18 - Migrena.

12 3 0
                                    

Buster śmiał się na pół miasta w radości, Fang cieszył się tym, że ma kogo kochać i ten ktoś w końcu też go kocha, a Maisie po prostu tam była, podpijając i próbując uspokoić drącego się przyjaciela. Świętowali we trójkę, ale hałas robili na co najmniej trzydzieści... Buster będący dwudziestoma ośmioma.

— Nie mogę już... Miałem nie pić — przeciągnął, popijać chyba trzecie piwsko.

— Nie pierdol! Fang i niechlanie? — Rudy ponownie wybuchł śmiechem, pijąc ledwie pierwsze.

— Buster, on na serio... — Zauważyła Maisie, na chwilę odkładając na bok żarty. Aż podsunęła mu miednicę nogą, bo jak ten pajac dostaję alkohol, to i rzyga.

No i poszło... Aż ich przyjaciółce policzki zieleniały, kiedy wzięła z trzy buchy. Buster w końcu uspokoił się, patrząc na niego ze współczuciem.

— Edgar będzie zły? — Wymruczał cicho.

— Kurwa zły!? Ty się słyszysz? On mnie zabije — złapał się za głowę i szybko odsunął piwo — czas się ogarnąć...

No i popędził... Sam nie wiedział gdzie w sumie. Nucąc pod nosem coś od Kukiego, bo przyjaciel zaraził go miłością do jego pięknej muzyki, mył twarz zimną wodą, pijąc wodę (też zimną) prosto spod kranu, aby się otrzeźwić. Przy tym, to wszystko zwróciło mu się z trzy razy... Kiedy zaczął kontaktować, zaczął myć zęby, aby nie było czuć od niego złotego płynu.

Sprawdził przy tym godzinę. Szesnasta... Poczeka, aż skończy pracę i się z nim spotka. Potem popatrzył na powiadomienia... No tak. Trzeba się zgadać z gangiem... Tyle na głowie. Wchodząc na Instagrama, wszedł na konto Edgara, oglądając jego nowe zdjęcie, z Colette, w żabce, bo gdzie... Colette zajmowała pół ekranu, wystawiając język do kamery i uśmiechając się jak to ona.

A sam Edgar, bardziej w tle, po oczach widocznie uśmiechał się ledwie, jakby był zmuszony, w jednej dłoni trzymając hot-doga, którego jadł, a drugą delikatnie zakrywając usta. Odłożył telefon, w końcu kończąc myć zęby po raz enty. Zjadł jeszcze kilka gum, zabierając je z torby Maisie po drodze, siadając na środku kanapy.

— Już? — Spytał nikt inny, jak Buster.

— Chyba. Wiem, że trzeba w miarę szybko gang zwołać. Spotkać się i obgadać... Może razem coś zajarać... — Spojrzał znacząco na przyjaciela z dobrze znanym uśmiechem.

— Ej no, ja bym sobie zajarał... Tak na powietrzu, o Boże — podsumował, opierając głowę o dłonie, które skrzyżował za nią.

— Wy macie coraz głupsze te pomysły. Najpierw jeden pajac wciąga towar z ławki na pierdolonym placu zabaw, a teraz ten chcę jarać trawę na powietrzu! — Unosi się ich przyjaciółka, znowu biorąc bucha, bo tak radzi sobie ze stresem... Tyle dobrego, że sobie chociaż radzi. — Prosicie się o problemy...

— Dobra, nie truj. — Cisza... Odpowiedź jedyna, której oczekiwał każdy.

— Ja pierdole.

Fang wstał. Ubrał kurtkę i wyszedł szybko z domu. Musiał pozbierać myśli... Każdy krok był ciężki, a każda myśl dawała mu migreny... Dziwne, ale w sumie bywało czasem i tak. Siedemnasta wybiła, a kościół nie tak daleko zadzwonił raz.Myśli dobijały go, kiedy w końcu pomachał głową i poszedł pod klatkę Edgara. Znowu poczuł się jakby pijany rzygał, a przyjaciele zostawili go, zabierając mu jego zarobek życiowy, jego nerkę... Ach, życie potrafi być piękne. Potrafi...

Spotkanie Edgara było tu piękne. Rzyganie już mniej. Jednak tak bardzo jak nie lubiał wymiotować, to alkohol był przyjemny... A głowa pękała mu po łyku wódki.

[🕷️] Sausage Empire - FanGar.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz