Rozdział piąty - Pierwszy galop

31 3 0
                                    

Wieczorem wróciłam do domu cioci. Nie jadłam kolacji tylko od razu położyłam się spać. Rano miałam mieć kolejną jazdę. Była godzina dziesiąta. Ubrałam się podobnie jak wczoraj. 

Gdy zeszłam na śniadanie ciocia zmywała naczynia. Nie widziałam nigdzie Henrego. 

- Jesteś Melisa wreszcie! - podeszła do mnie kobieta i przytuliła mnie - Jak się podobała stajnia? - zapytała

Opowiedziałam jej o wszystkim. Pomijając fakt całowania się z Charlim i kłótni z Olivią. Usiadłam przy stole a ona zrobiła jajecznice co mi zaraz nałożyła na talerzyk.

- Cieszę się, że ci się podobało ale jednak wiesz, że mała pomoc przydała by mi się - odparła ciotka - Jestem już stara i nie daje rady z niektórymi  czynnościami - ściszyła ton głosu 

- Ou...Tak ciociu przepraszam - powiedziałam - Mogę ci pozmywać naczynia w ramach wynagrodzenia?

- Jasne tylko chodzi mi o to, że Henry wyjechał do Chicago na kilka dni a ja nie radze sobie z niektórymi rzeczami - oznajmiła - Naprawdę jest mi bardzo przykro, że musisz mi pomagać w obowiązkach - rzekła

- Ale ciociu to nie żadne obowiązki naprawdę pomogę ci  z przyjemnością - machnęłam ręką

Nie chciało mi się ale chciałam zachować dobre maniery. Nic się w końcu niestanie jeżeli zmyje kilka talerzy. Po skończonej pracy ciocia jeszcze poprosiła mnie abym podała jej książke z wysokiej półki. 

Gdy skończyłam to robić wyszłam z domu i pobiegłam do stajni. Na podwórku było bardzo zimno. Wręcz była mała śnieżyca. Pomimo tego i tak dotarłam do ośrodka. Poszłam do Sophie i zapytałam się jakiego konia mam. Odpowiedziała, że dziś będę jeździć na Avatarze. 

Gdy wyszłam z hali zza rogu wyskoczył Charli. Obją mnie w pasie i pocałował namiętnie.

- Jesteś słodka Melusia - szepnął 

Odsunął się ode mnie i zapytał jakiego konia ma mi pomóc osiodłać. Powiedziałam, że Avatara. Charli był słodki jednak czułam, że kryje przede mną mnóstwo tajemnic. Gdy osiodłał mi konia wprowadził mnie na halę i pomógł uregulować popręg.

Ruszyłam stępem. 

Gdy jeździłam kłusem Sophie ustawiła mi kolorowe drągi które miałam pokonać. Avatar był fajnym koniem jednak gdy przeszłam z powrotem do stępa mocno bryknął. Po chwili zdziwiłam się kiedy trenerka założyła lonże na ogłowie ogiera. Oznajmiła, że spróbuje pierwszego galopu. Bardzo się ucieszyłam. Spoglądnęłam na trybuny gdzie Charlie obserwował mnie i uśmiechał się. 

Avatar mocno mnie wybijał. Ale próbowałam wysiedzieć w siodle. Gdy mi się udało Sophie odpięła mnie z lonży i puściła na samodzielny galop. Z początku odbijałam się o siodło jak jakaś wariatka ale po trzecim kółku udało się!

Pod koniec jazdy gdy jechałam stępem na halę weszła Olivia która poszła do trenerki. Jednak spłoszyła tym Avatara. Zaczął cwałować po całej hali. Pociągłam go za wodzę i poklepałam a on się uspokoił. 

Jeśli to już koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz