Nowy chłopak. Część 3

363 48 4
                                    

Stałem na środku pokoju z kamieniem w spodniach załamując się nad sobą. Jak mogłem pomyśleć tak o innym facecie!!! Przecież jestem hetero, przynajmniej dotąd tak było... Cóż, muszę się zająć moim kolegą w łazience, bo jeszcze pojawi się ten neandertalczyk i nie da mi żyć.
*5 minut później*
Herbata mi wystygła przez te fantazje. *westchnienie* Trzeba zrobić nową... Znowu pogrążyłem się w myślach, ale tym razem dotyczyły one dzisiejszego dnia, gdy nagle za mną stanął Sam z wyraźnie wściekłą miną. Chyba nie spodziewał się, że dzisiaj wrócę tak szybko. *prychnięcie* On chyba zdaje sobie sprawę, iż to też mój pokój, nie?
- Co ty tu robisz? - to miało być pytanie retoryczne?
- Zaparzam sobie herbatę, nie widać? - jego mina przybrała wyraz śpiącego Pana Grata, a uwieżcie mi - wygląda wtedy jak wściekły troll.
- Uważasz, że możesz sobie tutaj wracać kiedy chcesz? To mój pokój, a ty jesteś zwykłym przybłędą, którego musiałem łaskawie przygarnąć! - żarty?
- Powiedz mi proszę, KTO tu jest przybłędą? KOGO wywalił "najlepszy przyjaciel" za drzwi, gdyż KTOŚ wkurzał go swoimi bezpodstawnymi przechwałkami? - co teraz powiesz, co?
- ... - widzę, że udeżyłem w słaby punkt.
- Zatkało? - zrobił się cały czerwony i nie wiem czy to przez złość czy zawstydzenie, ale widać było, że zaraz wybuchnie.
- To nie jest cała prawda! To JA postanowiłem odejść od niego! - tak jasne - A TY teraz to wszystko przekabacasz na swoją stronę! - yhym - Wiesz co? Zawsze jak pijesz tę okropnie śmierdzącą herbatę wyglądasz jak gbur! I, i..! - wygląda jak trzęsący się Chichiuaua - A masz! - cały mój sprzęt do herbaty wylądował na ziemi, a trzeba przyznać, że przez pewnego idiotę mamy pełno piachu na podłodze, ale teraz to nie ważne. Najważniejsze jest to, że moją UKOCHANA HERBATA jest do wyrzutu... Nie wybaczę mu tego!
- Co ty wypierdku zrobiłeś!? Chyba zmysły postradałeś, że taki ktoś jak ty z klasy 1m - MAGICZNEJ, po prostu przeciętniak, śmie dokuczać mi, więdząc, że jestem lepszy od ciebie nie tylko w magii, ale i z inteligencją u mnie lepiej! Chyba na prawdę żarty sobie stroisz! Jeżeli tego chcesz to proszę bardzo! - zdenerwowany użyłem mocy manipulacji grawitacją i wszystkie jego rzeczy zmieniły się w kupkę gratów. Wtem wpakowałem wsystskie swoje rzeczy do pudeł używając moich zdolności i po prostu wyszedłem. Jedyne co usłyszałem w oddali to głos Sama krzyczący z rozpaczy i jeszcze kilku innych emocji, które zagłuszył moje zadowolenie i głośny (trochę szatański) śmiech. Z tego co pamiętam jego pokój znajdował się na 9 piętrze, a numer to był chyba 6 (raz usłyszałem jak nauczyciele mówią, że dadzą go nowemu). Dobra! Raz kozie śmierć! Już w moim polu widzenia znajdował się portal, więc tylko wyobraziłem sobie drzwi z numerem i *szuch* znalazłem się przed pokojem Leona. Jeszcze w złości zapukałem do drzwi słysząc jakieś pospieszne kroki i chwile po otwarciu zobaczyłem trochę zaniepokojonego Leonarda.
- Coś si... - przypominając sobie o widocznie wczorajszej fantazji (było widać promyki słońca, co oznaczało, że już ranek) przerwałem mu natychmiast.
- Od teraz jestem twoim współlokatorem. - na jego twarzy malowało się ogromne zdziwienie i nawet nie używając mojej mocy czytania myśli słyszałem jak mówi: ...Co?

To niemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz