Obudził się z budzikiem, leżąc prawie na Fangu. Wstał od razu, a czując, że zapomniał założyć swoje rękawiczki, szukał ich obsesyjnie, aby ten, już trzeźwy nie zauważył ran. Wstał, patrząc na niego, kiedy do Edgar wracały wspomnienia z wczoraj. Jego twarz była czerwona, a Kieł spod pleców wyjął szukany obiekt.
— Tego szukasz? — Spytał, a ten szybkim ruchem zabrał je i założył, aby je założyć.
— Dzięki... Polecam też się szykować, bo muszę iść do pracy.
— Kiedy przestaniesz udawać?
— Co? — Edgar, zmieszany popatrzył na niego.
— Że nie pamiętasz wczoraj. Bo tak się składa, że ja pamiętam — oznajmił, a jego oczy rozszerzyły się — uświadomiły mi te blizny, które i tak zobaczyłem...
— Zamknij się. — Skarcił go, zaciskając pięści i zakładając nową koszulkę i bluzę...
Napięcie narastało, a Fang, mimo że jest dość konfliktowy, to starał się go nie rozdrażniać. Westchnął i ogarniając się, podszedł pod wyjście... Nie odzywał się słowem, oglądając go jak najpiękniejszą wódkę. Drugi czuł to, ale ogarniał dom i zamknął go, kiedy wyszli. Idąc, właściwie nie rozmawiali, a Edgar w końcu skręcił do żabki, kiwając mu głową na pożegnanie. Zraniło to nieco Kła, ale wiedział, że będzie z nim lepiej.
Otworzył żabkę, zadowolony, że w końcu tu jest, a nie bawi się w gangi. Biedna Colette, która pracowała za niego te dni. Wykładając towary na półki, myślał tylko o tym, jak się wczoraj lizał z tym ćpunem... A żeby odwrócić uwagę od tego i myślenia, zaczął kombinować i resuscytować parówki. Wrzucenie ich na grilla mało co dało, a wręcz przeciwnie, bo chyba pogorszyło.
To nie tak, ze to pewnie, tak czy siak, smakowałoby jak odgrzany od kaloryfera ziemniak. A w sumie... Wziął jedną i włożył pod podgrzewacz wraz z bułką. Może to by pomogło... Może, bo nie wiedział. Jedyne, o czym chciał myśleć, to zapach spalenizny... Ach, co za słodki odór z rana! Marzył tylko o tym, aby żaden z mafii osiedlowej tu się nie zjawił. Najchętniej, to już zakopałby się i wąchał kwiatki od spodu.
Zaczął robić sobie hot-doga, aby zobaczyć, czy te smakują... Ale nie było jego ulubionego sosu.
— Kurwa... — Mruknął, dodając ketchup i musztardę. Bo to najbezpieczniejsze sosy...
No i wkładając parówkę, pojawił się stres... Ugryzł go, chwilę żując. Po chwili wypluł, wrzucając resztę do kosza. Ohydztwo... Smakowało jak wymiociny kota. Albo i gorzej... Dostał aż odruchu wymiotnego. No i stał, czekając na... Cokolwiek. Jego "cokolwiek" migneło, okazując się Colette... No tak, nadal dobrowolnie tu rano pracuje. Uch... Kolejny problem. I powód do gadania o Fangu i tym gangu.
— Ty to jednak frajerem jesteś — to jedyne, co powiedziała, uśmiechając się.
— Co? — Spytał, oburzony.
— Frajer z Ciebie...
— Wypraszam sobie! — Krzyknął.
— A zgadnij, kto dostał się na prywatne konto Fanga, a ten właśnie wrzucił z piętnaście relacji o tym, jak się lizaliście, ale w sumie go nie chcesz, więc znowu się zaćpa, abyś na niego zwrócił uwagę... Odrzucasz, a on taki w Tobie zakochany...
— On się zabije tymi prochami... Bo serio? Ja... Muszę do niego napisać... Ale z żabki się nie ruszam — przewrócił oczami i znalazł konto... Prywatne — szlag!
— Ma główne... Publiczne. — No i pokazała główne. Wolał nie pytać skąd je ma... Colette jest specyficzna. — W sumie przystojny na tych zdjęciach...
— Idź z nim w cholerę! — Jęknął, pisząc i stukając wiadomość. — Jest idiotą, ale nie chcę, aby się zaćpał.
— Dobra stukaj do niego... Daj mu trochę chęci do życia... — Sama odłożyła telefon, uśmiechając się.
I skończył. Zgłośnił telefon, a po chwili ten Colette brzdęknął. Wzięła go do dłoni, oglądając nowe, jak się okazało, story od ćpuna. Wybuchła śmiechem, pokazując Edgarowi.
— Ja pierdole. — Uderzył się w głowę. Bo pisanie jak już jednak nie poćpa, a co gorsze, zaraz dojdzie, bo ten do niego napisał... W sumie to było śmieszne. Po chwili, mimo to, odpisał mu. I zaczęli jak idioci pisać...
Jego przyjaciółka była zadowolona, jak ten się uśmiecha i lekko rumieni do telefonu. Od telefonu oderwał go flesz w jej telefonie, bo zrobiła mu zdjęcie. Przewrócił tylko oczami, uśmiechając się jak nigdy... Co było słodkie. Będąc emo śmieciem bez miejsca w świecie, w końcu je znalazł w totalnym przeciwieństwie. W kimś, kto ćpa i pije, ale kocha go na tyle, aby od tego odejść.
CZYTASZ
[🕷️] Sausage Empire - FanGar.
Fanfic[✮] Sausage empire, fangar. __________________ ׂׂૢ་༘࿐ ┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊ ┊ ┊⋆ ┊ . ┊ ┊ ⋆˚ ✧. ┊ ⋆ ★ „Edgar to zmęczony życiem pracownik żabki, mający nadzieję, że to zmieni jego monotonne życie...