Rozdział 25

1.1K 24 0
                                    

Lilly Pov:

Weszłam do mercedesa i od razu włączyłam swoją playlistę, która przez chwilę pomogła mi opanować stres, który towarzyszył mi odkąd wyszłam z kancelarii, kierując się w stronę domu.

Wymyślałam wszystkie scenariusze w głowie, o które mama powinna być na mnie zła, ale żaden nie pasował mi do danej sytuacji. Skąd mogłaby się dowiedzieć o rzeczach, które przed nią ukrywam?

Najbardziej bałam się tego, że rodzice dowiedzieli się o mnie i Michaelu, a strasznie bałam się ich reakcji na ten temat.

Stukałam sowimi długimi paznokciami w rytm na kierownicy, parkując już przed domem.

Wypuściłam gorzkie powietrze z płuc i ruszyłam wprost do drzwi, nie wiedząc co mnie czeka.

- Jestem! - Krzyknęłam, próbując opanować mój głos, żeby nie domyśli się, że mogę się denerwować daną sytuacją.

- Lilly, chodź tutaj. - Usłyszałam donośny głos ojca z salonu, co dodało mi jeszcze większego niepokoju.

- Nie przywitacie się? Przecież nie widzieliśmy się ponad tydzień. - Zdjęłam buty, przymykając przy tym oczy i odłożyłam kluczki na komodę, obok drzwi.

- To nie pora na żarty. - Rodzice siedzieli tyłem do mnie, a ja na drżących nogach poszłam w ich stronę, siadając na fotelu obok kanapy.

- Co się takiego stało, że musiałam opuścić swoją pracę, w której aktualnie jestem zabiegana. - Naprawdę próbowałam nałożyć maskę, którą pozwalała mi pokazać, że się nie stresowałam, mimo, że w środku miałam wrażenie, że zaraz zwrócę wszystko, co dzisiaj zjadłam.

- Chcesz nam coś powiedzieć? - Spytała mama, patrząc się na mnie smutnym wzrokiem.

Zmarszczyłam brwi, znów pokazując, że nie wiem o co im dokładnie chodzi. Nie mogłam dać jakiegokolwiek przykładu do czego chciałam się przyznać, bo mogłabym się dodatkowo wkopać.

- Nie. - Z uniesioną głową patrzyłam się na rodziców przede mną i czekałam na rozwój tej szopki, której atmosfera zrobiła się coraz bardziej napięta i skomplikowana.

Uważnie patrzyłam się na każdy ruch dłoni mojego ojca, który wyciągał telefon ze swojej kieszeni od spodni. Miałam wrażenie, że wszystko działo się w spowolnionym tępie, aż moim oczom ukazał się obraz, którego w życiu nie podejrzewałam, że się ukaże.

- Czy na tym zdjęciu jesteś ty?

W szoku patrzyłam się na obraz przede mną zastanawiając się, co zrobiłam nie tak.

Skąd mieli to zdjęcie? Albo, co gorsze, kto im to przesłał?

- Skąd to macie? - Wyrwałam telefon z ręki mojego ojca i bardziej przyjrzałam się fotografii, na której było moje zdjęcie, gdy tańczyłam na rurze z jednych z moich większych pokazów.

- Nie ważne skąd. Powiedz tylko proszę, że to nie jesteś ty, że to jest tylko jakieś przerobione zdjęcie. - Szepnęła mama, której nadzieją była słyszalna w głosie, tak bardzo, że trafiła mi prosto w serce.

Zawiodłam ich.

- Tak, to ja. - Przyznałam się, bo wiedziałam, że w tej sytuacji jest to najlepsze rozwiązanie.

Nie było w ogóle innej opcji na wytłumaczenie tego zdjęcia. Nie mogłam nic wymyślić, żeby się obronić, jak wyraźnie było widać na zdjęciu moją twarz, patrzącą się prosto w obiektyw, międzyczasie tańczącą i wypinającą tyłek w drugą stronę.

- Lilly...Dlaczego? - Tata ujął swoją twarz w dłonie, pocierając ją lekko, a ja nadal siedziałam wyprostowana jak struna. Nie miałam żadnego wytłumaczenia.

HEART LAWYER [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz