁACZĘ!!! Przecież nie byłem dla niego taki ostry!!! *chlip* ...Tak szczerze to miałem już fantazję, w których jego oczy aż puchły od łez, ale to było zazwyczaj pod koniec stosunku, a jego łzy były tymi z kategorii "O mój Boże. Jak mi dobrze. Zaraz umrę. Wchodź we mnie szybciej i mocniej Doria~nie!!!".
- Ugh... No chodź! - zaciągnąłem go szybko za drzwi rzucaj tylko na odchodnym, że chłopak źle się czuje i musi iść do pokoju po lekarstwo.
- Gdzie mnie ciągnięsz?!? *chlip*
- Do pokoju, a gdzie niby? - był cały zapłakany... Gdy już dotarliśmy do portalu ruszyłem prosto do pokoju.
*szuch*
- No chodź. - złapałem go w pasie i lekko przyciągnąłem do siebie otwierając drzwi w między czasie. Gdy weszliśmy podałem mu paczkę chusteczek i siadając z nim na moim łóżku czekałem aż się trochę uspokoi. Na szczęście już po 5 minutach widać było znaczną poprawę, a mianowicie - nie płakał, ale jeden zły ruch i zaczynamy od początku. - Co jest Leo? - posyłając jeden z moich najlepszych uśmiechów położyłem mu swoją dłoń na udzie.
- Już nic... Przepraszam... - czy to dziwne, iż nawet jego smutna buźka mnie lekko podnieca?..
- Hej! Spójrz na mnie. - cały czas starałem się brzmieć jak najmilej co chyba nie do końca mi wywodziło, gdyż nigdy nie miałem do czynienia z płaczącym chłopakiem... Nagle jego błyszczące jeszcze oczy napotkały moje, a me serce prawie wyrwało mi się z piersi. Był taki uroczy!
- C-Co robisz?!? - przez chwilę nie wiedziałem o co mu chodzi, gdyż burak na jego twarzy mnie rozczulił, ale zaraz potem zauważyłem, iż moja ręka (na pewno NIE pod moim przewodnictwem) wylądowała na poliku Leona "niebezpiecznie" zbliżając jego twarz do mojej. Oczywiście pomimo moich ciężkich starań nie dałem rady jej powstrzymać i jedyne co w tej sytuacji mogłem zrobić to pocałować go uprzednio dodając tylko jedno słowo: - To... - moje usta napotkały na swojej drodzę bardzo miękką i miłą powierzchnie, która była ustami Leona. Mój kotek momentalnie się zaczerwienił, ale nie czułem ani grama sprzeciwu, wręcz przeciwnie! Zaczął powoli oddawać pocałunek, ale ja oczysiście chcąc czegoś więcej zacząłem lekko lizać i podgryzać jego wargi na co w odpowiedzi dostałem cichy jęk, z którego byłem niezmiernie zadowolony. Nagle poczułem, że zaczyna się rozluźniać i powoli wpuszczać mnie. Skorzystałem z tej okazji biorąc od razu jego zagubione ręce i układając je na swoich barkach wpiłem się w niego zamykając oczy. Nasze języki szalały w tańcu, którego nawet my nie mogliśmy choć trochę spowolnić (oczywiście mój dominował). Uchyliłem lekko oczy by ujżeć najcudowniejszy widok w moim dotychczasowym życiu. Leon z zadowoleniem mruczał, jego poliki spowite były czerwienią, a sam wyraz twarzy oddawał uczucie spełnienia. Czując, iż braknie mi już powietrza na chwilkę oderwałem się od chłopaka słysząc przy tym jęk niezadowolenia. Spojrzałem mu prosto w oczy, które otworzył chwilę po naszym rozłączeniu i zobaczyłem w nich pożądanie.
- Podobało się? - wypowiedziałem pomiędzy głośnymi oddechami tylko te dwa słowa, na które dostałem odpowiedź natychmiastowo. Jego twarz jeszcze bardziej się spaliła, ręcę zacisnęły na moim karku, a dolna warga skryła się pod bialuteńkimi zębami. Chwilę jeszcze się w siebie wpatrywaliśmy i gdy już miałem go puścić ten tylko delikatnie musnął mnie ustami ukazując jak bardzo pragnie kontynuacji. - Co ja z tobą mam... - uśmiechnąłem się i tym razem bardziej łapczywie wbiłem się w jego już trochę napuchnięta usta. To jest najlepszy czwartek jaki mnie kiedykolwiek spotkał.

CZYTASZ
To niemożliwe
FantasyYaoi z elementami yuri Nie odrazu to wszystko się pojawi (yaoi, yuri), muszę najpierw to rozkręcić. Wiadooomooo trochę tu, trochę tam, a nie od razu romansik... Dorian x Leon Pierwszy raz cokolwiek piszę, więc przepraszam za błędy w... praktycznie w...