Jako iż Fang był uziemiony, a Buster i sam Fang (Maisie mniej), byli zanudzeni, postanowili zrobić tartę dla Edgara... Ich przyjaciółka kupiła im składniki, a oni zabrali się za robotę... Maisie uważnie oglądała, aby im kuchnia nie spłonęła. Więc i Buster dostał zadanie, by umyć truskawki. Co niedługo potem okazało się, że też go przerosło!
Nie tyle, ile pierdolnął w zlew przed wyjściem, przez co ten wypadł lekko ze swojego miejsca, to kiedy je mył... Stał się dramat, ale nie daleko pada jabłko od jabłoni, bo wszystko, co związane z rudym to kłopot...
— Kurwa mać, co Ty znowu zrobiłeś!
Wydarł się krzyk Kła, kiedy rura od zlewu z hukiem pierdolnęła, a na podłodze znalazła się woda, lejąca się wodospadem.
— Jesteś jakiś pierdolnięty — mruknęła Maisie, łapiąc się za głowę — hydraulika! Panie boskie!
Podeszła bliżej, aby zobaczyć, i może naprawić ten dramat... No, ale hydraulik murowany. Te rury prosiły o pomstę do nieba już dawno, trzymane na samych trytytkach, montowanych przez złotą rączkę — Maisie. No i dopóki ten rudy zjeb nie dotknął to się trzymało... Trudno.
///
Edgar ledwo co nie zasypiał w tej żabce, robiąc hot-doga... Chciał energetyka. To jedyne, co by go przy życiu przytrzymało. Pewnie znając życie finalnie i tak by zasnął, ale trudno. Czemu musiał mieć chłopaka ćpuna, który lubi się napieprzać z innymi? Dobre pytanie. Podszedł za ladę, aby zobaczyć, jak Colette wpierdala parówkę na zapleczu... Jezu. Westchnął i pokierował się do lodówki...
Myślał chwile. Co by tu wziąć... Sików nie weźmie, a połowa tak właśnie smakuje... Pewny wyboru, złapał za klamkę. Colette akurat weszła za ladę, patrząc na niego. Pociągnął za klamkę, ale drzwi się zatkały. No genialnie... Pociągnął mocniej, ale odskoczył z klamką w dłoni. Po chwili usłyszał trzask i cała szyba pękła, odłamki poupadały na ziemię. Zszokowany patrzył na to, czując chłód. Przyjaciółka aż się za głowę złapała...
— Kurwa. — Wydusił, przewracając oczami...
— Jezu... Szef nas zabije. — Mruknęła Colette, patrząc na to i wyłączając tamtą lodówkę.
— No trudno i tak stara była. Trzeba przełożyć te energetyki... — Westchnął i odkładając klamkę, zaczął przekładać wszystkie puszki.
Colette załamana mruknęła coś i również złapała się za przekładanie całości. Pięć minut i poskładane... Prawie. Składali ostatnie, kiedy przyjaciółka wyłączyła emo muzykę Edgara z radyjka i puściła na pełnej „Good Randoms". Popatrzył na nią z terrorem w oczach i zatkał uszy, domykając lodówkę nogą.
— Zabije się...
— To za lodówkę... Ej! Lepsze niż te twoje emo miauczenie... Janet ładnie śpiewa!
— Tak, a ja nazywam się Jan Paweł Drugi...
— Serio? — Spytała, śmiejąc się...
No i emo przyjaciel schował się na zapleczu, czekając aż ten horror dobiegnie końca. Ścierwo w radiu, syf i powódź no i na Boga, Colette. Wziął telefon, aby pooglądać Instagrama czy inne Facebooki. W jego głowie zaczęło grać coś o niebo lepszego, a on czekał na chyba cud. Albo informację, że szef w końcu się zjawi. Bo panie Boskie, ile można mieć w Hiszpanii wakacje all inclusive? Spyta o podwyżkę, bo to, co przeżywa ostatnio daje mu szanse...
Zadzwonił nagle... Oczywiście Fang! No i można żyć. Pobujał się na krzesełku i odebrał, uśmiechając się szczerze. Popatrzył na kamery i czekał na słowa... Słyszał rechot.
— Edgar, kochanie — zaczął, leżąc na kanapie tak, aby nikt nie miał jak się dosiąść. Buster pewnie chciał go zabić za to, bo słyszał krzyki.
Fang coś po chińsku zaczął mruczeć, a Buster się drzeć aby japę skleił po temu „skośnookiemu".
— O kurwa! Trzeźwy! — Edgar zachwycił się, że aż z krzesła spadł, ale szybko wstał. — Mój chłopak jest trzeźwy!
CZYTASZ
[🕷️] Sausage Empire - FanGar.
Fanfiction[✮] Sausage empire, fangar. __________________ ׂׂૢ་༘࿐ ┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊ ┊ ┊⋆ ┊ . ┊ ┊ ⋆˚ ✧. ┊ ⋆ ★ „Edgar to zmęczony życiem pracownik żabki, mający nadzieję, że to zmieni jego monotonne życie...