Prolog

1.7K 89 3
                                    

Chloe

Budzą mnie ciepłe, poranne promienie słoneczne wpadające do pokoju i oświetlające moją twarz. Leżę wygodnie, zanurzona w pachnącej pościeli, a moja naga skóra otoczona jest aksamitną poszwą. Z uśmiechem na ustach wdycham do płuc otaczający mnie zapach. Pomieszczenie pachnie mieszaniną jaśminu i ostrych męskich perfum, których zapachu nie potrafię zidentyfikować.

Przeciągam się i mruczę jak kotka, kiedy rozciągam moje zastane po nocy mięśnie. Odpowiadają one delikatnym, ale przyjemnym bólem, a do mojego zaspanego mózgu zaczynają docierać dźwięki miasta.

Delikatnie rozchylam oczy i natychmiast muszę je ponownie przymknąć, bo zostaję oślepiona przez jaskrawe słońce. Odwracam się tyłem do okna i ponownie podejmuję próbę powrotu do świata żywych.

Pierwszą rzeczą, którą dostrzegam po otwarciu oczu, jest biała karteczka leżąca na czarnej szafce nocnej. Podnoszę ją i czytam treść napisaną eleganckim zawijanym pismem: Dziękuję ci za wspólnie spędzoną noc. Było cudownie. Niestety musiałem wyjść wcześniej, bo mam lot o 9:00. Miło cię było poznać księżniczko. Może do zobaczenia w przyszłości. Lodowy książę.

Nagle moje ciało się spina, a przed oczami pojawiają sceny z poprzedniej nocy. Przechadzka po mieście. Kolacja w restauracji. Hotelowy bar. Drinki. Niebieskooki nieznajomy. Nasza rozmowa. Pocałunek przed pokojem... I potem więcej, jeszcze więcej pocałunków.

Jęczę, chowam głowę w poduszkę i przymykam oczy, co okazuje się błędem. Jego usta błądzące po moim ciele, dłonie na moich piersiach. Jego zachrypnięty głos szepczący mi do ucha komplementy. Sposób w jaki wypowiadał moje przezwisko, jakby było świętością.

- Księżniczko.

Jego intensywne spojrzenie wyjątkowo niebieskich oczu. I ten nieziemski zapach. Chyba nigdy w całym moim życiu nie spotkałam, kogoś z kim tak dobrze, by mi się rozmawiało i nie tylko. Było między nimi jakiegoś rodzaju przyciąganie, niewidzialna więź.

Po zaskakująco miłych wspomnieniach zalewających mój mózg z prędkością światła, nagle dopadają mnie kosmiczne wyrzuty sumienia. Przewracam się na plecy, unoszę do góry dłoń, odkładam ją za siebie i spoglądam w biały sufit.

Zastanawiam się jak mogłam dopuścić do tego, aby wczorajszy wieczór skończył się w taki sposób? Nie jestem typem dziewczyny, która potrafi bawić się w jednonocne przygody. Nie chodzę do łóżka z kim popadnie lub pierwszym lepszym mężczyzną poznanym w barze. Dlaczego więc tej nocy stało się inaczej? Jak w ogóle mogłam do tego dopuścić?

Jęczę po raz kolejny, kiedy uświadamiam sobie, że to ja pierwsza go pocałowałam i rozpoczęłam to co się później wydarzyło. Nie mogę nawet zwalić tego na alkohol, bo nie byłam pijana. Wszystkie decyzje, które podjęłam były świadome, ale jak widać nie do końca przemyślane.

Oblewa mnie pot, kiedy uparcie zastanawiam się nad tym, czy w tej burzy feromonów i niespotykanego pożądania, nie zapomnieliśmy o najważniejszej rzeczy. Zabezpieczeniu. Siadam spanikowana na łóżku i zasłaniam prześcieradłem swoje nagie ciało. Szukam wzrokiem kosza i znajduję go niedaleko łóżka, a kiedy dostrzegam w nim opakowanie po prezerwatywie, oddycham z ulgą. Jednak na fali uniesienia nie do końca wyzbyłam się logicznego myślenia i moja wrodzona ostrożność wygrała.

Przeczesuję palcami mocno poplątane długie czarne włosy i poprawiam grzywkę. Jestem pewna, że nie wyglądam teraz najlepiej i z drugiej strony cieszę się, że tajemniczy Lodowy Książe jednak postanowił się zmyć wcześniej.

Ponownie zatapiam się we wspomnieniach. Wracam do naszej rozmowy w barze i tego jak nie było między nami żadnego skrępowania. Śmialiśmy się i żartowaliśmy jak starzy, dobrzy przyjaciele, a sposób w jaki na mnie patrzył... Jakbym była jedyną kobietą na świecie. Uśmiecham się na te wspomnienie. Teraz jednak żałuję, że nie wyjawiliśmy sobie żadnych informacji o sobie. Nawet gdybym chciała się z nim w jakiś sposób skontaktować, to nie wiem o nim zupełnie nic. Nie mam żadnego punktu zaczepienia, aby rozpocząć poszukiwania.

Przesuwam wzrokiem po apartamencie, który wynajęłam po przyjeździe do Marsylii. Na stoliku w rogu pokoju dostrzegam tacę ze śniadaniem. Narzucam na siebie szlafrok i podchodzę do jedynej pamiątki po baśniowym księciu. Posiłek złożony jest z samych moich ulubionych składników, co wyjątkowo chwyta mnie za serce. Uświadamiam sobie, że ten mężczyzna naprawdę mnie wczoraj słuchał co więcej, postanowił tą wiedzę wykorzystać, żeby sprawić mi przyjemność. Do tej pory w moim życiu było niewielu ludzi, którzy rzeczywiście słuchali tego, co miałam im o sobie do powiedzenia, a potem wykorzystali te informacje, żeby mnie uszczęśliwić. Niestety taka rzeczywistość pechowego dziecka bez rodziny.

Obok tacy dostrzegam pojedynczą białą różę. Łapię ją ostrożnie w palce, aby się nie pokłuć i podkładam do nosa. Przymykam oczy i zaciągam się jej delikatnym zapachem, który wywołuje uśmiech na moich ustach. Kocham róże w każdym ich wydaniu.

Pod wpływem impulsu chwytam za telefon i wybieram numer recepcji z nadzieją, że jednak Lodowy Książę zostawił po sobie jakiś ślad.

- Recepcja hotelu Letoun. W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry. Dzwonię z pokoju 333. Chciałam zapytać o pewnego mężczyznę... - waham się - Czarnowłosy z niebieskimi oczami, ubrany w czarną koszulę i spodnie. Czy nie zostawił może u państwa jakieś informacji, albo czegokolwiek?

- Pani nazwisko?

- King. Chloe King.

Przygryzam wargę w oczekiwaniu na odpowiedź i besztam się w myślach za to, że cały czas mam nadzieję.

- A nazwisko tego pana?

- Niestety nie znam - krzywię się.

- Przykro mi - odzywa się po chwili kobieta - Nikt nie zostawił u nas żadnej informacji.

- W takim razie dziękuję. Miłego dnia.

Po zakończeniu połączenia czuję zbierające się w oczach łzy. Dlaczego myślałam, że jakiś nieznajomy facet, po jednej wspólnej nocy może chcieć utrzymywać ze mną kontakt? W końcu dostał co chciał i zniknął tak jak się umawialiśmy. To tylko moja dusza romantyczki dopisała już sobie całą historię. No i może dużo w tym wszystkim miała do powiedzenia ta róża, którą zostawił. Nie. Zostawił ją w ramach podziękowania i nic więcej. Dlaczego niby ktoś mógłby chcieć być ze mną dłużej? W końcu przecież wszyscy odchodzą i zostawiają mnie samą. Jak widać to we mnie jest problem, a ja skazana jestem na dozgonną samotność.

Pozwalam sobie na upust emocji, bo wiem, że mi to pomoże, a następnie udaję się pod prysznic, aby pozbyć się z siebie zapachu tego mężczyzny i dotyku jego dłoni. Jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest zapomnieć. Tylko jak mogę to zrobić, kiedy to była najlepsza noc w moim całym beznadziejnym życiu? I jedyna podczas, której czułam się, że rzeczywiście jestem dla kogoś najważniejsza na świecie?

----------------------

Kochani

Witajcie w kolejnej historii tak bardzo przez Was wyczekanej! Już jutro zapraszam Was na pierwszy rozdział, a potem przejdziemy już do naszego tradycyjnego systemu: rozdział w środę i sobotę. Mam nadzieję, że będziecie się bawić równie dobrze co ja podczas pisania losów Chloe i Vincenta, i pokochacie ich równie mocno jak ja. 

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz