Rozdział 2

2.9K 43 2
                                    

Michael Pov:

Wyszedłem z domu Jonesów i już wiedziałem, że mała Lilly, była niezmiernie niewinna.

Te jej rumieńce, gdy specjalnie zachęcałem jej do jakiegokolwiek rozmowy ze mną, były urocze.

Tak naprawdę wiedziałem, gdzie jest łazienka, lecz specjalnie udawałem, że nie miałem pojęcia, gdzie żeby wymienić z nią parę zdań i zobaczyć na jej pięknej twarzy tą złość, która pokazywała w oczywisty sposób, marszczyła swój nos i marszczyła swoje cienkie brwi.

Od początku, gdy na mnie wpadła wpadła mi w oko, była piękna, taka niewinna.

Te jej piękne błękitne, jak ocean oczy i blond włosy dodawały jej uroku, który oświecał ją jak najjaśniejszą gwiazdę w okolicy. Piękne, kobiece kształty i smukła talia, w której idealnie mieściła się moja dłoń. Przepiękne, zgrabne nogi, które były długie, nieziemska twarz z uroczym uśmiechem i pełnymi ustami. Była nieziemska, cała. Każdy milimetr jej ciała, chciałem posmakować, zobaczyć jej odsłonę, której tak bardzo się wstydziła.

Ale czy napewno się wstydziłaś, maleńka?

Widziałem to jak zaciskała uda na jakiekolwiek moje słowa, skierowane wprost do niej. Poczuła się zauważona i to jeszcze przez starszego mężczyznę od niej.

Naprawdę to cię podniecało, mała?

Pobawimy się w tę grę, choć ona łamie wszystkie zasady moralności i godności, na dodatek jest bardzo niegrzeczną grą, ale obydwoje tego potrzebujemy.

Zabawimy się, kruszyno.

                            _____________

Lilly Pov:

Następnego poranka, zaczęłam dzień jak każdy inny, pomalowałam się do szkoły malując kreskę i dając tusz do rzęs oraz trochę różu. Lubiłam naturalny makijaż, ponieważ większość nie była mi potrzebna, miałam idealną cerę, dlatego nie używałam dużo kosmetyków, bo nie czułam takiej potrzeby.

- Wychodzę! - Krzyknęłam ubierając białe buty na koturnie i zabierając kluczyki z komody.

- Śniadanie! - Krzyknął tata, podając mi posiłek, który szybko schowałam do czarnej, średniej wielkości torebki. Z wdzięcznością pokiwałam tacie głową i pocałowałam go w policzek.

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i poprawiłam swoją czarna sukienkę, którą prezentowała się bardzo dobrze z koszulą, która była pod sukienką, lecz wyciągnęłam tylko rękawy, które dodały uroku. Nałożyłam szybko błyszczyk i ruszyłam do samochodu.

- Długo jeszcze będę na ciebie czekać, bo ten chodnik nie jest wygodny, Lilly. - Powiedziała Ava, zapewne czekając na mnie na chodniku pod przystankiem autobusowym, jak co ranek.

- Wyjechałam dopiero, za późno wstałam. Trochę sobie poczekasz, albo siądź na przystanku, będzie ci wychodniej. - Powiedziałam będąc w połowie drogi do brunetki.

- Nie siądę tam, bo przerwie drzemkę jakiemuś bezdomnemu. Chociaż może się do niego przyłącze, przydałoby mi się jeszcze parę minut snu. - Powiedziała i już widziałam jak popatrzyła się na bezdomnego z zazdrością, że w tym momencie mógł spać, pod zapewne jakimś kocem, a ona czekała na zimnym chodniku, czekając na mnie.

- Przyłącz się, kto wie może to właśnie twój przyszły mąż leży obok ciebie. - Powiedziałam, a
dziewczyna się rozłączyła, zapewne dlatego, że zauważyła mnie, jak już do niej podjeżdżam.

- Ja ci dam, kurwa, żeby mówić takie rzeczy, że bezdomny będzie moim mężem. - Powiedziała wsiadając do auta, trzaskając drzwiami, na co ja przewidziałam oczami.

HEART LAWYER [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz