Ufasz mi?

13 2 0
                                    

Melody
Oczywiście zaraz po wyjściu Maxa dziewczyny obskoczyły mnie dookoła i próbowały dopytać o co chodzi. Zbyłam je mówiąc, że tylko się kumplujemy. Chociaż nawet nie wiem czy to prawda. Później wróciłam do mieszkania i szybko się przebrałam w jakieś codziennie ciuchy.
Chwilę po 8 Max podjechał pod mój blok kabrioletem.
⁃ Dzień dobry. Zamawiała pani przejażdżkę ? - zaśmiał się i lekko zsunął okulary z nosa.
Wyglądał przy tym nieziemsko. Przypatrywał mi się, a ja czułam, że robię się czerwona. On tak elegancko ubrany.

A ja?

Co ja włożyłam na siebie...

⁃ Hej mała! Wsiadasz?! - otworzył mi drzwi.
⁃ Tak, cześć. Przepraszam, zamyśliłam się. - uśmiechnęłam się i wsiadłam do środka.
Zawsze marzyłam, żeby przejechać się kabrioletem. Po chwili poczułam zapach i miała deja vu.

 Jakbym już tu siedziała. 

Ale przecież to niemożliwe.

⁃ Gotowa? - Max pochylił się w moją stronę i byłam niemal pewna, że na chwilę przymknął oczy.

Czy ja tak śmierdzę?

Czy co?

⁃ Tak. - odsunęłam się na bliżej drzwi.

Chłopak ruszył z piskiem opon, a ja niemal pisnęłam. 

Powiedzieć, że ten dzień był niesamowity to jakby nic nie powiedzieć. Najpierw byliśmy w zoo i oceanarium i wszędzie! Te wszystkie zwierzęta były niesamowite. Oczywiście w trakcie musiałam zgłodnieć, więc w trakcie skoczyliśmy na jakieś jedzenie. Nie pamiętam kiedy tyle się śmiałam. Momentami zastanawiałam się czy ktoś przypadkiem nie podmienił Maxa, albo to jego brat bliźniak!

To by wielo wyjaśniało!

Po zoo skierowaliśmy się na pizzę na rynku. Podczas gdy spacerowaliśmy dookoła chłopak opowiadał mi różne historie związane z miastem. Kolejnym punktem była Panorama Racławicka, Bulwar i oczywiście kolejne knajpy z jedzeniem. Podczas całego dnia poznałam Maxa z całkowicie innej strony. Dodatkowo kiedy jechaliśmy szybciej autem delikatnie się wychyliłam. To uczucie wolności było niesamowite, ale znów poczułam, że mam deja vu. Jakby to już wcześniej się wydarzyło. Późnym wieczorem zostawiliśmy auto i pieszo przeszliśmy do restauracji na Odrze. Oczywiście ja totalnie nie wiedziałam co zamówić, bo długie opisy nie mówiły mi zbyt wiele. Niemal od razu zauważył to Max i zamówił za mnie.
⁃ Dziękuję. - szepnęłam do niego i odłożyłam kartę na bok stolika.
⁃ Jakie jest twoje marzenie? - zapytał patrząc mi w oczy.
⁃ Szczerze mówiąc jedno już spełniłam, więc narazie chyba wyczerpałam limit, ale poza cukiernią to dom, rodzina, wiesz takie klasyczne rzeczy. - uśmiechnęłam się.
⁃ A kolejne?
⁃ Hmm myślę, że nowe umiejętności. Chciałabym się szkolić i doskonalić swoje słodkości. A ty? Jakie jest twoje marzenie?
⁃ Ja...- sięgnął po kieliszek z winem. - Nie mam żadnych. Chyba jestem za stary na marzenia.
⁃ Stary?! - prychnęłam. - Przecież masz niewiele lat ode mnie. Musisz jakieś mieć.
⁃ Może jestem za nudny?
Widziałam, ze to chyba niezbyt przyjemny temat dla Maxa, więc postanowiłam go nie kontynuować.
⁃ A wracając do słodkości. Co najbardziej ci smakuje?
⁃ Te świecące serduszka z malinami i pistacją. - uśmiechnął się w końcu. - Ale wszystko jest naprawdę pyszne.
⁃ Jeżeli będziesz miał ochotę to w lodówce mam dwa ciastka, których nie ma jeszcze w karcie. Testowałam smaki.

Czy ja właśnie zaprosiłam go do mieszkania?

⁃ Dwa razy nie musisz powtarzać. - zaśmiał się i ponownie upił łyk wina.
Chwilę później kelner przyniósł nasze dania, które wyglądały obłędnie! Od razu wzięłam się za zajadanie. Gdy Max to zobaczył znowu się uśmiechnął i zamiast jeść ciągle mi się przyglądał.
⁃ Przepraszam, zachowuje się jak dzikus, który nie miał jedzenia w ustach. - powiedziałam sięgając po kieliszek z winem.
⁃ Wyglądasz słodko. - rzucił.

Miłość z nutką waniliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz