Rozdział 27

1.3K 105 6
                                    

Chloe

- Bądź gotowa na siódmą. Wychodzimy dziś.

- Co?

Uchylam powieki i spoglądam na Vincenta. Siedzi na skraju łóżka i przygląda mi się z zadowoleniem wypisanym na twarzy. Ubrany w swój codzienny strój do pracy, czyli tradycyjnie czarną koszulę, czarne spodnie i tego samego koloru marynarkę wygląda tak przystojnie, że mam ochotę zaciągnąć go z powrotem do łóżka.

- Mam dla ciebie niespodziankę.

- Vincencie...

- Księżniczko proszę... Myślałem, że już to omówiliśmy.

- No wiem, ale... - wzdycham - Wiesz, że nie lubię niespodzianek.

- Tak, a dlaczego? - marszczę brwi ciekawa, co znowu wymyślił - Zapewne dlatego, że tak bardzo lubisz sprawować kontrolę, że ciężko ci oddać ją komuś innemu i popłynąć z prądem. Mam rację?

Ze zdziwienia otwieram szeroko oczy. Nie mam pojęcia jakim cudem mógł mnie aż tak przejrzeć, ale ma w stu procentach rację. Nie przepadam za niespodziankami, bo one wiążą się z oddaniem kontroli komuś innemu, czego nigdy nie robię. Owszem w ciągu ostatniego miesiąca odkąd wróciliśmy z Hawaii Vincent kilka razy robił mi niespodzianki i sprawił, że musiałam się podporządkować, ale to nie znaczy, że byłam z tego zadowolona i się do tego przyzwyczaiłam.

- Tak.

- Księżniczko... - wdycha i pochyla się nade mną łącząc ze sobą nasze czoła - Po prostu mi zaufaj.

- Ufam ci. Wiesz, że tak.

- Dziękuję - odpowiada i dostrzegam na jego twarzy zadowolenie - W takim razie bądź gotowa na siódmą - wstaje - I ubierz się wygodnie.

- Coś ty znowu wymyślił?

Ponownie się nade mną pochyla i składa na moich ustach szybki pocałunek, a następnie znika za drzwiami sypialni. Przymykam oczy i próbuję jeszcze zasnąć, ale mój mózg zaczął już analizować sytuację i próbować odgadnąć, co takiego przygotował mężczyzna.

Ostatni miesiąc minął wyjątkowo spokojnie. Święta spędziliśmy tylko we dwoje. Najpierw wspólnie ugotowaliśmy obiad, a potem cały wieczór oglądaliśmy filmy i graliśmy w gry. W nowy rok weszliśmy z naszą paczką i nową dziewczyną Aidena, z którą nie za bardzo udało nam się dogadać. Para rozstała się już tydzień po nowym roku.

Nadal nie porozmawialiśmy z Vincentem na temat tego, co tak naprawdę dzieje się między nami. Zachowujemy się jak para, a nasze udawanie przed przyjaciółmi przestało być udawaniem. Śpimy ze sobą, zwierzamy i opowiadamy o naszym dniu. Czuję się przy nim tak swobodnie, jak przy nikim innym w moim całym życiu. Z każdym dniem też uświadamiam sobie, że zakochuję się w tym mężczyźnie jeszcze bardziej.

Po chwili postanawiam w końcu wstać i wrócić do żywych. Biorę szybki prysznic i ubieram się w dres. Z mokrymi włosami schodzę na dół, gdzie zderzam się z kimś wchodzącym do domu.

- O mój Boże przepraszam!

- Najmocniej przepraszam! - krzyczymy w tym samym momencie.

Podnoszę wzrok i natrafiam na spojrzenie niespotykanie zielonych oczu. Kobieta o miodowych włosach taksuje mnie zdziwionym spojrzeniem. Ja również przyglądam się jej uważnie. Ubrana w białą koszulę i garniturowe spodnie, na które zarzucony ma czarny płaszcz. Na głowie ma czapkę, a w dłoni trzyma teczkę zapewne z jakimiś dokumentami.

- Pani jest zapewne narzeczoną pana Rexa - zaczyna pierwsza jakby nagle dostała olśnienia.

- Tak. Przepraszam - wyciągam do niej dłoń - Chloe King.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz