Jakoś trafili do domu... Wchodząc tam, rudy spał na kanapie w pozycji rozgwiazdy, a Maisie w swoim pokoju, który był zamknięty... Fang zamrugał dwa razy i zdjął bluzę, idąc do swojego pokoju, gdzie oba łóżka były wolne. Jedne to pewnie tego całego Bustera. Edgar dopiero tu zdjął szal i bluzę, siadając na łóżku z pościelą w popcorn. Zaśmiał się pod nosem, widząc właśnie tę poszewkę... Ziewnął, patrząc na kolegę, który na chwilę usiadł na łóżku obok, aby odstawić telefon i nerkę...
Bez namyślenia się, mruknął ciche „dobranoc" i wyszedł na balkon... Edgar natomiast położył się i czując zapach, ku zdziwieniu nie alkoholu, a tanich, ale przyjemnych perfum i popcornu na maśle. Miły, w przeciwieństwie do samego właściciela... Który śmierdział spirytusem i innym gównem. Sam nie był lepszy z papierosami... Wyszedł do niego, na balkon, mimo ogromnego zmęczenia. Może to przez nikłe procenty. Chciał pogadać. Może nie będzie się czuł tak samotnie...
Uśmiechnął się i podszedł go od tyłu, lekko bawiąc się jego włosami i okręcając długie kosmyki wokoło palców, aby potem oprzeć głowę na jego karku i plecach. Kieł wzdrygnął, patrząc na niego...
— Jednak nie śpisz?
Nie uzyskał odpowiedzi... Jednak Edgar w końcu pokiwał głową i mruknął coś cicho. Podniósł wzrok, a jego oczy jakby zabłysły... Pociągnął go za ramię, idąc do środka. Nie chciał z nim spać. Chciał, aby był obok, w środku. Nie był jednak pewny, czy może się rozebrać do bokserek. Bo głównie tak spał... Położył się na łóżku, rezygnując z pomysłu, kiedy zauważył kątem oka, że Kieł ściąga koszulkę, swoją niby opaskę, niby czapkę i siada na łożu współlokatora.
Edgar nieco odwrócił w stronę kolegi, patrząc, jak siedzi i przeczesuję swoje długie włosy dłonią. Ich spojrzenia się krzyżują, a niższy wstaję i kładzie się przed nim, obok. Bez słów, przytulają się do siebie... A bardziej Fang objął drugiego. I tym razem to wyższy z nich zarumienił się bardziej i zamknął oczy... Skulił się nieco, delikatnie chowając twarz w jego torsie... Powoli odpływał, a drugi głaskał go po włosach.
No i zasnął... Oboje właściwie zasnęli.
/
— Edgar, wstawaj — chłopak lekko nim potrząsnął, więc chcąc nie chcąc, lekko otworzył oczy.
— Już, już... — Jęknął, wstając do siadu. W ramach drzwi zobaczył współlokatorów chłopaka...
Przewrócił oczami i wstał, założył bluzę i pod pachę wziął szalik.
— Okej Edgar, to — uciął, czując ból głowy i ramiona, na które spojrzał — a co to? Hahaha!
Nerwowy śmiech go zdradził, a przyjaciel nie wiedział, co czuć. Uśmiechnął się nikle i poszedł do ramy drzwi wejściowych.
— Będę się zbierał... Dziękuje Fang. Wpadnij jeszcze kiedyś do żabki. — Pożegnał się z czymś nowym, bo uśmiechem i poszedł na dół.
Wychodząc z klatki, szybko skojarzył gdzie mniej-więcej jest. I co dziwne, nie miał ochoty na papierosa, a na muzykę. Co było głupie bez słuchawek. Delikatnie westchnął i szedł spokojnie.
Tymczasem Fang i reszta?
Oczywiście, że wszyscy go wypytywali o to, czy się przeliczali, inne tego typu sprawy, kończąc na śpiewaniu ciepłych drani. Genialnie... Nie odpowiadał, bo sama myśl przyprawiała go o rumieńce. Zamiast myślenia wiec, upiął włosy w kitkę. I z głośnym westchnięciem ignorował ich pytania... Bo po co słuchać idiotów?
CZYTASZ
[🕷️] Sausage Empire - FanGar.
Fanfiction[✮] Sausage empire, fangar. __________________ ׂׂૢ་༘࿐ ┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊ ┊ ┊⋆ ┊ . ┊ ┊ ⋆˚ ✧. ┊ ⋆ ★ „Edgar to zmęczony życiem pracownik żabki, mający nadzieję, że to zmieni jego monotonne życie...