Vincent
Wchodzę do kawiarni, która znajduje się dziesięć minut od mojego biura i rozglądam się za Abigail. Nie ukrywam, że w ogóle nie mam ochoty na to spotkanie, ale Chloe ma rację. Muszę sobie z nią to wszystko wytłumaczyć i dać jej do zrozumienia, że definitywnie nic między nami nie będzie. Z resztą nigdy nie było. Cokolwiek ona sobie ubzdurała, czy naopowiadał jej ojciec nigdy nie było prawdą.
Po chwili ją dostrzegam. Siedzi przy stoliku w rogu kawiarni i akurat unosi spojrzenie znad telefonu. Jej twarz wykrzywia się w uśmiechu i macha do mnie energicznie. Zmuszam się aby utrzymać obojętną minę i się nie skrzywić. Z lekkim ociąganiem podchodzę do stolika, a kiedy mam zamiar zająć miejsce, kobieta wstaje i składa na moim policzku pocałunek. Wzdrygam się i obdarzam ją jednym z moich najzimniejszych spojrzeń, z którego o dziwo nic sobie nie robi.
- Miło cię widzieć Vincencie.
- Ciebie nie do końca - mruczę.
- Słucham?
- Powiedziałem, że ciebie również - w końcu siadam na krześle.
- Czego się napijesz? - pyta jakby co najmniej miała zamiar zapłacić za nasze zamówienie.
- Dziękuję, nie będę siedział długo. Mam dzisiaj dużo pracy - stwierdzam beznamiętnie.
- Co u ciebie słuchać?
- Abigail - stwierdzam ostrzegawczym tonem - Nie mam czasu na grzecznościowe pogaduszki. Słucham, dlaczego tak uparcie do mnie wczoraj wydzwaniałaś? I po co w ogóle to spotkanie? - kobieta wzdycha.
- Nie pojawiłeś się na przyjęciu - potwierdza moje przypuszczenia.
- Nie wiedziałem nic o jakimś przyjęciu - postanawiam grać na zwłokę.
- Z resztą to już nie pierwszy raz, kiedy cię nie było - ignoruje moje słowa - Vincencie jeśli będziesz się tak zachowywał mój ojciec zerwie z wami współpracę.
- Jaką współpracę?
- Jak to jaką współpracę? - drzwi się - Tą którą podobno podpisaliście z ojcem.
- Nie podpisywałem z nikim żadnej współpracy, a już na pewno nie z twoim ojcem. Nie wspomnając o tym, że z moja rodzinną firmą nie mam od lat nic wspólnego. Nie wiem nawet nad czym teraz pracują - kobieta spogląda na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Ale przecież wujek Edgar powiedział, że jesteś bardzo zadowolony z tej współpracy.
- Nie wiem, co powiedział mój ojciec, ale wiem jedno. Nigdy z nikim nie podpisywałem żadnej umowy w tym temacie. Tak jak już mówiłem, nie mam nic wspólnego z moją rodzinną firmą.
- No dobrze - zaczyna po chwili, w której udaje jej się pozbierać myśli - W takim razie co masz mi do powiedzenia na to, że tak długo zwlekasz? - pyta z irytacją.
- Ale z czym zwlekam?
- Z ogłoszeniem naszych zaręczyn! - unosi ręce do góry jakby to powinno być dla mnie oczywiste - Vincencie rozumiem, że jesteś zapracowany, ale żeby aż tak? Czy ja ci się nie podobam?
Przyglądam jej się uważnie. Abigail na pewno zalicza się do pięknych kobieta, ale nigdy nie działała na mnie tak jak Chloe już pierwszego wieczoru. Kobieta siedząca naprzeciwko mnie ma bardzo ciemne brązowe włosy, które obecnie sięgają jej delikatne za ramiona. Jej twarz jest klasycznie piękna. Oczy ciemnoniebieskie, a usta delikatnie wypełnione. Jednak nic z tego nie może równać się naturalnemu pięknu mojej narzeczonej.
- Abigail posłuchaj - prostuję się na krześle - Nie bierz proszę tego do siebie, bo to nie twoja wina, ale ja nigdy nie miałem zamiaru brać z tobą ślubu - kobieta nieruchomieje - Nigdy nawet coś takiego nie przeszło mi przez myśl.
CZYTASZ
Relacja z wyboru | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONE
RomantizmCzas na historię Chloe i Vincenta! Połączyła ich jedna noc. Żadnych imion i nazwisk. Tylko oni. Ponownie spotykają się ponad rok później i to w najmniej spodziewanym momencie. Chloe King jest odnoszącą sukcesy modelką, ale czy jej kariera jest w st...