Rozdział 26

1.2K 22 0
                                    

Michael Pov:

Do cholery, Lilly namieszała mi tak w głowie, w tym momencie, że zaprzestałem robić każdy możliwy ruch w kierunku walizki, do której przenosiłem swoje ubrania na wyjazd.

Teraz miałem wrażenie, że każdy ruch mnie bolał, a drżące ręce upuściły wszystko, co tylko się w nich znajdowało.

Nie wiedziałem skąd nagle pojawiła się, tak diametralna zmiana u Lilly, ale niestety wiedziałem, że była ona na moją niekorzyść.

Jednak wiedziałem, że muszę dowiedzieć się skąd Lilly była taka zagubiona i nieszczęśliwa, bo to nie brzmiało na moją Lilly.

Moja Lilly nie była smutna.

Szybko podniosłem telefon z podłogi i przeglądałem każdy jego detal w środku, nie wiedząc co się właśnie stało.

Wszedłem w zakładkę wiadomości i zobaczyłem, że piętnaście minut temu wysłałem jakieś dwa zdjęcia do ojca od Lilly.

Kliknąłem na kontakt i to co zobaczyłem sprawiło, że oczy wyleciały mi prawie z czaszki.

Na tych cholernych zdjęciach byłem ja z Lilly, gdy się całowaliśmy, a na drugim była Lilly, która tańczyła na rurze na jednym z jej występów.

Nie wiedziałem skąd te zdjęcia znajdują się w moim telefonie, ponieważ żadnego z nich nie zrobiłem.

Ktoś musiał się włamać do mojego konta u to wszystko wysłać.

- John, potrzebuje najlepszego hakera w mieście. - Gdy tylko mój przyjaciel odebrał telefon, nawet nie raczyłem się z nim przywitać.

Musiałem szybko odzyskać Lilly.

- Chryste, Michael. Nawet się nie przywitasz? - Przyjaciel udawał zawiedzionego, ale słyszałem, jak na klawiaturze pisze już do kogoś wiadomość.

- John, to nie jest czas na pierdolenie. - Podniosłem się z podłogi, na której dalej klęczałem i ruszyłem w stronę wyjścia, żeby jak najszybciej pojechać do Johna, który znajdował się w kancelarii.

- E tam, ja mam zawsze na to czas. - Zaśmiał się po nosem, jednak ode mnie nie dostał żadnej odpowiedzi. - Gdzie jedziesz?

Zapewne usłyszał, jak silnik się odpalił i z piskiem opon wyjechałem z podziemnego parkingu.

- Do ciebie. Muszę mieć na już tego gościa. - Skierowałem kierownicę w prawo, przełączając Johna na ekran w moim samochodzie.

- Tak się składa, że ten gość już do mnie jedzie. A ty bądź za cztery minuty. Znalazłem typa, który ogarnie nam to na już. - Wytłumaczył spokojnie. - Ale zaraz, co ma ogarnąć?

- Zaraz wszystkiego się dowiesz. Daj chwilę, a zaraz będę na miejscu. - Rozłączyłem się, przerywając przyjacielowi zdanie, które chciał powiedzieć, jednak nic nie usłyszałem.

W mojej głowie pojawiła się tylko jedna osoba, która chciała skończyć Lilly szczęście.

A był to James, tylko nie wiedziałem, jak dostał się do mojej komórki, jak sam siedzi teraz za kratami.

- No w końcu! Aż umieram z ciekawości o co tu poszło! - Krzyknął na wejściu mój przyjaciel, gdy tylko przekroczyłem próg mojego gabinetu.

- Ktoś wysłał moje i Lilly zdjęcie do jej ojca. A co najgorsze jedno zdjęcie przedstawiało ją, gdy tańczyła na rurze w swojej byłej pracy. - Wytłumaczyłem spokojnie, siadając obok Johna.

- O kurwa. - Skomentował głośno, bo wiedział, że tej sprawy nie zostawię bez swojego komentarza, ani nie zostawię Lilly.

John dobrze wiedział, jak bardzo mi na niej zależało.

HEART LAWYER [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz