To nie tak miało wyglądać

12 2 0
                                    

Max
Patrzyłem jak tańczy na parkiecie i wiedziałem, że zemsta będzie słodka. Nie będzie pogrywać ze mną jakaś małolata. Wziąłem kolejny kieliszek i wlałem go w siebie bez zastanowienia. Spojrzałem na ekran telefonu, który wyświetlił  wiadomość, że wszystko jest gotowe. Prowadzący zapowiedział wjazd tortu, a ja od razu wstałem i czekałem, aż dziewczyna pojawi się na parkiecie. Tak jak przypuszczałam zjawiła się w sekundę i przejęta obserwowała nadjeżdżający tort. Widziałam jak trzęsą się jej nogi, a ona pociera dłonie w zdenerwowaniu.

Będziesz miała za swoje. Ze mną się nie zadziera.

Stanąłem blisko niej, ale tak, żeby widzieć jej reakcje. Ona w ogóle nie zwracała uwagę na nic innego. Była tak skupiona jak lew, który poluje na zwierzynę. Kiedy jeden z kelnerów specjalnie potknął się i szarpnął za wózek dziewczyna w sekundę zrobiła się blada jak ściana. W jej oczach dostrzegłem przerażenie i chwilę później widziałem jak delikatnie przechyla się na boki.

Cholera. Czy ona zaraz zemdleje?!

Szybkim krokiem ruszyłem w jej stronę i w ostatnim momencie złapałem ją, kiedy już miała upaść na podłogę. Tuż przed upadkiem spojrzała na mnie pustym wzrokiem i odleciała.

Kurwa. To nie tak miało wyglądać.

Automatycznie wszyscy na nas popatrzyli, a kątem oka widziałem, że Camila przejęła się nią bardziej niż zniszczonym tortem. Gestem ręki pokazałem, że wszystko w porządku. W tym momencie prowadzący zapowiedział wjazd prawdziwego tortu. Wziąłem dziewczynę na ręce i ruszyłem w stronę schodów. 

Co mam z nią zrobić? Przecież nie będę z nią siedzieć całą noc.

 To miała być dla niej nauczka, a nie jeszcze problem dla mnie. Gdy byliśmy w windzie spojrzałem na nią. Wydawała się bardzo delikatna, chociaż po niej zachowaniu wnioskowałem całkiem inaczej. Otworzyłem swój pokój kartą i wszedłem z nią do środka. Położyłem ją na moim łóżku i zastanawiałem się co mam teraz zrobić. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Olivera.
⁃ Pokój 316 teraz. - rzuciłem i się rozłączyłem. Nie miałem zamiaru ani się tłumaczyć ani słuchać kazań.

Chłopak wbiegł do pokoju dosłownie dwie minuty później.
⁃ Gdzie ona jest?! - krzyknął. - Co jej zrobiłeś?! - szarpnął mnie za koszulę i pchnął na ścianę.
⁃ Uspokój się gościu. Nic jej nie zrobiłem jasne? Zemdlała po tym jak myślała, że jej tort runął na podłogę. Szkoda, że nie mogła zobaczyć swojej miny jak...
⁃ To twoja sprawka tak? - warknął Oliver.
⁃ Może? Co za różnica! To miała być zabawa. A teraz mnie puść. Nie mam zamiaru spędzić reszty wieczoru tutaj z wami. Zrób z nią co chcesz. - wyrwałem się z uścisku i ruszyłem w stronę drzwi.
⁃ Cholerny dupek. - rzucił chłopak kiedy klęknął przy łóżku.
Ostatni raz obejrzałem się do tyłu. Dziewczyna dalej była nie przytomna, ale przynajmniej miała kogoś kto ją popilnuje. 

Po wyjściu postanowiłem wyjść na taras i zapalić. Kiedy tylko wyjąłem papierosa spostrzegłem Wiktora, który szedł w moją stronę.
⁃ Naprawdę cię to bawi?! - krzyknął.
⁃ Ale co?
⁃ Wiem, że to twoja sprawka! Chciałeś zrobić na złość Camili czy Melody!? Dlaczego jesteś takim dupkiem!
⁃ Słuchaj Wiktor. To nie twoja sprawa. Zresztą ja nic nie zrobiłem, więc daj mi spokój. - wkurwiony wyrwałem z jego ręki pół litra wódki i ruszyłem w stronę altany, gdzie część gości postanowiła przenieść imprezę.

Nad ranem

Chyba w życiu nie wypiłem tyle alkoholu co tej nocy. Szedłem slalomem, a obraz coraz bardziej mi się rozmazywał. Ledwo wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz, który wskazywał 6:15. Na dworze było już jasno, chociaż wolałbym, żeby była jeszcze noc. Chwilę oparłem się o murek. 

Matko jedyna. Nigdy więcej wódki. Ten alkohol to przekleństwo.

 Już chciałem ruszać dalej gdy zauważyłem, że przed salę podjechał dostawczak. Ten sam, który...uderzył w moje auto. A wysiadła z niego oczywiście Melody- niszczycielka dobrej zabawy. Przetarłem oczy, żeby się jej przyjrzeć. Miała na sobie zieloną, zwiewną sukienkę i  czarne trampki. Obserwowałem jak kilkukrotnie chodzi do sali i pakuje swoje rzeczy do auta. Gdy kilka minut później dziewczyna zamknęła klapę bagażnika spojrzała do góry i głęboko westchnęła. Przez ułamek sekundy wydawało mi się, że uśmiechnęła sie sama do siebie. Potem podeszła do fontanny, która znajdowała się obok, przemyła dłońmi twarz i oparła się o murek jakby znów miała zemdleć. Jednak chwilę później wyprostowała się, rozciągnęła ręce i wróciła do samochodu. Przecież Camila specjalnie wynajęła jej pokój, więc mogła zostać. Jest ranek, a ona nie spała całą noc. To niebezpieczne gdzieś teraz jechać. Upomniałem sam siebie w myślach.

 Co mnie to obchodzi? Przecież nawet jej nie znam.

Nagle ze środka wybiegł jakiś kelner i wręczył jej reklamówkę i kubek z kawą. Dziewczyna ucałowała go w policzek po czym wróciła do auta i w swojej różowej sukience opuściła teren posiadłości.

Ruszyłem w stronę swojego pokoju. Prawie z zamkniętymi oczami otworzyłem kartą drzwi i od razu rzuciłem się na łóżko.
⁃ Cholera! 
Poczułem jak coś wbiło mi się w szyję. Obróciłem się i spojrzałem na czarna pościel, na której było kilka długich włosów i bransoletka z różnymi ciastkami.
Wziąłem ją do ręki i dokładnie przejrzałem. Było na niej kilka złotych zawieszek w różnych kształtach . Wrzuciłem ją do kieszeni marynarki.
Co za dziecinada- pomyślałem i odpłynąłem błogim snem.

Miłość z nutką waniliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz