Rozdział szesnasty - Zabawa w chowanego

19 2 0
                                    

- Melisa niestety wczoraj w nocy zdechł Romeo - szepnęła Olivia 

Wybuchłam płaczem. Pobiegłam do stajni. W boksie go rzeczywiście nie było. Płakałam nie miłosiernie.

- To wszystko twoja wina idiotko nie posmarowałaś mu kopyta - zaczęła winić mnie moja nieprzyjaciółka

Obudziłam się. Nie mogłam złapać tchu.

- Kurwa pierdolony sen - próbowałam złapać oddech

Spokojnie...Dasz radę spokojnie...

Zaraz miałam mieć atak paniki. Powoli zaczęłam się dusić i mieć zawroty głowy. Jednak udało mi się to pokonać. Na stoliku nocnym leżał mój telefon. Zajrzałam na niego i zobaczyłam, że jest dopiero trzecia w nocy. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam iść na dół napić się szklanki wody. 

Poszłam więc po schodach bardzo cicho i nalałam dzbankiem do szklanki. Nikt mnie nie usłyszał wróciłam z powrotem do łóżka. Na szczęście udało mi się zasnąć.

Obudziłam się. A raczej Henry obudził mnie.

- Hej śpiochu ktoś bardzo długo już chrapię - zachichotał

Podniosłam głowę z poduszki. Zobaczyłam która godzina. Prawie dziesiąta.

No to rzeczywiście sobie pospałam.

Wstałam na równe nogi i poszłam się ubrać. Dziś ubrałam się tak:

Następnie zeszłam na dół gdzie ciocia jadła śniadanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnie zeszłam na dół gdzie ciocia jadła śniadanie. Dziś było to tak zwane śniadanko po angielsku. Gdy zjadłam wzięłam do ręki toczek, ubrałam oficerki i wyszłam z domu cioci. Pobiegłam do stajni. Mojego chłopaka tam nie było. Zrobiłam mesz Queen. Potem poszłam do boksu Romeo. Niestety go tam nie było.

Serce mnie mocno ukuło i pobiegłam na halę do trenerki Sophie.

- Gdzie jest Romeo! - krzyknęłam z daleka i pobiegłam bliżej kobiety

- Wczoraj wieczorem ktoś wypuścił go bez naszego pozwolenia i on uciekł - rzekła

- To dlaczego go nie szukacie? - zapytałam zbulwersowana tym

- Właścicielka twierdzi, że pewnie i tak się wykończył gdzieś na drodze - ściszyła ton głosu - Biedny koń nie powinien chodzić zwłaszcza z taką nogą

- Ja nie wierzę, że ja to słyszę - pokręciłam głową i zaczęłam się śmiać - To jakiś żart? - spoważniałam 

- Nie naprawdę Melisa, a ty już siodłaj Queen bo zaraz będziemy mieć trening - zmieniła temat

- Ja nigdzie nie idę dopóki nie znajdę Romeo - odparłam i wybiegłam z hali

Osiodłałam klacz i wyjechałam na niej galopem do lasu. Wołałam w kółko "Romeo!", jednak on nie odpowiadał. Było mi przykro. Kto mógł zrobić takie świństwo. Przypuszczałam, że Olivie. Zsiadłam z Queen i prowadziłam ją za wodzę. Nagle w śniegu usłyszałam stukot kopyt. Znów zawołałam imię ogiera i go zobaczyłam. Zadębował przy mnie. Przytuliłam go. Jednak on zaczął brykać i chciał mnie gdzieś zaprowadzić. Szybko wsiadłam na klacz i pojechaliśmy za nim. Zaprowadził nas na skarpę gdzie zobaczyłam Olivie która leży zamrożona w śniegu. Szybko rzuciłam się na nią. Nie dałam rady się z nią porozumieć. Zadzwoniłam szybko na 112. Karetka przyjechała jak szybko się tylko dało. 

Jeśli to już koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz