Bonus

1.6K 104 15
                                    

10 lat później

Vincent

- Tatusiu! tatusiu! Zobacz tu jest mama!

Elizabeth wskazuje palcem na plan pokazu mody, którego gwiazdą wieczoru jest moja żona. Spoglądam na roześmianą córeczkę i nie mogę się nadziwić jaka jest piękna. Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałem jak powiedziała tato. W tamtym momencie dopiero zrozumiałem, co to tak naprawdę jest miłość. Wiem też, że to samo poczuła Chloe, kiedy mała powiedziała do niej mamo.

Dziewięć lat temu, kiedy zdecydowaliśmy się na adopcję i po raz pierwszy odwiedziliśmy ośrodek adopcyjny, od razu zakochaliśmy się w małej czarnowłosej kruszynce, która trafiła tam raptem kilka dni wcześniej. Jej biologiczna matka i ojciec zginęli w wypadku samochodowym, ale małą udało się uratować przez cesarskie cięcie. Jej rodzice nie mieli nikogo, kto mógłby się nią zająć, dlatego Lizzy na starcie została sama.

Kiedy ją zobaczyliśmy oboje poczuliśmy, że to ona, a po tym jak uspokoiła się w ramionach Chloe, kiedy ta wzięła ją, gdy płakała, mieliśmy już pewność. Dzięki znajomościom Josha i Aidena udało nam się przyspieszyć proces adopcji i już cztery miesiące później Elizabeth w świetle prawa była naszą córką i nosiła nasze nazwisko.

Początki były ciężkie. Żadne z nas nie wiedziało wiele o dzieciach i tym jak się nimi zajmować. Każdą wolną chwilę poświęcaliśmy na naukę wszystkiego od podstaw, a nasz dom stał się małą biblioteką z książkami o rodzicielstwie i wychowaniu. Bardzo dużo w tamtym czasie pomogli nam też nasi doświadczeni przyjaciele. Na szczęście Lizzy oszczędzała nas i nie miała większych problemów ze spaniem ani w nocy ani w dzień. W ogóle okazała się nadzwyczaj grzecznym i ułożonym dzieckiem, ale uwielbia też czasem psocić.

Od samego początku doskonale wie, że z biologicznego punktu widzenia nie jest naszą córką. Od malutkiego, mimo, że jeszcze tego nie rozumiała, mówiliśmy jej i tłumaczyliśmy, że Chloe jej nie urodziła, ale mimo to jest jej mamą, a ja jej tatą. Udało nam się też znaleźć grób jej biologicznych rodziców i bardzo często go wspólne odwiedzamy.

- Tak kochanie. Tak jak ci z mamą mówiliśmy. Za chwilę rozpocznie się pokaz i mama będzie szła z innymi paniami tędy - wskazuję na podwyższenie, przy którym siedzimy - I będzie miała na sobie różne ubrania.

- A będę mogła do niej pomachać?

- Tak, ale wiesz, że mama ci nie odmacha i to nie dlatego, że nie będzie chciała, będzie skupiona na pracy - mała kiwa głową i ponownie spogląda na program.

Pomimo opieki nad dzieckiem Chloe nie zrezygnowała całkiem z pracy i kontynuowała karierę modelki. Z czasem stała się coraz bardziej sławna, aż w końcu dostała propozycję jej marzeń i właśnie pójdzie w pokazie mody jej ukochanego projektanta z Paryża.

Przyjechaliśmy tu już tydzień wcześniej wraz z Daisy, Gabem i ich trzyletnim synkiem Garrettem. Spędziliśmy ten czas wspólnie, a Chloe dodatkowo chodziła na próby i przymiarki. Mieliśmy być tu dzisiaj razem, ale niestety mały dostał gorączki i musieli zostać w hotelu.

Nagle światła w pomieszczeniu przygasają i zaczyna grać muzyka. Na scenę wychodzi projektant i po kilku słowach wstępu rozpoczyna pokaz.

- Lizzy patrz, idzie mama.

Szturcham córkę i wskazuję palcem na idącą w naszym kierunku kobietę. Ma na sobie czerwoną rozkloszowaną suknie z kryształowym gorsetem i wygląda jak prawdziwa księżniczka. Kiedy przechodzi obok nas nasze spojrzenia się łączą, jej oczy wypełnia miłość.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz