Rozdział IV

10 2 0
                                    

Pov:Jisung 

Odkąd Felix trafił do szpitala minęło 8 dni,po dwóch dobach został wypisany z czego bardzo się ucieszył. Zauważyłem że on i Hyunjin spędzają coraz więcej czasu razem, co może jest nawet fajne,ponieważ mój kochany Felek znalazł nowego przyjaciela mimo iż znali się już od dawna i mieli nawet dobry kontakt jako koledzy, ale fakt że przychodził on na wszystkie nasze grupkowe spotkania nie był zadowalający, bynajmniej dla mnie. Czułem się tak jakby niekomfortowo w jego towarzystwie. Reszta chłopaków nie zwracała na to szczególnej uwagi co dało się zauważyć.

 Szkoda ze ja i Minho nie mamy takiej relacji...Mimo że ten mnie zapewne nawet nie lubi to chciałbym zrobić cokolwiek aby zwrócił na mnie chociaż troszeczkę uwagi.. 

Pov:Minho

-Jestem-oznajmiłem wchodząc do przedpokoju, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi więc stwierdziłem że nikogo nie ma w domu. Wszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia jako że nie zjadłem nic od kilku godzin.Czego niestety moja rozpieszczona dziewczyna nie zauważyła. Nawet jeżeli spędziliśmy razem prawie cały dzień. Czasami mam wrażenie że jej wcale na mnie nie zależy, tylko na mojej popularności i pieniądzach, na co leciała połowa dziewczyn z naszej szkoły.

 -Co robisz?-spytała dziewczyna siadając przy średniego rozmiaru stole.

 -Sobie coś do jedzenia..a co?-powiedziałem po czym spojrzałem dziwnym wzrokiem na dziewczynę która siedziała jak zwykle nosem w telefonie więc nie zwróciła na to specjalnej uwagi-Coś Ci nie pasuje?

 -Nie no skądże.- prychnęła pod nosem po czym uśmiechnęła się jakoś tak..zboczenie..-myślałam że zajmiesz się mną od razu po wejściu do twojego pokoju...-powiedziała, udając seksowny głos, co jej nie wychodziło. 

-No to mogłaś nie myśleć.-oznajmiłem oschłym głosem nie mając humoru na jej "zabawy". 

-A ty co taki nie w sosie dzisiaj?Hm? 

-A co nie mogę?

 -Nie no możesz, ale nie ładnie tak mówić do własnej dziewczyny- powiedziała, a ja chciałem się śmiać

-Czemu niby nie mogę tak do ciebie mówić?Bo tak jest nie ładnie?-prychnąłem podirytowany-Coś ci się chyba w główce poprzewracało..bo jakby sory ale to że jestem twoim chłopakiem nie znaczy że jestem twoją własnością.

-Po pierwsze nie, nie możesz tak do mnie mówić bo się obrażę...-stwierdziła na chwilę się zamyślając a ja to wykorzystałem.

-Jakby mnie to w jakimś sensie obchodziło-dziewczyna spojrzała na mnie swoim ,,wkurzonym'' wzrokiem-a w dodatku po dziesięciu minutach byś się znowu do mnie kleiła jak gdyby nigdy nic.

-Ughh daj mi dokończyć!-pisnęła swoim irytującym głosikiem a ja już obmyślałem plan jak ją wykurzyć z mojego domu

-Nie

-Czemu?!Hah?!

-Bo jesteśmy aktualnie w moim domu.Co sprawia że to ja tu rządzę a nie ty.A co najlepsze nie wiem czy moja mama już nie wróciła z pracy...-dziewczyna mi przerwała.

-Jakby mnie twoja mama w jakimś sensie obchodziła.

-...a jak masz zamiar tak piszczeć to prędzej czy później cię wywali z tego domu lub ja to zrobię.

-Boże no..czy ty właśnie chcesz powiedzieć że mnie tutaj nie chcesz?!-zapytała swoim rozpaczliwym głosem, który był najbardziej irytujący z wszystkich dźwięków jakie potrafiła zrobić.

-Po pierwsze nie wyzywaj Pana Boga nadaremno, a po drugie dzisiaj jesteś trochę irytująca...

-Trochę irytująca?!Czy cię do chuja pojebało?!Jak możesz tak o mnie mówić?!I to w dodatku przy mnie?!

-No dobra przesadziłem,jesteś bardzo irytująca-dałem nacisk na przedostatnie słowo a dziewczynie zbierały się łzy w oczach-Nie, nie pojebało mnie.Mogę normalnie tak o tobie mówić przy tobie czy nie przy tobie,ponieważ żyjemy w wolnym kraju.No chyba że coś się zmieniło a ja o tym nie wiem.-odparłem z uśmieszkiem wiedząc że dziewczyna się zaraz rozpłacze.Ale czy mnie to obchodzi?Oczywiście że nie.

-Oczywiście że żyjemy w wolnym kraju-odezwał się głos dochodzący z przedpokoju, po czym osoba mówiąca to weszła do kuchni i przyjrzała się płaczącej dziewczynie.Zwróciła swój wzrok na mnie pytającym spojrzeniem, a ja tylko wzdrygnąłem ramionami po czym je lekko rozszerzyłem dając znak że może się do mnie przytulić.

-Dzień dobry..-powiedział chłopak wtulając się w mój tors

-Jesteś niedorzeczny!!-pisnęła dziewczyna nadal znajdująca się w kuchni-Najpierw mnie wyzywasz przy mnie!A teraz mnie zdradzasz na moich oczach?!-zapłakała, a chłopak oderwał się ode mnie i spojrzał na nią dziwnym,zaskoczonym,zdziwionym a zarazem wyzywającym wzrokiem.

-Myślisz że on cię zdradza z własnym bratem?W tym momencie to ty jesteś niedorzeczna nie on.Plus nie jest w moim typie, i nie mam zamiaru popełniać kazirodztwa.-odparł Heeseung po czym szybkim krokiem opuścił pomieszczenie nie mając zamiaru znajdywać się w tym samym miejscu co ona.

-T-to jest t-twój b-br-brat?-zapytała dziewczyna powoli uspokajając się

-Noo...fajny jest co nie?-mruknąłem na co dziewczyna prychnęła

-N-no właśnie n-nie...n-nie j-jest...fajny

-Czemu?-odpowiedziałem spokojnym głosem

-...

-Zadałem pytanie-powiedziałem zniecierpliwiony próbując zachować zdrowe myśli

-...n-no bo...w pewnym s-sensie...o-on rzucił we m-mnie jakąś p-piłeczką....

-Zapewne przez przypadek...

-N-nie wydaje m-mi się..

-Masz jakieś przypuszczenia?-spytałem biorąc miseczkę z gotową już zupką na szybko i siadając przy stole naprzeciwko dziewczyny

-No bo j-jak ja dostałam..t-tą piłeczką w plecy..t-to on i jakaś grupka dzie-dziewczyn zaczęli się śmiać...

-No niestety takie jest życie...a chociaż przeprosili?

-T-tak..

-No to nie ma co drążyć tematu

-Okej...

-Jestem-powiedział kolejny głos tym razem kobiecy-Heeseung...zabiję...cię...-wydyszała dziewczyna wparowując do kuchni

-Dzień dobry dla ciebie też Tzuyu- mruknąłem

-Tia..jeszcze raz przepraszamy za tą piłkę..nasza przyjaciółka była na celowniku ale..no dostałaś ty...

-Nie no nic się nie stało...-powiedziała dziewczyna a Tzuyu westchnęła z ulgą

-A bolą cię czy coś?-zapytała moja siostra podchodząc do lodówki w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia

-Tak troszeczkę...ale nie ma się co martwić...

-To dobrze że tylko trochę cię bolą...-odparła z delikatnym uśmiechem co druga odwzajemniła,a ja przypatrywałem się całej tej rozmowie.Już miała wychodzić, aby pójść do swojego pokoju lecz ją zatrzymałem.

-Czekaj

-Co?

-Czemu mówiłaś przy wejściu że zabijesz Heeseung'a?

-No bo ten dupokleszcz dał mi swój plecak żebym ,,potrzymała'' bo musi zawiązać buta, ale on mnie uderzył w ramię krzyknął ,,gonisz'' i zaczął uciekać,więc takim o to sposobem już nie żyje-wytłumaczyła, mówiąc ostatnie słowa trochę głośniej aby chłopak u góry usłyszał lecz ten tylko zachichotał dosyć głośno i trzasnął drzwiami.

-No okejj..przekaż mu że za jakieś 20 minut do niego przyjdę wyjaśnić to co właśnie zrobił-powiedziałem a  oby dwie dziewczyny cicho zachichotały.

***

Jak się podoba?



Dlaczego..nie ja..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz