Rozmawiali chwilę, aż w końcu drzwi stanęły otworem. Edgar wzdrygnął, pewny, że to Chester... Ale jednak nie! Do żabki wszedł ich szef... Wrócił opalony z tej Hiszpanii. Załamał się, kiedy zobaczył tę lodówkę na szybko.
— Edgar! — Krzyknął, a Colette popatrzyła na zaplecze. Po chwili wyszedł i popatrzył w dół.
— Ja nie mam pojęcia jak — wydusił.
Griff był mężczyzną, który kochał wszystko, co złote. Pieniądze też! Miał kilka żabek, dosłownie żabka-szef. Colette jakimś cudem została menadżerką całości, więc mimo swojej KOCHANEJ aury, ogarniała wszystko. Popatrzyła w dół...
— No cóż, trzeba to naprawić — westchnął — a parówki? Coś z nimi było?
— Tak szefie... Zniknęły. Ktoś je ukradł... No i niby wiadomo, ale niby nie... — Powiedziała, jednak bardzo cicho jak na nią.
— A Ty? Wiesz coś? — Zwrócił swoje oczy za okularów na niego.
— W sensie — zaczął, biorąc grzywkę za ucho, a co dziwne to fakt, miał drugie oko! Niemożliwe — mój chłopak, znaczy... Przyjaciel i jego przyjaciel ukradli je. Zwróciłem za te porażki. Cztery parówki, ale reszta sześć? Możliwe, że Colette i jej schizofrenia...
— Hej!
— To jeszcze się zobaczy. Kamery dawno nie mają pamięci więc nie nagrywają tego. Pokazują to, co tu i teraz. No i chuj! — Przeklął. — Wy jesteście jakieś ludzkie porażki...
— Był pan na wakacjach cały...
— Bo mnie stać!
Edgar westchnął, myśląc tylko o Fangu...
— Swoją drogą... Ciekawią mnie te parówki.
— Szefie, to nie ja! — Colette broniła się jak mogła, mimo braku pewności. Jej paranoja i halucynacje mogły naprawdę pokazywać parówki, poza postaciami, których nie ma.
— Też nie wiem... — Odparł Edgar i westchnął. Czując wibracje telefonu miał ochotę upaść na ziemię i już leżeć...
Colette lekko chwyciła jego dłoń, też cała zestresowana. Rozumiał ją prawie jak siebie... No gdyby jeszcze on siebie znał.
— Dobra coś jeszcze? — Spytał, patrząc prosto w swojego nowego iPhone'a 19 pro max z Chin.
— Nie... — Odparli chórkiem.
— Pięknie!
No i z półobrotem wyszedł. Nie no super...
— Jak bardzo mamy przejebane?
— BARDZO. — Edgar nacisnął na te słowo, jęcząc z bólem. Chyba zaraz sobie flaki wypruje. — Idę na szluga.
No i wyszedł, zapalając papierosa. Zaciągnął się nim namiętnie, patrząc w dół.
— Mój ukochany pedał! — Usłyszał krzyk, klnąc pod nosem... Nawet szluga nie można w spokoju zajarać.
— Człowieku...
— Ten cwel Fang żyje?
— Na szczęście tak. Gdyby nie był najebany nie byłoby Cię tu... — Przewrócił oczami i zaciągnął się papieroskiem.
Nie dało się ukryć, że zainteresowały go jego tatuaże. Legia, kurwa Legia. Oczywiście, że ma logo swojej mafii na skórze... W tańcu się nie pierdoli...
— Przecież on tylko taki silny się wydaje... Zresztą, to Ty ciesz się, że żyjesz. Ciebie też mogłem rozjebać... — Chwalił się, niepewny komu.
— No tak, wierzę Ci... Uch, możesz już zostawić nas w spokoju? — Spytał.
— Ciebie? Z chęcią, patrzenie na ten Twój ryj to cierpienie. Fanga i jego żałosne przydupasów? Nigdy. Nikt mnie nie denerwuje jak oni!
Edgar przewrócił oczami, wiedząc, że sam to może tyle, co nic. Bo on to prawie nic nie zrobi...
— Co on Ci zrobił?
— Zabrał MÓJ teren. Niszczy MOJE okolice!
— Przecież on tylko chodzi do żabki i u mnie śpi, nic wielkiego. Żadne niszczenie lub zabieranie?
— Chłop z chłopem razem? Weź się, kurwa, lecz...
— A Ty się w lustro spójrz i te trójkąty popraw.
Chester zacisnął pięści, zły też na Edgara, o nic. No tak, był silny tylko w mordzie i właściwie to, co powiedział ten emos było prawdą, ale... No trudno, woli go powkurwiać! Finalnie wkurwił się tylko on.
— Ty w dupę ruchany!
— Nara, idę pracować. — Przerwał mu, rzucił peta i wszedł do żabki. Pewny, że ten klaun nie wejdzie, uśmiechnął się szeroko. Tym razem nie dostał brokatem!
CZYTASZ
[🕷️] Sausage Empire - FanGar.
Fanfiction[✮] Sausage empire, fangar. __________________ ׂׂૢ་༘࿐ ┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊ ┊ ┊⋆ ┊ . ┊ ┊ ⋆˚ ✧. ┊ ⋆ ★ „Edgar to zmęczony życiem pracownik żabki, mający nadzieję, że to zmieni jego monotonne życie...