Rozdział 23

1.3K 105 6
                                    

Chloe

- Czy tylko ja kocham się opalać? - wzdycha rozmarzona Daisy.

- Od kiedy to opalaniem można nazwać leżenie w cieniu? - zauważam popijając drinka.

- A jak inaczej miałabym to robić? - unosi się i spogląda na mnie odsuwając na nos ciemne okulary - Leżąc na pełnym słońcu? Ja chcę się opalić, a nie spalić.

Kręcę głową. Daisy jest typem osoby, która potrafi poprawić twój humor nawet w najgorszy dzień twojego życia. Leżymy właśnie na plaży. Po wspólnym śniadaniu panowie pojechali do miasta zajmować się interesami, a my postanowiłyśmy się zrelaksować.

O kilku godzin na zmianę wchodzimy do wody, aby popływać, leżymy na leżakach i popijamy drinki przegryzając je świeżymi owocami. Po tych wszystkich stresach w ostatnich miesiącach nawet nie byłam świadoma jak bardzo potrzebny mi był taki odpoczynek. Wydaje mi się, że dużo wspólnego ma też fakt, że między mną, a Vincentem jest zdecydowanie lepiej niż w ostatnim czasie. Mam wrażenie, że mężczyzna, którego poznałam w Marsylii wrócił i zajął miejsce tego gburowatego i zimnego.

- Mamy jakieś plany na jutro? - pytam po chwili.

- Planujemy wynająć jacht na cały dzień i trochę popływać po okolicy. Może spędzimy też na nim noc. Oczywiście ty i Vin popłyniecie razem z nami.

- Nie, my...

- Nie przyjmuję odmowy.

Kiwam głową, choć nie jestem pewna, czy kobieta w ogóle to widzi, bo jej oczy zasłonięte są przez ciemne szkła. Następna godzina mija nam na ploteczkach, a po szybkim lunchu ponownie wracamy na plażę.

- Oooo... A co to za piękności? - dobiega do nas męski głos - Czy ty też je widzisz, a może to ja umarłem i trafiłem do nieba?

- Jeśli to niebo to, aż dziw, że jesteśmy tutaj razem. Obstawiałbym raczej, że trafimy do piekła - dołącza do niego drugi rozbawiony głos.

- Ohh Vin czy ty zawsze wszystko musisz brać dosłownie?

Spoglądam na mężczyzn, którzy stoją między naszymi leżakami i wpatrują się w nas. Napotykam spojrzenie błękitnych oczu i dostrzegam w nich iskierki pożądania. Mogę domyślić się czym są spowodowane. Mam na sobie to samo bikini, które włożyłam w noc nad basenem w jego domu.

- Skończyliście już? - pyta Daisy, kiedy odrywa się od swojego męża, który siedzi teraz na jej leżaku.

- Tak. Wszystko jest już załatwione, teraz możemy odpocząć i się zabawić.

- Cudownie - kobieta ponownie wpija się w jego usta.

- Jakieś plany na popołudnie? - pytam Vincenta, który siada obok mnie na leżaku.

- Chcemy was zabrać w pewne miejsce.

- Jakie? - dopytuje blondynka, która musiała w końcu przestać całować męża.

- To niespodzianka - uśmiecha się do niej.

- No powiedz! - jęczy.

- Jak ci powiem to przestanie to być niespodzianką - śmieje się mężczyzna.

- Niespodzianka? - pytam bruneta i unoszę brew.

- Tak, niespodzianka - pochyla się i składa na moich ustach czuły pocałunek - Ale zanim wyruszymy musimy zahaczyć o nasz pokój, bo nie wydaje mi się, że to będzie odpowiedni strój na naszą wycieczkę - chichoczę i ponownie łączę nasze usta.

********

- O mój Boże! - krzyczy Daisy, kiedy wysiadamy z samochodu.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz