Rozdział 16

1.7K 28 0
                                    

Lilly Pov:

Patrzyłam się na Jamesa, który w swoich oczach wyrażał tylko chęć mordu. Zaśmiałam się wewnętrznie z jego miny. Był taki żałosny.

- Kochanie, rozbieraj się. - Powiedział po chwili, gdy nad czymś milczał. - W końcu przez te dwie godziny jesteś moja. Rozbierz się.

- Jeb się. - Zaśmiałam się pod nosem. On naprawdę myślał, że zrobię teraz dla niego wszystko, bo mnie wykupił. Był taki śmieszny.

- Zgłoszę to i będziesz miała zakaz pojawiania się w tym klubie. - Stwierdził głośno, a mój uśmiech się poszerzył, tylko czekałam na taką informację dzisiejszego dnia. - Sam tego dopilnuje.

Nie zrobię tego Michaelu.

- W jaki sposób tego dopilnujesz, James? - Spytałam ciekawa, bo nie było możliwości o takie rzeczy, żebym nie mogła przychodzić do klubu, mimo że zostałam zwolniona, to nadal mogłam przebywać w klubie.

- Jestem szefem, Lilly. - Czekał na moją relację, która pojawiła się natychmiastowo. Nie wierzyłam, że ze wszystkich ludzi na tym świecie, to akurat on nim był. - Zdziwiona?

- Ty masz na moim punkcie obsesje. - Stwierdziłam jasno, na co uśmiech na jego twarzy się poszerzył.

- Lilly, nie umknęłaś mi nawet w pracy. Cały czas byłaś obserwowana. - Skomentował jasno, a mnie bardziej wpiło to w ziemię.

On mnie cały czas obserwował, sekundę po sekundzie, a ja nie miałam o tym pojęcia.

- Zgłoszę cię i uwierz, że będziesz miał dwa razy większy wyrok, niż zakładałeś. - Powiedziałam stanowczo, bo we mnie się już gotowało.

- Lilly, nie zrobisz tego. - Stwierdził szybko, zbliżając się do mnie, na co znowu się odsunęłam, ale tym razem nie starczyło kanapy i był zbyt blisko.

- Niby skąd takie stwierdzenie? - Spytałam z uniesioną brwią. Myślał, że jestem głupia, że nadal coś do niego czuje, ale to on wyrządził z mojego życia piekło. Czas na moją kolej.

- Kochasz mnie. - Zaśmiałam się głośno wprost w jego brązowe tęczówki. Nie mogłam uwierzyć, że on nadal myślał, że go kocham.

Bo ja go nigdy nie kochałam, nie umiałam kochać.

- Zobaczymy się w sądzie. - Po moim chwilowym ataku śmiechu postanowiłam wstać i wyjść, łamiąc tym zasadę, którą tutaj panowała, ale się tym nie przejęłam. Obiecałam sobie, że już nigdy tu nie wrócę.

- Jak twoje blizny na brzuchu? Mogę je pooglądać? - Spytał się James prosto do mojego ucha, podtrzymując mój nadgarstek, żebym nie wychodziła.

Gdy powiedział o bliznach, coś we mnie pękło. Chciałam zapomnieć o tym okresie mojego życia, a on mi cały czas go przypominał. W moim wnętrzu wniósł się ogień.

- Nadal masz małego kutasa, który nic nie potrafi zrobić? A twój język? Odciąłeś go, czy może utknął w jakieś piździe, bo nie umiałeś go nawet dobrze używać? A twoje palce? Odcięła ci któraś w końcu? Bo nadawały się tylko do zmywania. Tylko do tego się nadajesz, James. Jesteś gwałcicielem i ty jesteś z tego zadowolony!?- Krzyknęłam na niego, wbijając swój palec w jego klatkę piersiową. - Twój ojciec cię zostawił i nie wiesz gdzie jest? W sumie to się mu nie dziwie, gdybym miała syna gwałciciela też bym spierdoliła, jak najdalej od ciebie. - Zrobiłam chwilę przerwy, na wzięcie oddechu, gdzie wydawało mi się, że odcinają mi dopływ tlenu. - Jesteś gwałcicielem, który lubi patrzeć na to, jak ktoś tnie się na jego oczach i to jeszcze z jego powodu! To niczego się, kurwa, nie nadajesz. Rozumiesz? - Zapytałam popychając go, gdzie po chwili zderzył się z ścianą za nim i jęknął z bólu, ale dla mnie to było nieistotne, że go zabolało.

HEART LAWYER [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz